zawodowych będą obok programów ideowo-politycznych realne interesy i potrzeby określonych grup i społeczności.
System demokratyczny i rynkowy nikogo a priori nie eliminuje. Dozwolone są różne afiliacje, krzyżówki i porozumienia. Kto mógł przewidzieć karierę społeczną i polityczną Leppera i „Samoobrony”, kto mógł prognozować zbliżenie ich do „Solidarności 80” i OPZZ w gorących dniach sierpnia 1992 r., kto mógł prognozować wspólny front SLD i Unii Wolności po aferze drawskiej.
W tych warunkach, gdy rząd premier Suchockiej był zbyt słaby politycznie i kadrowo, by przejąć inicjatywę i stworzyć nowy nośny program ekonomiczno-społeczny, siłę stabilizującą państwo stanowi prezydent. Lech Wałęsa w sierpniu 1992 r. nie uwikłał się ani w pertraktacje strajkowe, ani w jednoznaczne poparcie rządu zgodnie z praktykowaną dotychczas nierzadko zasadą „czeka i patrzy”. Wzmocnił swoje relacje z wojskiem dzięki powołaniu nowego szefa sztabu, utrzymuje kontakty z „Siecią” i „Solidarnością”. Jest ostrożny, przewidujący. Polska potrzebuje cierpliwości, spokoju, codziennej wydajniejszej pracy. Strajki, niepokoje mogą zachwiać chwiejną równowagę polityczną i społeczną w kraju, w którym, jak zauważył wybitny politolog Vladimir Tismeneanu, autor książki zajmującej się sytuacją w Europie Wschodniej, po 1979 r. nie nastąpiła jeszcze instytucjonalizacja cnót politycznych1. Wałęsa przyznał rację strajkującym w maju i czerwcu 1995 r. robotnikom Ursusa i górnikom, którzy starli się z policją, lecz nie zgodził się na metody walki i zachęcał wielokrotnie do wnikliwej analizy form walki i zwiększenia jej skuteczności.
Trudno jednoznacznie ustalić, zjaką partią Wałęsa identyfikuje się i solidaryzuje. W pewnych sprawach jest chadekiem, w innych socjaldemokratą lub zwolennikiem Unii Pracy, personalnie zdaje się popierać liberałów...
Można zaryzykować twierdzenie, że Wałęsa jako prezydent ideologicznie i politycznie jest centiystą, a pod względem swojej roli na scenie polityczno-społecznej stabilizatorem dynamicznych zmiennych układów politycznych.
W swej codziennej praktyce prezydenckiej Wałęsa daje dowody, że demokrację traktuje poważnie. Mimo wielu obaw i negatywnych przewidywań, które się niestety sprawdziły, dopuszcza do powstania rządu Olszewskiego. „Chowa swoje ambicje do kieszeni”, gdy powstaje rząd Suchockiej, choć — jak podpowiedział mu jego „komputer” — Pawlak byłby dla kraju lepszy. I rzeczywiście, strajki sierpniowe dowodzą, że i tym razem Wałęsa się nie pomylił; rząd solidarnościowy był bowiem solą w oku niezadowolonej klasy robotniczej inspirowanej częściowo przez lewicę.
Można zaryzykować prognozę, że nie kto inny, lecz Wałęsa stanowi skuteczną zaporę dla demagogicznych przywódców typu Leppera, którzy na fali społecznego niezadowolenia i protestów robotniczych i chłopskich pragnęliby przejąć władzę.
Wałęsa ustami swego rzecznika zapowiedział, że jest zdecydowany i gotowy do walki z anarchią w obronie demokracji.
Wałęsa zgodnie ze standardami utrwalonymi w jego strukturze Ja zachowuje się w sposób koncyliacyjny, jest otwarty na dialog, kompromisy. Wałęsa swoją dewizę polityczną wyraził w słowach: „Ja mogę przegrać, byleby demokracja wygrała”.
Wałęsa był i jest człowiekiem głęboko religijnym, codziennie bierze udział w mszy odprawianej przez osobistego kapelana. Nie dba o korzyści osobiste i rodziny, jest nie-sprzedajny, niezależny, moralnie czysty. Oczywiście polityka to nie jest zabawa dla przedszkolaków, ale mimo nielojalności przeciwników przestrzega reguł otwartości i uczciwości.
Zwolennik psychoanalizy potrzebę władzy, dominacji Wa
łęsy, jego polityczne aspiracje mógłby wyjaśnić kompensacją trudnego dzieciństwa, surowością ojczyma, „skazą narcys
tyczną” wywołaną ambicjami matki.
/
155
Por. V. Tismeneanu, Reinuenting Politicies, New York 1992.