222 Marcin Kiilcditski
•Anąci, holenderski malarz i Mierni nazwał Ccrriia l)uu „holenderskim Par1 rhnsloscm"®. WhkSdWy twórca klasycznej odmiany Iwwpe-loeil, Samuel van Hoogstmeicn przedstawi) na swej martwej naturze carloll/noi rękopisem wiersza Wilhelma Slubenberga, w którym opiewa go jako nowego '/enksi-ponaliarego swym kunsztem wpiw"fojf w hfof) CQm/,grt fMn1 Wryii1. iyi-n 111 (ii. 0). W tym swoistym autoportrecie malarz opowiada o sobie za pomocą przedmiotów, które go otaczały, przedstawił tu takie medal, jakim od/nnczyl go ów władca w uznaniu mistrzostwa pędzla. Warto przy okazji podkreślić1 naukowe zacięcie artysty, jego eksperymenty z przyrządami optycznymi, camera obscura i soczewkami, prowadzone w Lejdzie i Londynie, a wykorzystywane w tworzeniu Iromjte-roeiL Mimo tego znów stoimy wobec paradoksu, bowiem Hongsiractc.n jako teoretyk marginalizował uprawiany przez, siebie gatunek, a jego popularność leczył ż upadkiem dobrego smaku. W rzeczywistości spełniał on, wraz z czołowymi reprezentantami iluzjon istyczncgo genre, kryterium piclor doclus, łącząc wirtuozerię pędzla, wiedzę optyczną ze znajomością literatury i, ukrytych dla nieuczonych, znaczeń symbolicznych.
Olu kolekcjonerów irompr-lueil stanowiły wdzięczny pretekst do orzą' rizani.t zabaw w zaskakiwanie go śd, którym zdarzało się pod wpływem if|§ zjl odwracać obrazy, w przekonaniu, i i widza, rewers. Dla bardziej w)i rjM-njrch pośród nich służyły do medytacji nad światem rzeczywistym i jego pozorami, za.< ckscentrycy zestawiali Je na podobieństwo kimsikanuncr lub w alchemiczne łamigłówki.
Martwe natur)* w typie Irompe-foeil niezaprzeczalnie są czymś więcej niż hlko popisem biegłości malarzu, weryfikowanym ostatecznie Didero-towskim kryterium „pokusy dotknięcia ręka", rzeczowym dokumentem, matematyczna reprodukcją natury. Ich magiczna naniacałnosć osiągniętą netle manijer pozostaje śladem poszukiwali ekstremum mimesis, posuniętym do negacji obrazu w Jego ograniczoności. Dają nam dziś sposobność do zapomniiincj gry w sztukę, zabawy w nieszkodliwe oszustwo. Na koniec. Idąc tropem Sterlinga, należy skonstatować. Iż Ich twórcy, spisując protokół z rzeczywistości, przerośli umiejętnościami rzemieślników, wyznając otwarcie swą kondycję poetów I artystów10. >v
Obrazy w oleskim zamku zostały zakomponowane według podobnych zasad. Na dwóch spośród nich na tle namalowanego naiuralistycznic da z sękatych desek ukazano zawieszone upolowane przepiórki oraz przymocowane poniżej taśmą drobne przedmioty I ryciny. Na jednej z nich za naciągniętą taśmę wetknięto grzebleó, pióra i nóż do papieru oraz rycinę z wizerunkiem szlachcica w kołpaku z zaponą z piór, we wzorzystym ofciy-cłu z kołnierzem, powtarzającą w lustrzanym odbiciu rycinę Stcfano delta Bell! z serii 1 principi del disegno z 1649 r." Na drugiej ukazano pióra, nóż do papieru i nożyce oraz graficzny autoportret Rcmbrandta, przerysowany z Jego akwaforty Autoportret w berecie i szalu z 1633 r. Trzecia z martwych natur ma bogatszy repertuar motywów: na analogicznym tle ukazano pośrodku przybornik, według XVII-wlecznej rodzimej terminologii zwany grze-bienlarzem, po bokach namalowano złożoną stronę z nieznanego drukowanego dzieła (z czytelnym rn.ln. napisem LEOCOLIS) oraz miniaturowy portret nieznanego kardynała. Na nadwieszonej polce ukazano naczynie toaletowe, być może na pomadę do włosów, zegarek i karty.
Oleskie lrompes-Voeil, malowane niewprawną ręką cechowego, zapewne lwowskiego malarza, tradycyjnie datowane są na XVIII w. - ściślej należałoby wskazać na pierwszą połowę stulecia. Ich autor być może czerpni Inspirację z obrazów o podobnym temacie, znajdujących się na zamku w Żółkwi. Osiemnastotyieczny inwentarz Finkla odnotowuje tam różnoi od-
1
S. kbcri-SchliTerer, op.iii.. s. 170. Waru odnotowania jest duła popularność motywu kurtyny, zaczerpniętego ze znaitej anegdoty o Parazjoste, w malarstwie holenderskim XVII w. (tn.in. dzielą N. Maesa, O. Dou, C. Cijsbrechtsa, C. Honckgesesta), zob. C. G. Gilbert, Grupa,' Curlains, Humań Beings: The Theory oj Misstd Mimesis, (w:) KUnstltriscker Anstausch. XXVJU. Kongres1 fur Kunslgachichle, L 2, Berlin 1992, s. 419.
10 Ch. Sterllng, op.ciL, i. 168.
11 Dr. Waldemarowi Deludic dziękuję za zwrócenie uwagi na ten wór. Malarz zapewne posłużył się XVUI-wieczną kopią ryciny Stefano della Dclii (takie odwrócone kopie wykony-wali m.ln. J. C. R. de Saint Non oraz Johanna Sybilla Kuscl).
o-