wśród („uprawnionych”) uczestników racjonalnego porozumiewania się, jawi się na tle przesłanek teorii krytycznej jako daremna próba przezwyciężenia antynomii rozumu za plecami antynomicznego świata, który je zrodził, jako utopijna kompensata12. Harmonizuje natomiast z konceptami wywodzącymi się z innej tradycji filozoficznej, która - jak na przykład hermeneutyka - stawia na osiągnięcie jedności „w duchowym spotkaniu i dialogu” i mówi o przeobrażającej wszystkich i wszystko wspólnocie, skoro tylko dojdzie do porozumienia w rozmowie. „Partnerzy [...] w udanej rozmowie poddają się obaj prawdzie rzeczy, która wiąże ich nowymi więzami wspólnoty [...]. Porozumienie w rozmowie [...] jest przemianą we wspólnotę, w której nie pozostaje się tym, czym się było”13.
Halina Walentowicz
12 Kompetencja językowa stanowiąca - według Habermasa - podstawę uprawnienia do udziału w komunikacji nie jest bowiem „naj sprawiedliwiej w świecie rozdzielona”, na co przykładowo zwracają uwagę P. Bourdieu i L.J.D. Waąuant: „Złudzenie wspólnoty językowej, które opanowało lingwistykę, jest iluzją, że wszyscy korzystają z języka, tak jak korzystają ze słońca, powietrza czy wody - jednym słowem, że język nie jest dobrem deficytowym. W rzeczywistości dostęp do języka prawomocnego nie jest ani trochę równy, a teoretycznie powszechna kompetencja, tak lekką ręką przyznana wszystkim przez lingwistów, jest w rzeczywistości monopolizowana tylko przez niektórych” (P. Bourdieu, LJ.D. Wacąuant, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej, przeł. A. Sawisz, Oficyna Naukowa, Warszawa 2001, s. 137). Por. też: P. Bourdieu, J.-C. Passeron, Reprodukcja; elementy teorii systemu nauczania, przeł. E. Neyman, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006, zwłaszcza częs'ć pierwsza pt. Podstawy teorii przemocy symbolicznej; na uwagę zasługuje w tym kontekście także przenikliwy tekst Sebastiana Michalika pt. „Oświecenie a idea krytyki społecznej”, w: P. Żuk (red.), Dogmatyzm, rozum, emancypacja. Tradycje Oświecenia we współczesnym społeczeństwie polskim, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2005.
13 H.G. Gadamer, Prawda i metoda, przeł. B. Baran, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 515.
Rozumem nazywano niegdyś rozpoznawanie i przyswajanie sobie wiecznych idei, które miały być dla człowieka celami. Dziś natomiast dobieranie środków do celów z góry określonych uchodzi nie tylko za zadanie rozumu, lecz za jego najwłaściwszą istotę. Cele, które raz osiągnięte same nie stają się środkami, jawią się jako przesąd. O ile posłuszeństwo wobec Boga służyło kiedyś za środek pozyskania jego łaski, a zarazem stanowiło racjonalizację wszelkich form panowania, podboju i terroryzmu, o tyle teistyczni i ateistyczni przedstawiciele Oświecenia, od Hobbesa poczynając, interpretują przykazania jako społecznie użyteczne zasady moralne, które mają sprzyjać możliwie bezkonfliktowemu współżyciu, pokojowym stosunkom równych stanem oraz poszanowaniu istniejącego porządku. „Bądź rozumny” - po odrzuceniu teologicznej otoczki - oznacza: przestrzegaj reguł, bez których ani ogół, ani jednostka nie mogą żyć, myśl nie tylko o bieżącej chwili. Rozum doszedł do siebie, negując swój absolutny charakter - rozum w emfatycznym sensie - i pojmując samego siebie jako tylko instrument. Nie znaczy to, że zabrakło autentycznych prób teoretycznego uwierzytelnienia prawdy rozumowej. Od Kartezjusza wielka filozofia nowożytna usiłowała doprowadzić do kompromisu między teologią i nauką. Pośredniczką była „władza idei rozumowych (rozum)”1. „Boskość naszej duszy polega na tym, że jest ona zdolna do idei”, czytamy w dziele Kanta2. Tę wiarę w autonomiczną rafio zdyskredytował Nietzsche jako sym-
I. Kant, Krytyka władzy sądzenia, przeł. J. Gałecki, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1964, s. 243.
Tamże.