ROZMOWY Z DIABŁEM
Ach, słyszą, słyszą Twój glos, słyszę, jak mówisz: pycha, pycha przewrotna tobą targa, chciałabyś zgłębić ład świata w mądrości mojej poczęty, w głębi rozumu mego, do którego śmiertelni zbliżyć się nie mogą, ale zaledwie z daleka obejrzeć, niczym zamek we mgle. Pycha, mówisz, pycha? Nazywasz tedy pychą pragnienie moje, by porządek Twój rozumieć i wielbić, nazywasz grzechem obrzydliwym miłość moją, a własny Twój grzech nazywasz miłością? Kimże tedy jesteś? Mądrze, mówisz, urządziłeś ten świat, a tak mądrze, że biedni my ludzie mądrości tej przejrzeć nie możemy. Niechże i tak będzie! Ale czy nie starczyło Ci mądrości na to, aby tak mądrze urządzić świat, iżby nie tylko Tobie, ale i nam mądrość Twoja w nim się objawiała? Jestże to większa mądrość mądry świat stworzyć, ale na tę mądrość mieszkańców jego oślepić, aniżeli mądrym świat uczyniwszy mądrość jego ludziom ujawnić? Gdzież mam szukać świadków mądrości Twojej i miłości Twojej? A wszakże chcesz, aby niebiosa i morze, kamienie i woda, zwierz leśny i trawa polna chwałę Twoją opiewały. Kamień i woda ją opiewa, a człowiek, stworzenia korona, w dniu szóstym z bezdusznego mułu ku życiu przez Ciebie powołany i rozumem natchniony, on właśnie nierozum bołesny we własnej kondycji jeno ogląda, jakoby nie ku chwale Twojej, ale na pośmiewisko stworzenia był uczyniony!
Ach, oto znowu mi mówisz: pokory, pokory, pokory! Ale któż mi pokorę nakazuje, jeśli nie ten sam, co w rozumie kazał się ubóstwiać? 1 któż miłości ode mnie żąda, jeśli nie ten, co miłość pomstą ściga jak rozpalonym żelazem? Wszakże, jeśli dziełu Twojemu się przyjrzeć, a tym bardziej na własnym ciele i na własnym ser
MODLITWA HELOIZY,
KOCHANKI PIOTRA ABELARDA,
KANONIKA 1 TEOLOGA
cu doświadczyć okowów Twojego ładu, wydać się może łacno, że nie w winnicy wszechmocnego łask i dobrodziejstw wszechmocy Jego zażywamy, ale raczej sami siebie za sen złośliwego demona musimy uważać!
Am to hosion, hoti Iwsion esń, fileitai hypo ton theon, e, hotifileitai hosion estin? Czy dlatego bogowie to, co święte, miłują, że święte, czy też dlatego coś święte, że przez bogów umiłowane? Mędrzec z pogan największy tak się pytał, a cóż mu odpowiesz? Jeśli święte jest to, co Ci się podoba, tyranem jesteś, nie ojcem, bo nie dopuszczasz, byśmy dobro kochali dla dobra, ale bez pytania rozkaz goły każesz wypełniać, racji nie dociekać i choćby niegodziwość wszełką uczynić, gdybyś nakazać raczył, i choćby dziś jedno, a jutro drugie nazywać dobrem lub złem, gdyby się odmieniły zamysły Twoje... A jeśli to, co dobre, kochasz dlatego, że jest dobrem, daj nam moc poznania, byśmy wiedzieli, gdzie dobro i gdzie zło. A przecież nie ma rozeznania, jeśli świat nasz przeciw mądrości Twojej świadczy. Albo tedy tyranem jesteś, skoro nie ma na świecie dobra poza Twoim rozkazem, albo dobra nam poznać nie dajesz, a więc także jesteś tyranem.
Słyszę, słyszę Ciebie i teraz, jak mówisz, że droga ku Tobie usłana jest cierniami i że trzeba gwałt sobie zadać, aby w winnicy Twojej zażywać godów. Ale któż to ciernie owe rozesłał? Nie Ty, Boże, nie Ty, powiadają, ale pierwsi rodzice, iż Tobie za wężową namową sprzeciwić się śmieli. 1 czymże się sprzeciwili? Miłością przecie, nie inaczej, najpierw miłością rozumu, który im dałeś, potem drugą miłością ku sobie, której ichnie nauczyłeś. A gdyby nie ów grzech okrutny, co na wieki ciała i dusze nasze ku piekłu ciągnie, powiedzże, Boże,
41