ci Jakuba odbywają się sceny miłosnej perwersji w bogatym pałacu Rauli, w zamurowanym pokoju: „Na łożu w kształcie konchy, strzeżonym przez marmurowego Erosa, spoczywa woskowy manekin pokryty skórą z przezroczystej gumy. Rude włosy, jasne rzęsy, złoty meszek na piersiach są naturalne; zęby zdobiące usta, paznokcie dłoni i stóp zostały wyrwane trupowi. Oczy z emalii mają czarujące spojrzenie. - Zamurowany pokój posiada ukryte w ścianie drzwi. Nocą kobieta w żałobie - a czasem młody człowiek w czarnym ubraniu [ta sama Raula w przebraniu] - otwiera te drzwi. - Klęka przy łóżku i długo napatrzywszy się cudownym kształtom woskowej figury, obejmuje ją, całuje jej wargi. Sprężyna umieszczona wewnątrz piersi połączona jest z ustami i ożywia je. - Manekin ów, arcydzieło anatomii, zrobiony został przez pewnego Niemca”30. Finał powieści zaś jest arcydziełem findesieclowego nekrosadycznego kiczu31.
Można przypuścić, że koniec wieku XX przewyższył w tym zakresie koniec tamtego wieku. Prasa podała, że amerykańska firma „proponuje nowy rodzaj usług pogrzebowych: z poddanych kremacji szczątków wytwarza syntetyczny diament. Klejnot może następnie służyć pogrążonym w smutku członkom rodziny jako biżuteria. [...] Proces przetwarzania nieboszczyka w diament to efekt trzyletniej pracy szefa firmy”. Diamenty mogą być w różnych kolorach. „Dzięki tej różnorodności nie pomylą się one komuś, kto zdecyduje się uwiecznić w tej postaci więcej niż jednego ze swoich bliskich”. Przerobione zwłoki można osadzić w pierścionku lub naszyjniku32. Nie wiadomo, czy nekrofilska biżuteria zyska szersze uznanie.
31 Korespondent „Przekroju” opisuje zadziwiające go objawy kultu na cmentarzu Póre-Lachaise. Leżący na mogile - sławny zresztą w sztuce nagrobkowej - posąg dziewiętnastowiecznego dziennikarza, Victora Noir, jest bezustannie odwiedzany przez rzesze kobiet i całowany w „intymne części dala fałdą spodni wyraźnie zaznaczone przez rzeźbiarza”. Magiczny obrządek obcałowywania „spiżowych genitaliów” budzi głęboki niesmak w autorze korespondencji, który może jedynie wyrazić konsternację i ironiczne współczucie dla derpiących na pustą samotność kobiet, spragnionych potomstwa, „na spiżowym dele cmentarnego pomnika wyrażających potrzebę pradawnych uczuć - miłości i macierzyństwa” (L. Lewin, Miłość do grobowej deski, „Przekrój” z 20 X 2002, nr 42). Ciekawe, że autorowi nie przychodzi do głowy ani moralnie wszak podejrzany od wieków kult posągów, ani też nekrofilskie rytuały, które może są powszechniejsze, niż się sądzi.
32 Ł. K., Diament z popiołów, „Rzeczpospolita” z 26 VIII2002.