Jakbyśmy* krytycznie nie spoglądali na wyniki tych badań, sygnalizują one stan świadomości społecznej w sprawach literatur}' (nie zawsze co jest naprawdę czytane, ale co z edukacji literackiej pozostaje żywym składnikiem owej świadomości społecznej). Wahania w wynikach badań w stosunkowo krótkim okresie można interpretować niedoskonałością metod badawczych. Świadczą one jednak, że jako „czytelnicy” deklaruje się znaczna część społeczeństwa polskiego powyżej 15. roku życia. Potencjalną liczbę osób kontaktujących się z książką można szacować z wielkim uproszczeniem na ok. 10 000 000. Do tego dochodzi drugie tyle stałych czytelników prasy, tylko sporadycznie stykających się z książką. Trzeba by jeszcze uwzględnić sporą grupę czytelników' dziecięcych i młodocianych przymuszonych w szkołach i uczelniach do czytania. Jest to poważna publiczność, która może utrzymać zarówno służących jej autorów, wydawnictwa, jak i sieć dystrybucji druków — księgarnie i biblioteki.
Osobną dziedziną badań czytelniczych jest cały zakres zagadnień wiążących się z dziejami zwyczaju czytania. Problematyka ta omówiona została m.in. już w' rozdziale Krótka histońa czytania. Ostatnio IKiCz podjął też szereg badań z tej dziedziny. Od 1989 r. publikuje m.in. rocznik „Instytucje — publiczność — sytuacje lektury”, publikacje tego typu pozwalają spojrzeć na problematykę czytelnictwa w Polsce współczesnej również z historycznej perspektywy. W 1992 r. powstało w Warszawie Polskie Towarzystwo Czytelnicze poświęcone promocji lektury a także prowadzące badania.
W rozdziale poświęconym analfabetyzmowi wspomniano no* wy termin alfabetyzm funkcjonalny. Prowadzone w związku z nim badania mogą wydawać się słabo związane z tradycyjnymi analizami czytelnictwa rozumianego jako obcowanie głównie z książkami, lekturami literackimi. Wydaje się jednak ważne, aby w' pracy o czytaniu odnotować i ten problem. Mówi bowiem również o kwalifikacjach czytelnika. Wiąże się on najogólnej mówiąc z badaniem rozumienia tekstów pisanych, zdolnością zastosowania uzyskanych w ten sposób informacji w praktyce. Jest to przede wszystkim zdolność do posługiwania się pisaną informacją w życiu codziennym — rozumienia wiadomości
1
instrukcji obsługi rożnych urządzeń, zaleceń uży*
5 leków, formułowania poprawnych odpowiedzi na rożne ł'*k’ety oraz wypełniania formularzy w rodzaju naszych pfTów, a także obliczania potrzebnych w codziennym życiu
procentów itp.
* Badania tak pojętego alfabetyzmu przeprowadzono w końcu $94 r. w 7 krajach: Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Holandii. Niemczech, Szwecji, Szwajcarii i w Polsce. Te testowe badania wykazały, że zdolność posługiwania się pismem zależy
* każdym społeczeństwie od wielu czynników, takich jak formalne wykształcenie, wiek, pleć. Istotnym pytaniem było to, czy respondenci należeli do czytelników książek. Nie okazało się to czynnikiem decydującym, np. wśród osób formalnie wykształconych i czytelników znalazły się jednostki me radzące sobie i przedstawionymi im tekstami. Tak więc ci ludzie, których nie można zaliczyć do tak pojętych alfabetów funkcjonalnych, nie radzący sobie z rozumieniem praktycznych tekstów', wcale nie musieli być tradycyjnymi analfabetami, niektórzy z nich nawet czytywali książki. Niestety, Polska jako jedyny kraj uczestniczący w tych badaniach z dawnego obozu socjalistycznego wypadł w nich najgorzej, można rzec, że przepale dzieliła przeciętne wyniki Polaków od tych, jakie uzyskiwały inne społeczeństwa. Najlepsze wyniki mieli Szwedzi, którzy nie reprezentowali poza tym najwyższego poziomu wykształcenia. Odpowiedzieli oni poprawnie na 32,4% pytań zaliczonych do grupy najtrudniejszych, podczas gdy nasi rodacy dokonali tego zaledwie w 3,1%. Badania te organizował w Polsce i referował w' 1996 r. socjolog Ireneusz Białecki fllj.
Znacznie odbiegające wyniki w naszym kraju wyjaśniano nie tylko największym udziałem osób o najniższym poziomie formalnego wykształcenia (ponad 26% Polaków między 16. a 65. rokiem życia zamknęło swą naukę na szkole podstawowej, albo nawet jej nie ukończyło). Niektórzy dyskutanci próbują tłumaczyć fatalne wyniki osiągnięte w polskich badaniach faktem źe w opracowanej przez Kanadyjczyków' koncepcji badań nie uwzględniono odmiennych doświadczeń, jakie miały narody nie ^chowT^oe w rozwiniętych demokracjach i ińe obyte
i-i