-— Brawo! Brawo! — krzyczał Buła klaszcząc w dłonie. — Prosimy jeszcze.
Śpiewano różne piosenki. Mężczyźni przycinali kobietom, kobiety rewanżowały się mężczyznom i bawiono się doskonale.
- • ,,Po szła do Filipa, do drzwi zapukała...” — zanucił Bula i nagle się zastanowił, skąd zna słowa tej piosenki. Zdawało mu się, że gdzieś już ją słyszał. A może nawet sam śpiewał? Niestety, nie mógł sobie przypomnieć ani okoliczności, ani dalszego ciągu.
Zaczęto zachęcać Walusia, który tak dobre wrażenie zrobił ze swoją gitarą na pamiętnym fivie, żeby zaprezentował coś ze swego repertuaru. Brysiak junior ociągał się, bo nie miał ze sobą instrumentu, ale wreszcie dał się uprosić.
— To może coś o nieboszczyku — zaproponował.
Stary niedźwiedź mocno śpi, stary niedźwiedź mocno śpi.
My się go boimy, my się go boimy, jak się zbudzi, to nas zje, jak się zbudzi, to nas zje.
Śmiech buchnął wokół ogniska. Podziwiano inteligencję młodego piosenkarza, który na poczekaniu potrafił dobrać piosenkę stosowną do okoliczności.
Tymczasem mięso już się upiekło i zaczęto zbiorową konsumpcję. Milordziak przyniósł brandy. Obchodził siedzących, nikomu nie żałował. Rozochocony Kulfo-niak popisał się swoim z lekka przepitym głosem.
Co użyjem, to dla nas,
Bo za sto lat nie będzie nas!
Przedstawiciele starszego pokolenia, pamiętającego okupację, przerwali jedzenie i zgodnie ryknęli:
i: r ^ 11 >'! i< i r i •;: ! Ł i' • i! 11 <:: •11; i s • i1 •:'' • '■
'■j M i iih iii!i l piHibyNi
"'WW'
ł
rł>;
>' K[J1J1 i^'/JjiM,; ;j;, _j : ;
• ' > • d ■*• fcJl:-
Siekiera, motyka, piłka, graca, Niech pan głowy nie zawraca.
! Siekiera, motyka, bimbru szklanka,
W nocy alarm, w dzień łapanka.
i
r
Buła .słuchając tej piosenki rozrzewnił się.
•—• Piękne pieśni ludowe śpiewali nasi przodkowie, prawda, Mary?
— Tak, papo, bardzo piękne — odpowiedziała dziewczyna.
Bardzo się spodobała milionerowi również chóralna pieśń — „Przepijemy naszej babci domek cały”.
Po skończonej uczcie powrócono do zabawy. Dorzucono drzewa i młodzież zaczęła skakać przez ognisko. Ale starsi nie chcieli dać za wygraną i również ruszyli w szranki. Nawet kobiety ustawiły się w kolejce do skoków, zagrzewając się nawzajem. Przy ognisku siedział tylko Żółwiaczek, który z powodu podeszłego wieku nie mógł wziąć udziału w igrcach. Nie żałował, bo miał stąd ładne widoki.
u
i
i;
i:
i
Ostatnią konkurencją wieczoru były skoki przez niedźwiedzią skórę. Skóra ta przypadła w udziale Józwie, jako bohaterowi polowania. Chłopak widząc jednak, że Bule bardzo się ona podoba, bez chwili wahania sprezentował ją przyszłemu teściowi.
— Bardzo ci dziękuję — powiedział wzruszony milioner, — Będę miał fajną szubę.
Mieszkańcy osady syci i ubawieni opuszczali ognisko i powoli rozchodzili się do swoich chat. Gdyby na prezesa Skubanego nie przyszły ciężkie czasy, mógłby się teraz przekonać, jak w osadzie powstają nowe zwyczaje. Samorzutnie improwizowane, bez scenariusza i prób.
Wkrótce nastąpiło wydarzenie, które wstrząsnęło podstawami wspólnoty pierwotnej w Dzyndzylakach. Milioner Buła w tajemniczych okolicznościach postra-
187