I
I
tywuyt-j y
Ii? u*. Oj
■p
Ic'2aa£pU 2 00 O
TRZECIA(potrz iba bogatych trwałych interakcji) Miłość i pielęgnacja, choć najważniejsze, nie wystarczają. Przez pierwsze pięć lat życia dziec uczą się świata poprzez własne akcje i reakcje opiekunów. Nic mogą rozwinąć poczucia własnej intencjo- I nalności czy grani: między ich światem wewnętrznym a ze- / wn etrzmm~w~inn / sposób ruż poprzez rozszerzone wymiany. «“• zIucTźrni, których cobrzeznają i którym głęboko ufają. W miarę postępowania rozv:oju ich interakcje z innymi powinny także zyskać na złożonoś i i subtelności. Zakłada to zdolność opiekuna do ocTćźytywania indywidualnych sygnałów dzieckarilaśtyczńe-go i właściwego reagowania. Taki związek jest oczywiście szczególnie istotny w r iemowlęctwie, kiedy inicjatywy dziecka są najbardziej rudymentarne. Niedawne badanie ujawnia, że ośrod-ki opieki dziennej rie dostarczają dzieciom interakcji na dobrym poziomie, i stwiercza, że najgorsze pod tym względem są żłob-ki16. Wiele programów, których celem jest pomoc narażonym dzieciom, polega na zdecydowanie zbyt wielu zajęciach grupo- j
Wymogi zdrowego rozwoju nie są ani tajemnicze, ani skomplikowane. W 1993 roku miałem przywilej przewodniczenia dyskusji grupy wiodących klinicystów i badaczy, by zobaczyć, • czy mimo naszych różnych teoretycznych orientacji i zainteresowań potrafimy się zgodzić co do podstawowych zasad pomocy dla dzieci zagrożonych w latach dziewięćdziesiątych i później15. Uczestnikami spotkania byli m in. Kathryn Barnard,
T. Berry Brazelton, Urie Bronfenbrenner, Eugene Garcia,
Irving Harris, Asa Hilliard, Sheila Walker i Barry Zuckerman. j Ku naszemu zaskoczeniu, zgodziliśmy się stosunkowo szybko na siedem zasad, które przypominają solidnie opanowane sta- i
dia rozwojowe, opisane w części pierwszeL-—------ j
_PIERWSZA: każde dziecko potrzebuje(bezpiecznego środowiska^ przynajmme^ędnegj^^ I
dziec, dócfającego otuchyiochraniającego związku z dorosłym, niekoniecznie biologicznym rodzicem, który długoterminowo i osobiście zaangażowałby się w codzienne dobro dziecka i który ma niezbędne do tego środki, czas i przymioty. Zamożność t i wykształcenie nie znajdują się wśród tych przymiotów; istotna jest dojrzałość, odpowiedzialność, umiejętność reagowania,
—DRUGA: Istały, wychowawczy związek z tymi samymi opie-kunami -J włączając opiekuna podstawowego -1- zrodzony wcześnie w życiu dziecka i trwający przez całe dzieciństwo to ka-Omień węgielny zarówno emocjonalnej, jak i intelektualnej ; kompetencji, pozwalający dziecku na uformowanie głębokiego przywiązania, które rozwija się w poczucie, współ negoczlówie-czeństwa i w końcu w empatię i współczucie. Stosunki z rodzicami i opiekunami w ośrodkach dziennej opieki muszą mieć tę stabilność i konsekwencję. Jeśli więzi są zrywane arbitralnie, ! jak na przykład z powodu końca roku budżetowego, wakacji czy osiągnięcia przez dziecko jakiegoś wieku, dzieci, które już mogą nosić blizny po stratach i wstrząsach, dotykają kolejne zawody. Program wizytacji domowych często kończy się w pierwsze urodziny dziecka; wsparcie dla nastoletnich matek kończy się, kiedy dziecko ma dwa lata, właśnie kiedy maluch buduje £ -f i cementuje swoje stosunki z dorosłymi. W ośrodkach dziennej -J-*' J * opieki często dochodzi do zmian personelu, po części z powodu niskich płac i war inków pracy. Z powodu biurokratycznej wygody w wielu ośrodkach problem zostaje zaostrzony, gdyż każdego roku przydziela się dzieciom nowego opiekuna, przez co zarówno zrywane ; est przywiązanie dziecka, jak i zniechęca się opiekuna do emocjonalnego inwestowania w dane dziecko.
Rodzice zastępczy na ogół otrzymują zbyt mało wsparcia i zbyt mało bodźców, aby uczynić swoich podopiecznych stałymi członkami swoich rodzin, a nie gośćmi. Z powodu braku pewności, że więź z danym czieckiem będzie trwała, pracownicy opieki, co zrozumiałe, starają się osłonić przed bólem wielokrotnego „zakochiwania się” w dzieciach, które będą musieli opuścić. Ale bez tej iskry sponj anicznego uwielbienia, którą niemal każde niemowlę przy odrobinie czasu potrafi wykrzesać u jakiegoś chętnego dorosłego, dziecko nie może się cieszyć pełnym i zdrowym rozwojem^.
"CZWARTAr.każiie dziecko i rodzina potrzebują środowiska, które pozwala nAmiaechod7iamg~^^&ta^^~KOaSłS^jMgrwe-' własnymTt^uTwo- własnym czasieSTylko w ten sposób dzieci
306