Szkaradne cienie na zdjęciach charakteryzują prace początkujących amatorów. Zwłaszcza trzeba unikać: własnego cienia widocznego na obrazie; padającego na tło cienia obiektu (chyba że cień taki wiąże się z kompozycją obrazu); ostrych cieni na twarzy, przede wszystkim dokoła oczu, pod nosem i brodą; przy zdjęciach wnętrz - krzyżujących się cieni, pochodzących od kilku źródeł światła.
Liczba źródeł światła. Z reguły powinniśmy-pomijając oświetlenie rozjaśniające np. tło - przekładać pojedyncze źródło światła nad oświetlenie dwoma lampami, a to z kolei jest lepsze niż trzy lampy lub więcej, ponieważ niebezpieczeństwo niespokojnego oświetlenia, cieni nakładających się na siebie i cieni padających w różnych kierunkach (jeden z najbardziej uprzykrzonych błędów fotograficznych) rośnie wraz z liczbą źródeł światła.
s. 294 Zbyt silne rozjaśnianie. W słoneczne dni w plenerze kontrasty są często tak duże, że przy zdjęciach z bliska cienie stają się zbyt ciemne, jeśli ich nie rozjaśnimy. Jednakże przy nieumiejętnym rozjaśnianiu powstają nowe, nakładające się cienie albo miejsca zacienione stają się za jasne. Obydwa błędy spotyka się może dlatego, że producenci lamp błyskowych często pokazują w swojej reklamie takie nadmiernie rozjaśnione zdjęcia jako przykłady godne naśladowania. „Rozjaśnianie” rozpropagowano tak dalece, iż niektórzy fotografujący jak gdyby zapomnieli, że zdjęcia w plenerze można wykonywać także bez użycia lampy błyskowej. Niewłaściwie zastosowane oświetlenie rozjaśniające psuje nastrój charakterystyczny dla danego motywu.
Lampa błyskowa przy aparacie. Przy tej metodzie oświetlenia przedmioty znajdujące się blisko aparatu wychodzą za jasno, bardziej oddalone zaś-za ciemno. Ponadto znika wrażenie głębi, bo takie
s. 359 frontalne oświetlenie nie daje cieni, a one właśnie są najlepszym środkiem do zaznaczenia głębi na zdjęciach.
Nie należy mylić lampy błyskowej umieszczonej przy aparacie jako jedyne źródło światła z podobnie usytuowaną lampą służącą do rozjaśniania cieni, tzn. jako światło dodatkowe, ani z lampą użytą do oświetlenia pośredniego, za pomocą którego uzyskujemy stosunkowo równomierny rozkład światła w głąb. Obie te możliwości zastosowania błysku od strony aparatu stanowią godne polecenia techniki zdjęciowe, które w rękach doświadczonego fotografa mogą prowadzić do znakomitych wyników.
Zdjęcia ze zbyt dużej odległości, powodujące przeładowanie obrazu
zbędnymi przedmiotami, to błąd typowy dla początkujących. W związku z tym ciekawą jest rzeczą, że początkujący jako drugi obiektyw wybierają najczęściej szerokokątny (który obejmuje jeszcze większe pole widzenia niż normalny), podczas gdy drugim obiektywem doświadczonego fotografa będzie zwykle model długoogniskowy (obejmujący węższy kąt widzenia, a tym samym poprawiający obraz).
Pozy. Nawet fotogeniczne obiekty mogą źle wyjść na zdjęciu, jeżeli fotografujący myli reżyserię zdjęcia z „upozowaniem”. Reżyseria ma często poważny wpływ na pozytywny wynik zdjęcia, podczas gdy ,,upozowanie” niszczy naturalność, jak to można zobaczyć na zdjęciach reklamowych z ładnymi dziewczynami, które zamiast naturalnego uśmiechu mają na wargach zastygły grymas. Równie niefortunne są wyniki „pozowania” w przypadku większości akademickich studiów aktu.
Fałszerstwo też prowadzi do złych zdjęć. Pod „fałszerstwem” rozumiem zafałszowanie prawdziwości obiektu, sytuacji lub zdarzenia. Najlepiej znanym przykładem są „zdjęcia plenerowe” w studio. Obojętne, jak znakomicie wyposażony i jak zręczny będzie fotograf, zawsze dostrzeżemy na zdjęciu coś, po czym rozpoznamy falsyfikat: daleki plan nie ma głębi; cienie nakładają się na siebie: cienie są tak dobrze rozjaśnione, że zdradza to użycie sztucznego światła; włosy są zbyt ładnie ufryzowane; ubranie bez jednej fałdki, rekwizyty prosto z magazynu, cała sceneria zbyt doskonała. Wszystko razem składa się na to, aby zniszczyć ten powiew rzeczywistości i życia, który powinien się przejawiać w obrazie. Na prawdziwych zdjęciach plenerowych światło pada tylko z jednego kierunku, w słoneczne dni cienie są mocne, ludzie potargani przez wiatr, a perfekcja nieosiągalna.
Fałszerstwo obejmuje też, moim zdaniem, korzystanie z usług zawodowych modeli, poprzebieranych za lekarzy, mamki, fotografów, robotników itd., którzy na zdjęciu w sposób widoczny nie są tym, kim być powinni. Zdradzają to zbyt ładnie wypielęgnowane ręce, za długie paznokcie, zbyt wspaniale ułożone włosy i pozy nie odpowiadające rzeczywistym sytuacjom. Wyszkolone oko dostrzega to od razu i nie akceptuje takiego zdjęcia, rozpoznając w nim falsyfikat.
Triki. W naszych czasach, w życiu pełnym pośpiechu, najważniejsza wydaje się cecha nowości. Wszystko uchodzi tak długo, jak jest „nowe”: w sztuce, w gospodarce, w fotografii... Dlatego fotografowie starają się często być „oryginalni” za wszelką cenę, nawet gdy ceną tą jest
243