pragnął być wielkim kompozytorem architektonicznym w rodzaju Beethovena; wystarczała mu znakomitość mc lodii1.
Wielu z opisywanych tu przeze mnie pacjentów i ko respondentów jest świadomych swoich muzycznych nic sprawności tego czy innego rodzaju. Nie do końca maj.| wpływ na „muzyczną” część swojego mózgu, która zdra dza tendencję do samodzielności. Tak jest na przykład z muzycznymi halucynacjami, które doznającym ich oso bom narzucają się, a nie są przez nie z rozmysłem wybie ranę i w tym wyraźnie różnią się od muzycznych wyobrażeń, przy których ma się poczucie ich własności. W sferze wykonania tak jest z muzyczną dystonią, przy której pal ce nie chcą być posłuszne i albo są skrajnie nieporadne, albo przejawiają własną inicjatywę. W takich sytuacjach jakaś część mózgu pozostaje w konflikcie z intencjami, z własnym Ja osoby.
Ale nawet jeśli takie niezgodności umysłu i mózgu nie są wielkie, muzykalność, jak każdy dar, niesie ze sobą swoje problemy. Myślę, że dobrym przykładem jest tutaj znakomity kompozytor Tobias Picker, który, trzeba trafu, ma także zespół Tourette’a. Niedługo potem, jak się poznaliśmy, oznajmił mi, że ma „wrodzone zaburzenia”. Myślałem, że chodzi mu o jego tourette’a, ale nie, miał na myśli swoją muzykalność. Po prostu się z nią urodził; już w pierwszych latach życia rozpoznawał i wystukiwał melodie, zaczął grać na pianinie i komponować jako czterolatek. Gdy miał siedem lat, potrafił po jednym wysłuchaniu odtworzyć długi i skomplikowany utwór muzyczny; nieustannie też był „przepełniony” muzycznymi emocjami. Mówi, że właściwie od samego początku było jasne, iż
I' ■! !«• muzykiem, i że w ogóle małe były szanse, by jego !' potoczyły się inaczej, gdyż muzykalność dominowali ii.id wszystkimi innymi jego pasjami i uzdolnieniami.
' Im „|dzę, by sam chciał dla siebie czegoś innego, niemi ucj czasem miał wrażenie, że to bardziej muzykalność
...... kierowała niż odwrotnie. To z pewnością nierzadkie
• m ucie u artystów i wykonawców, ale w przypadku mu-I i (i matematyki) zdolności mogą pojawiać się bardzo m c;;tiie, determinując resztę życia.
Ilekroć przypatrywałem się Pickerowi podczas gry kompozycji, odnosiłem wrażenie, że ma on specjalny, lim Izo różny od mojego mózg, mózg muzyka. Mózg dzia-I 11. |cy inaczej i dzięki swoistym połączeniom zdolny do .1 lywności, które dla mnie są niedostępne. Trudno po-icdzięć, w jakiej mierze różnice te są „wrodzone”, jak to n|.|l Picker, a w jakiej są efektem treningu — trudno z tej i m |i, że Picker, jak wielu innych muzyków, zaczął naukę c wczesnym dzieciństwie.
1 )zięki dokonanym w latach dziewięćdziesiątych X wieku postępom w badaniach neurologicznych możliwa stała się obserwacja mózgów muzyków i porównanie u li z mózgami niemuzyków. Przy wykorzystaniu morfo-i nclrii MRI (obrazowania rezonansu magnetycznego) kierowani przez Gottfrieda Schlauga badacze z Harvar-ilu starannie porównali rozmiary różnych struktur mózgowych. W roku 1995 opublikowali dane, z których wynika, że ciało modzelowate, wielkie spoidło łączące obie półkule mózgowe, jest u muzyków większe niż u niemu-zyków, a ta część kory słuchowej, która nosi nazwę równiny skroniowej, jest asymetrycznie powiększona u muzyków ze słuchem absolutnym. Zespół Schlauga wykrył również większą u muzyków ilość substancji szarej w ruchowej, słuchowej i wzrokowo-przestrzennej części kory mózgowej, a także w móżdżku2. Anatomowie mieliby
115
Można jednak rzecz całą ująć odwrotnie, jak zrobił to Strawiński w swojej Poetyce muzyki, gdzie zestawił Beethovena z Bellinim: „Wielkość, jaką Beetho-ven zyskał w muzyce, wydaje się efektem ciężkiej, uporczywej pracy. Tymczasem Bellini miał poczucie melodyjności zupełnie o nie nie zabiegając, zupełnie jakby niebiosa rzekły: »Oto masz dar, którego brak Beethovenowi«”.
Patrz np. Gaser, Schlaug, 2003, oraz Hutehinson, Lee, Gaab, Schlaug, 2003.