wien sposób, to zaś polega na wnioskowaniu. A zatem każdy użytkownik znaku, ilekroć w pewnej chwili posługuje się czymś jako znakiem czegoś innego, tylekroć przeprowadza opisanego rodzaju wnioskowanie. I na odwrót: ilekroć przeprowadza takie rozumowanie, tylekroć dochodzi db użycia przezeń znaku. Rozumowanie takie można by nazwać wnioskowaniem semiotycznym, gdyż po raz pierwszy dostrzeżono je i poddano analizie w rozważaniach na temat pojęcia semeionu, przeprowadzonych w starożytnej filozofii greckiej.
Jakie to są rozumowania? . Wszystkie czy tylko niektóre? Zarysowują się dwie odpowiedzi na to. pytanie.
Według jednego poglądu: gdzie wnioskowanie, tam i użycie znaku; a także na odwrót. Gdy więc np. z tego, iż żaden kot nie jest psem, wnioskujemy, że żaden pies nie jest kotem, to wówczas pierwszy z wymienionych faktów staje się dla nas znakiem drugiego. Także więc tzw. wnioskowania bezpośrednie stanowiłyby podstawę semiozy, czyli użycia Czegoś jako znaku.
• Drugi pogląd zaostrza wymagania: użycie czegoś jako znaku zawsze wprawdzie polega na przeprowadzeniu rozumowania, ale rozumowania szczególnego typu. Mianowicie wśród swych przesłanek Winno ono zawierać jedną na temat
— faktycznego lub rzekojnego — wystąpienia jakiegoś przedmiotu, zdarzenia lub zjawiska, słowem, jakiegoś bytu,drugą—na temat rzeczywistego bądź rzekomego związku owego bytu z jakimś innym bytem i trzecią ^— na temat pewnej własności tego związku, własności polegającej na tym, iż skoro pierwszy byt wystąpił, to — w mniemaniu użytkownika znaku
— i ów drugi, z nim związany, jest albo był obecny lub może być; spodziewany. Do takich związków należą np.: ten, który zachodzi między teraz istniejącą blizną a odniesioną kiedyś raną albo między błagalnym złożeniem dłoni a doznawaniem uczucia pokory i zdania się na czyjąś łaskę, albo między słowem „szpak” a szpakiem;. Na ogół natomiast nie zalicza się. do takich : związków ani np. stosunku większości, gdyż to, że pewna rzecz jest w czyimś mniemaniu większa od innej, nie czyni pierwszej znakiem drugiej, ani stosunku starszeństwa, gdyż to, że Paryż jest starszy od Pcimia, nie czyni z Paryża znaku Pcimia. Przeważnie nie czyni, ale uczynić może. Wszak zależy to tylko od użytkownika znaku. Każdy bowiem byt, zarówno rzeczywiście istniejący, jak urojony, i na podstawie każdego związku, zarówno rzeczywiście zachodzącego, jak urojonego, każdy byt może' się stać — według określenia Husserla — przezroczysty (Husserl, 1913). Chodzi tu o przenośnie rozumianą przezroczystość — o przezroczystość semiotyczną, właściwą znakowi: „widać" przezeń te przeżycia, które wyraża, te cechy, które współoznacza, oraz te przedmioty, zdarzenia czy zjawiska, do których się odnosi.
Znak a człowiek i zwierzęta
Użycie znaku polega na wnioskowaniu se-miotycznym. Każde zaś wnioskowanie —' na dochodzeniu do uznania za prawdziwe jednego zdania na podstawie uznania za prawdziwe innego lub innych. Tylko ludzie posługują się zdaniami, uznają je albo odrzucają. Wynikałoby z tego, że tylko ludzie używają znaków. I tak właśnie myślą niektórzy: znaki są czymś swoiście ludzkim, czymś dostępnym jedynie człowiekowi, czymś, có go odróżnia od innych istot żywych lub nawet wyróżnia spośród całej przyrody. Stanowisko takie można by nazwać an-tropocentryzmem semiotycznym.
213