5

5



88 Helena Karwacka

niezliczonym mnóstwem gwiazd; wokół nas krajobraz pusty, dziki, przestraszający — bez złagodzeń światła, bez półcieni, w połowie lśniącobiały od słonecznego blasku, w połowie zupełnie czarny w cieniu”13.

Nabierały one przez to ostrości i wyrazistości fotograficznej kliszy i wydawały się być w tym okresie tak bardzo urzeczonym barwą (co znalazło odbicie w impresjonistycznym malarstwie i poezji) odkryciem niedocenianego piękna czarnobiałej fotografii. Tę zasadniczą dwubarwną tonację uzupełniały niekiedy — podporządkowane jej zresztą całkowicie — delikatne, jak muśnięcia pędzla akwarelisty, barwy „śmierci”: sina i żółta. Na tym przytłumionym i stonowanym tle połyskiwały pełnym blaskiem olśniewające ale. chłodne barwy klejnotów: „... od zachodu, pod brylantowe słońce, wszystko jest zimne, sine i mroczne. A nad dwubarwną pustynią ciągle to niebo z czarnego aksamitu, pełne różnokolowowych, drogocennych kamieni, zadęte bajecznym tumanem złotego pyłu...”14.

Wrażenie iniesłychanego bogactwa, skarbca grającego całą gamą szlachetnych błysków, który otworzył swe cudowne wrota przed śmiałymi podróżnikami wraca w powieści, jak uparty motyw, służąc nie tylko jako porównanie pomocne w oddaniu przedziwnej księżycowej kolorystyki, ale jako jaskrawe w kontraście tło tragicznych losów ludzi na Księżycu.

„Deptaliśmy po skarbach za jakie na Ziemi można by kupować królestwa i korony: wśród skruszałych głazów krwawiły się ciemne rubiny — żyły malachitów łyskały z dala podobne do trawników, na których rozsypane odłamy onyksów i topazu świeciły jak kwiaty — a czasem z jakiej szczeliny, gdy wdarł się w nią promień słońca, wytryskiwała nagle fontanna blasku, istna orgia światła, rozszczepionego w olbrzymich pryzmach, kryształu górskiego”15.

Zasada silnego kontrastu utrzymana została także w opisie kształtu i architektury kraterów, gór i płaszczyzn. Ogromne, bezkresne obszary księżycowych „mórz” przecinały potężne łańcuchy górskie. Wyobraźnia poety zasilona „ziemskim” źródłem — Tatrami, których Żuławski był wielkim miłośnikiem i znawcą, dała rezultat nieoczekiwany: sugestywny realizm opisu. Nie uciekając się do pomocy bajecznych błysków klejnotów budował swe wizje gór księżycowych niezwykle oszczędnie i chciałoby się powiedzieć — surowo. Urok ,,chmurnych tumi Tatr” znalazł swe odbicie w obrazie krateru Eratosthenesa:

„Przed nami było wnętrze krateru Eratosthenesa.

Potężny wał górski, najeżony jak piła szczytami, zataczał tu krąg zamknięty o średnicy kilkudziesięciu kilometrów, tworząc w ten sposób rozległą kotlinę, najstraszniejszą

zapewne, jaką kiedykolwiek widziało ludzkie oko. Tumie, wznosząc się przeszło na cztery tysiące metrów ponad dnem tej przepaści, spadały ku niej prawie pionowo, we

15J. Żuławski; Na srebrnym globie. Kraków 1956, s. 41.

14    Tamże, s. 66.

15    Tamże, s. 114.

wściekłych jakichś podrzutach- Wyglądało to, jakby w otchłań waliły w skoku zastygłe, o iglice poszarpane kamienne kaskady. Kotlina, zagłębiona jakie dwa tysiące metrów w stosunku do poziomu oddzielonej od niej wałem równiny Marę Imbrium, wydawała nam się macznie jeszcze głębszą z powodu olbrzymich gór okolicznych i gnibych cieniów, które ją w całości prawie zalegały, Z dna jej sterczało kilka odosobnionych, z rzadka rozsianych stożkowych szczytów, dochodzących połowy wysokości okolicznego wa|oMW.

Tkwił w tym konsekwentnie odmalowanym, monumentalnym i groźnymo chłodnej, srebrzystej kolorystyce, krajobrazie księżycowym nieprzeparty poetycki urok, którego sugestywność wzmagały zdumiewające pozory realności1'.

Nie posiadała już tej zniewalającej siły wizja drugiej strony Księżyca.

i


To, co znaleźli bohaterowie wyprawy na niewidzianej z Ziemi części, było S+root już „czystą” fantazją. Pozbawiona realistycznego podkładu wyobraźnia poety zdawała się słabnąć i przygasać, mimo ii — zgodnie z przyjętą przez Żuławskiego teorią, że istnieją tam warunki pozwalające rozwijać się życiu— otwierały się przed nią nowe dziedziny fantastyki: księżycowa flora i fauna. Roślinności nadawał najczęściej udziwnione kształty ,,ziemskich mchów” mokrych i lepkich, zwierzęta zaś przypominały odmiany różnych gadów „pot- łjtc«c., womych i niedołężnych”. Nieco dawnej siły przekonywania tkwiło w opisie burzy i powodzi, w plastycznie przedstawionej topografii ,,tamtej strony”.

Zdołał jednak rozgrywającym się tam wydarzeniom dać swoiste i narzucające się tło: rozkwitającego na krótko (czternaście dni ziemskich) ale bujnie życia, przypominającego duszną i wilgotną atmosferę cieplarni, które z chwilą nadejścia księżycowej nocy pokrywało się szronem, kostniało i zamierało.

Nie absorbował zbytnio uwagi pisarza element fantastyki technicznej, pro- -dukcja rakietowego tworzywa, jak u Wellsa, czy konstrukcja pocisku międzypla- -j.> netamego, jak u Veme’a. Bohaterowie jego wyprawy wsiadali po prostu w ver-    Af

nowską rakietę, przysposobioną jedynie w nowoczesny sprzęt badawczy. Wyprawa nie miała cech „niedorzeczności i awantumictwa”, ale poprzedzona długimi i skomplikowanymi przygotowaniami miała być poważnym rekonesansem naukowym. Stąd we wnętrzu pocisku znalazł się irlandzki astronom 0’Tamor — kierownik wyprawy, angielski lekarz Tomasz Woodbell, portugalski inżynier Piotr Varadol i polski szlachcic Jan Korecki, oddający na cele wyprawy swą znaczną fortunę, którego na srebrny glob pchała niespokojna chęć poznania. Nie było to więc dwóch czy trzech — jak u poprzedników — mniej lub bardziej przypadko-

“Tamże, s. 58.

17Prof. tir E. Rybka w artykule Księżyc tak opisuje jego powierzchnię: „Podróżnika, który by w jakiś sposób mógł dotrzeć na Księżyc otoczyłyby niezmiernie dzikie rumowiska skał, kraterów i pofałdowanych równin. Dzikość zaś krajobrazu potęgowałyby liczne głębokie pęknięcia w skorupie księżycowej, ciągnące się często przez wiele setek kilometrów. Pęknięcia te, czyli szczeliny, obserwujemy przez lunetę w wielu miejscach”. „Świat i Życie”, Lwów (1935), U 3 s. 188-189. A oto opis Żulowskiego: „Grunt tu cały jest sfałdowany i podniesiony, pokryty mnóstwem nie łączących się ze sobą —łębokich kotlin, okrągłych o wystających brzegach, albo też gładkimi, zupełnie luźnymi kopami, dochodzącymi nieraz do znacznej wysokości. Miejscedolin zajmują


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
81.    Matematyka wokoł nas : szkoła podstawowa 5 : książka dla nauczyciela / He
Helena Lewicka, Marianna KowalczykMatematyka wokół nas Klasa 4Poradnik nauczycielaW poradniku •
bolsche008801 djvu 88 jakich mnóstwo krąży około nas w powietrzu. Takie zarodki znoszą zimno 2000 —
Funkcje? Ocenianie Matematyka wokół nas - Gimnazjum. Poradnik dla nauczyciela - klasa 3 6. Po 15 min
Funkcje? Matematyka wokół nas - Gimnazjum. Poradnik dla nauczyciela - klasa 3 6. Po 30 minutach od r
kiełki zdrowie Zdrowie kiełkuje wokół nas Maleńkie, zielone pędy roślin kryją w sobie wielką moc. Ni
Spis treści SPIS TREŚCI Numer scenariusza Temat bloku Liczba i format ilustracji 5.1 Muzyka wokół
Wojenna (niecodzienność (1915) i krajobraz wokół nas (2016) Kiedy: 16 września 2016 od 9:00 do ok.
Fraktale wokół nas FR.4KT.4LE WOKÓŁ NAS prawidłową odpowiec składowe kursu: Partner programu INASK W
igraszki0016 Poznajemy kształty - kołoKoła wokół nas Zabawa ruchowa do piosenki "Koło tu, Propo
image28 PKZEDMIMOTY WOKÓŁ NAS *».L unliu?J§iiLn miiA p
2017MATEMATYKA wokół nas podręcznik
ytrd Kiedy zamiera wokół nas, >V cisze zaklęty Świat /ten sam... c/fel, ObcVcxas... Puste dn

więcej podobnych podstron