HOBSZTYlłtu,
HETMAN
Sforka pokaże ci zapas prochu na wieży. Oto mój pierścień — rozumiesz, mości panie? Wszyscy ciebie mają słuchać jak mego maleńkiego palca u ręki.
KSCftSKI
Dumny jestem zaufaniem...
HETMAN
Ale mój syn... ja chcę, aby mój syn był na czele
rozumiesz?
Tak.
KS1NSKI AMELIA wchodzi.
HETMAN
Co to za kobieta? — Amelio, czego acanna?
AMELIA
Ojcze, chciej mnie posłuchać.
HETMAN
Jutro l — jutro!
AMELIA
Dziś, ojcze. — Panie Ksiński, oddal się pan.
[bttslci wychodzi].
HETMAN
Co to znaczy? — Ufasz zanadto w moją łaskawość. AMELIA
Ojcze drogi, gdzie ty jedziesz?
HETMAN
Do Wilna.
AMELIA
Zaklinam ciebie, ojcze, zostań w zamku! Jakieś ogrom- m ne grozi tobie nieszczęścio.
HETMAN
Śniło ci się.
AMELIA
Ojcze, byłam sama w moim pokoju i patrzałam, jak wschodził księżyc czerwony. Psy zaczęły wyć głucho i okropno — odwróciłam się — i wierz mi, ojcze, nie 4,0 uważaj mnie za jasnowidzącą wariatkę: — matka moja była ze mną...
HETMAN
Nieboszczka?
AMELIA
Ojcze, jaki ty dobry, że wierzysz mi. — Myślałam, że ty mnie odrzucisz ze wzgardą, a widzę mgłę zamyśle- m nia na czole twoim. Spodziewałam się zawsze, że kiedyś będziesz kochał twoją córkę.
HETMAN
Czy mówiła co do ciebie?
AMELIA
Milczała długo... struny arfy mojej zaczęły grać same smutnie i powietrzną jakąś pieśń — potem zdawało mi «• się, źe jakiś głos kobiety jęknął — i z płaczem mówił: „Ojciec twój kona..."
HETMAN
Ojciec twój?
AMBUA
W okropnym poruszeniu leciałam do twego sypialnego pokoju — otworzyłam drzwi — i znów cień biały był 425 przede mną... Zdawało mi się, że go przyniosłam z sobą w oczach...
[Tu brak w rękopisie czterech kart]
365