,*AN STOKBR. ftKACUlA 455
kół siebie świeże powietrze. Mrocznie wspominam długi, pełen lęku czas oczekiwania i obawy. Niekończąca się ciemność bez tortur nadziei, która odczuwane cierpienie mogłaby uczynić jeszcze bardziej dotkliwym. Potem długie przerwy zapomnienia i powrót do żyda, niczym u nurka, który z wielkich głębi znów wyłania się na powierzchnię. Ale odkąd jest przy mnie doktor Van Helsing, te złe sny zniknęły. Dźwięki, które aż do rozpaczy przejmowały mnie lękiem - trzepotanie u okna, dalekie głosy, które wydają mi się jednak tak bliskie, szorstkie rozkazy, które nadchodziły, nie wiem skąd i zmuszały mnie, bym nie wiem sama, co czyniła - wszystko to minęło. Kładę się teraz do łóżka bez śladu obawy przed snem. Nawet nie próbuję już go odpędzić. Całkiem polubiłam czosnek, codziennie przychodzi do mnie z Haarlemu pełne pudełko. Dzisiejszej nocy Van Helsing chce wyjechać, bo ma dzień zajęć w Amsterdamie. Ale ja nie potrzebuję już opiekuna. Czuję się dostatecznie silna, bym mogła zostać sama. Nawet nie odczuję tej zmiany tak bardzo, gdyż Van Helsing przespał sporą część tej nocy w swym fotelu. Dwa razy się obudziłam i dwa razy zastałam go śpiącego. Ale nie bałam się zasnąć ponownie, nawet jeśli gałęzie czy nietoperze, czy jeszcze coś innego dość gwałtownie tłukło o szyby okienne. [...]
Memorandum pozostawione przez Lucy Westenra
17 września, w nocy. Piszę to i pozostawiam, aby w żadnym razie nikogo nie spotkało z mego powodu nieszczęście. Jest to dokładne sprawozdanie o wszystkim, co wydarzyło się dzisiejszej nocy. Czuję, że muszę umrzeć z osłabienia i prawie nie mam już siły pisać, ale muszę to zrobić, nawet gdybym miała przy tym skonać. Poszłam do łóżka o zwykłej porze, zważając pilnie, by rośliny rozmieszczone były tak, jak kazał Van Helsing, i wkrótce zapadłam w sen.
Zbudziło mnie trzepotanie u okna, które zaczęło się wtedy, gdy w lunatycznym śnie błądziłam po skarpie w Whitby, skąd wówczas sprowadziła mnie Mina, i które znam teraz dokładnie. Nie bałam się, ale wolałabym, by doktor Seward był w pokoju obok... tak jak obiecał mi doktor Van Helsing... abym w razie potrzeby mogła go zawołać. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Potem zawładnął mną strach przed zaśnięciem i postanowiłam czuwać. Przewrotny sen morzył mnie jednak, mimo że próbowałam go odpędzać. Ponieważ bałam się pozostawać sama, otworzyłam drzwi i zawołałam: „Czy jest tam kto?”. Żadnej odpowiedzi. Bałam się obudzić matkę i dlatego zamknęłam drzwi z powrotem. Potem na zewnątrz w krzakach usłyszałam wycie, jakby psa, ale bardziej dzikie i przejmujące. Podeszłam do okna i wyjrzałam, nie mogłam jednak dostrzec nic poza wielkim nietoperzem, który najwyraźniej stale uderzał skrzydłami w moje okno. Poszłam więc z powrotem do łóżka, powzięłam