25
34
Od tej strony wreszcie ujrzane, sonety odeskie pozwalają w nich uj^ nić zapis „momentu historycznego’’, w którym powstały, zapis wsW fazy romantyzmu. Tu wypadnie wskazać na dwa naczelne złoża C zapisu.
Pierwsze z nich — to ukształtowanie punktu wyjścia i punktu doj$^ procesu dojrzewania bohatera tego cyklu. Punkt wyjścia — to światopo. gląd poprzedzającej romantyzm kultury: kultury sentymentalnej. Ki% zetkniętej z drwiącą, hedonistyczną kulturą racjonalistycznego salonun Efekt tego zetknięcia — to model bohatera byronowskiego. A punkt k śda? Już romantyczny: obcy racjonalistycznemu salonowi, światopogląd ale nie światopogląd marzyciela sentymentalnego i utopisty, tylko §| topogląd oparty na socjologicznym doświadczeniu. Rozpoczyna ten cyfc bohater, który „nie dba” o środowisko w imię obrony swoich złudź® i sentymentalnych marzeń. Kończy — człowiek, który nie dba o środowisko, ponieważ dokładnie, doświadczalnie zmierzył jego wartość. Rozpoczyna sentymentalista, którego odrzucił i wydrwił rozbawiony salon. Koń. czy romantyk, który z salonu drwi i odrzuca go. Takie są krańce, histo-
cyklu — partnerki flirtu salonowego). Określając się wobec tych dwóch tyęów kobiet, bohater cyklu określa się' tym samym wobec dwóch systemów wartość. W pierwszej fazie cyklu czuje się „godny anioła” — i miarą siły tego poczucia jest siła dążenia do związania się z „anielską” partnerką. To etap kultu dla wartości sentymentalnych. W drugiej fazie tej części bohater określa się jako niegodny owej „anielskiej partnerki”: „z drogi ustępuje bogini” — co szczególnie wyraziście ukazuje sonet XII — ale też jeszcze „minie ziemiankę”. To etap byronow-skiej utraty wartości, etap poczucia niższości wobec „anioła” i poczucia wyższość wobec „ziemianki” (kluczowy sonet: Rezygnacja — jako że jest to etap rezygnacji z obu tych systemów wartości, acz z różnych w obu wypadkach przyczyn). Potem następuje etap „kultu ziemianki”, akceptacja wartości reprezentowanych przez kobietę salonu. W końcu — etap pogardy dla kobiety salonu, etap odrzucenia tego modelu wartości. linia więc problematyki erotycznej w tym cyklu kształtuje się ściśle w ramach szerszej problematyki socjologicznej, stanowi jej szczegółowy wycinek, pogłębiony i rozszerzony przez kontekst pełniejszy „otoczenia”.
11 Problematyka ta bardzo często odzywała się w twórczości sentyment# stów, uciekających w ustronie właśnie przed drwinami zracjonalizowanego społeczeństwa. Oto dla jakich przyczyn chwalił ustronie bohater wiersza Karpińskiego (podkreślenia I. O.):
Nikt nie widział, nie szydził,
Niebo świadek jedyny!
Jam się nieba nie wstydził:
Miłość była bez winy.
(.Przypomnienie dawnej miłości)
Podobnie Kn i a żnin w wierszu Do Nocy:
Ciekawy natręt w tej ciszy Moich tajemnic nie złowi;
A śpiąca chytrość nie słyszy,
Co serce mówi.
rycznie nacechowane, procesu dojrzewania tego człowieka z przełomu dwóch kultur.
A druga warstwa zapisu historycznego? To warstwa faktu przemiany światopoglądowej. Schyłek i krach światopoglądu jednego: etap cofania się przed presją opinii salonu i etap klęski, etap „byronowskiej pustki”, etap unicestwienia uznawanych wartości. Narodziny i zbudowanie światopoglądu drugiego: etap socjologicznych doświadczeń i etap ujrzenia i uznania wartości wymierzających ostrą sprawiedliwość otoczeniu.
Ta warstwa zapisu jest w odeskim cyklu bardzo ważna. Ewolucja bohatera nie idzie drogą prostą i łatwą, pełna jest wahań i nawrotów17, najeżona nie tylko trudnymi do przełamania wartościami emocjonalnymi, przywiązaniem do uznawanych na początku reguł spojrzenia na świat. Najeżona jest także trudnościami poznawczymi: stając w obliczu nowych doświadczeń, budując nowy światopogląd — bohater ma trudności z wypracowaniem odpowiedniej aparatury pojęciowej, zezwalającej na określenie, uświadomione sprecyzowanie tych doświadczeń. Uzyskuje to wyrazisty wykładnik w strukturze językowej tekstów, w ujawnieniu w nich „problematyki metajęzykowej”, w ujawnieniu „poszukiwania nazwy” dla spostrzeżonego zjawiska, tej nazwy, bez której zjawisko nie może wejść w zakres „treści uświadomionych”:
Ale gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję, czemu.
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy (II. Mówię z sobą...)
Nagle staną i zmilkną; każdy zapytywał,
Nikt nie wiedział, dlaczego w zadumieniu stali.
„Ja wiem — rzecze poeta — anioł przelatywał”.
Uczcili wszyscy gościa — nie wszyscy poznali.
(III. Nieuczona twa postać...)
Kontekst nakazuje w ostatnim wypadku traktować słowo „poznali” na równi ze słowem „nazwali”: wszak ujrzeli „gościa” wszyscy, jeden tylko poeta potrafił go nazwać. Potrafił rozwiązać tę trudność werba-lizacyjną, która nie do przezwyciężenia okazała się dla bohatera w tym oto wypadku daremnego poszukiwania nazwy zezwalającej na uświadomione sprecyzowanie nowo postrzeżonego odcienia uczucia :
Jestże to ból? lub rozkosz? Gdy czuję ściśnienia Twych dłoni, kiedy z ustek zachwycę płomienia.
Luba! czyż mogę temu dać imię cierpienia?
Ale kiedy się łzami nasze lica zroszą,
Gdy się ostatki żyda w westchnieniach unoszą:
Luba! czy liż to mogę nazywać rozkoszą?
(V. Potępi nas świętoszek...)
« Nawroty te omawia Zgorzelski. op. cif., s. 106-108, 115.