uv RYM W .ŚLUBACH"
„przysuwa”, „odsuwa35, na którym „opiera się” i „siada”, z którego „zrywa się9 Gustaw, tworzą wspaniałe tło dla dialogu bohatera z Anielą a. II, sc. 5). W sc. 3 a. V na krześle siedzi milcząco asystujący rozmowie Albin. Sposób zrywania się i siadania tego bohatera w scenie następnej ilustruje stopnie wytrzymałości psychicznej kochanka Klary. Uderza natomiast nieobecność krzesła w objaśnieniach scenicznych do obrazu pisania listu. Wydaje się, że jest to nieobecność celowa. Pisarz chciał widocznie zwrócić uwagę odbiorcy na proces narastania intymnego kontaktu między bohaterami, nie zakłócając go żadnym zewnętrznym ruchem. Ten ostatni zostanie natomiast uwypuklony w Zemście, gdzie Fredro powtórzy scenę pisania listu, z udziałem Cześnika, Dyndalskiego i Papkina.
Rym w „Ślubach”. „A dla tego nieszczęsnego rymu1, już z siebie nienaturalnego, ileż to myśli nie trąd najpierwszego powabu w stylu komedii, to jest naturalnośd”2, pisał Fredro w rekomendującym Śluby liście do brata Maksymiliana. Wszystkie wymieniane powyżej zabiegi pisarza miały na celu nadanie kwestiom komediowym cech swobodnej, potocznej rozmowy. Mimo jednak listowych zarzekań nie zapomniał pisarz o rymie, najistotniejszym elemencie rytmu. I to nawet w takich momentach, gdy upoważniała go do tego sytuacja sceniczna. Ostatnie słowo Gucia zasypiającego w 9 sc. a. I kończy się obowiązującym w całym utworze rymem żeńskim, w „uroczystym” szeregu aa. Szeregi te ulegały czasem pewnemu zróżnicowaniu (ab ab), ale z rymem żeńskim pisarz nie rozstawał się nigdy. Bodajże wyjątkowo spotkać można w Ślubach rym męski. Pojawi się on w następującej wymianie zdań między Radostem a Guciem: „A ty coraz mniej!| Mniej ?| Mniej. Czy żart?' Żart, żart.| To źle.| To dobrze.| Czemu?; Boś tego wart”.
„ŚLUBY" W TEATRZE
Komedia sceniczna. »(...] s takiej sztuce przede wszystkim grać trzeba słowami, wszystkie zaś inne gierki należy traktować raczej powściągliwie3 4 5*1, pisał Boy, wskazując na podstawowe źródło nieprzemi'r; ^cej wartości tekstu Ślubów. Znane powszechnie, łatwo przyswajane, o jasnej i przejrzystej koncepcji, są Śluby utworem, w którym trudno doczytać się dziś zaskakująco nowej i świeżej problematyki.,, [...] Śluby panieńskie nie dają wielkich możliwości odkryć koncepcyjnych ”2 pisze słusznie Zofia Stefa-nowska. Ale jednocześnie ta komedia jest coraz to inaczej odczytywana na scenie. I sceniczna interpretacja utworu otwiera możliwości coraz to nowego jej przedstawienia.
Będzie to najpierw aktorska interpretacja gestu i słowa, której walory decydują w pierwszym rzędzie o powodzeniu Ślubów u dzisiejszego odbiorcy.
Teraz to jest szczególna, mocno sformalizowana przyjemność czystej gry. Teraz czekamy na to, jak Alicja Pawlicka wymodeluje piąte i szóste „kocham** Anieli, jak Kazimierz Meres przeprowadzi wariacje na temat „dzięki, stryjaszku”, jak to jego Gucio będzie wstawał z klęczek, jak w przytomności dam za drzemie5.
Będzie to dalej interpretacja postaci, która, o dziwo, stwarza reżyserom pewne, stale powtarzające się kłopoty.
W kręgu aktorskich problemów. „Albin wzięty literalnie jest przesadnym — wypada więc stworzyć Albina, który by nim nie był; — na tym cała sztuka, do której szczęśliwa inspiracja i wrodzony talent prowadzą”6 — pisał przed laty recenzent
nr 2, 1860,
Fredro używał słowa „rym” w znaczeniu dzisiejszego „rytm”.
•A. Fredro do M. Fredry, list z dn. 2III 1827, Dzieła, wyd. H. Biegeleisen, Lwów 1897, t. IV, s. 227.
T. Żeleński-Boy, op. di., s. 247.
Z. Stefanowska, op. di., s. 4.
S. Tre ugut t, Stare, niezawodne „Śluby**, «Teatr» 1960, s. 12.
[rec. Ślubów), Kromka miejscowa i zagraniczna, «Gzas • nr 75, s. 3.