58
VI
Tymczasem długie, tęskne, jednostajne,
Dzień i noc przeszły. — Konrad męki tajne Zniósł w strasznej \yalce zwątpień i bojażni:
Gdy każda chwila zda się chwila kaźni,
Gdy się krok każdy, co u drzwi rozlega,
Zdaje być krokiem oprawcy lub szpiega;
Kiedy głos każdy, co się ozwie w ciszy.
Mniema ostatnim, co przed śmiercią słyszy;
On zniósł to wszystko mężnie i spokojnie Dotrwał w najsroższej z sobą samym wojnie.
Gorącość bitwy, groza, wściekłość burzy. Dręczącą wewnątrz myśl tępi lub nuży: l-ecz być samotnym, wtrąconym w okowy.
Być, czuć się pastwą każdej myśli nowej;
Patrzeć w swe serce, i drżeć, lub przed marą Zbrodni swych przeszłych, lub przed przyszłą karą: Tamtych naprawić, tej nie móc odwrócić;
Kląć każdą chwilę, po każdej się smucić; —
Bez przyjaciela coby słabość wspierał,
Coby rzekł ludziom, żeś mężnie umierał; śród nieprzyjaciół — co wiesz, że pot warzą .lak całe życie, śmierć twoją znieważą;
Wobec, mąk które choć duch widzi śmiało.
Nie wiesz, nie zgadniesz, jak je zniesie ciało,
A jednak czujesz, że jęk, że łza jedna.
Skazi twe męstwo, wrogom triumf zjedna;
Gdy ci zbyt sroga surowość człowiecza Nadziei nawet zbawienia zaprzecza —
A raj twój ziemski —• pewniejszy, niż w niebie,
Ta, którą kochasz, daleko od ciebie: —
„ , mvśli w których duch Konrad,
Przeszedł dzień pierwwy .... n.i.l ^ Zszedł drugi, trzeci nie widat Gulna^.
Lecz co przyrzekła, stało się; me *lo/.
By w mocy Baszy jutra nawet dożył.
Idzie dzień czwarty — przeminął, a z nocą Ciemność i burza przyszły z całą mocą.
0! jak mu luby szum, ryczenie morza,
Gdy zapienione wre u ścian podnóża!
Porwał się — słucha — jakby z wiatrem społem Duch jego bujał nad dzikim żywiołem. —
W takich on nocach, na wzdętych bałwanach. Po rozhukanych latał oceanach.
Zawisał w chmurach i z dumnym uśmiechem Spadał w otchłanie — ciesząc się pośpiechem!... Dziś głos tak znany, jak na pośmiewisko Wola, niestety! próżno, choć tak blisko! -Świszcząc, dmie wicher; ponad dachem domu Toczy się w chmurach huk ciągłego gromu. Bucha nań łuna błyskawic tysiąca: —
Blask ich dla niego weselszy od słońca!
darł się ku oknu — przez kraty wyciąga Okute ręce - blaga czy urąga? —
*niósl je ku niebu, ku chmurom — i razem 8romu W*tw<i 5 żelazem. —
I n n? J"i jękami chmura się przewala,
1 Poszła dalej. - Ucisza si? fala.