60
T«v tjtm 'i~u» &9&ITO:, ccÓTap forspł>sv
!X(/.Xxe’ er:irvr;<oTpx, 77 po cap'/} póra, $x5u.a t-Sicr&af I !Xvjp.vr/.i 8’ dpyópoy stal wspiSpojAoi da.<pOTŚpco^£v'
Af/ppoę 8s ^oucj&oicji xod dpyopśoioi'; ćp.ac!,v Mj\)TŚvaTtti. Soiod 8ś 7CspiSpojjioŁ dvx'jyś^ siei.
Too 8’ e£ dćpyupsoj poptog r£Xsv • auxap śrc’ dxpw Atjos ypucJSŁov xaXov <Ćjyov, lv XŚ7caSvcc Ko:X’ 2paXe, ‘(pue^a. — — —
Gdy Homer chce narn pokazać, jak był ubrany Agamernnon, musi król przed naszymi oczami wdziewać sztuka za sztuką całe odzienie,' miękką suknię spodnią, obszerny płaszcz, piękne obuwie, miecz; i dopiero jest gotów, i chwyta za berło. Widzimy szaty, gdy poeta przedstawia czynność ubierania się; inny opisałby strój aż po najmniejszą frędzlę, a samej akcji nie zobaczylibyśmy wcale (2):
.....- }VtaXccx8v 8’ ev8ovs
i:v, v7jydTSOv, tcspl 8’ a?y \}.iya (5dXXsxo odpoy .11 uanl 8’ \y,:r/X 7.i-.:a'.t/(vw ś8yjcf<r:o xaXa rcś8iXa.
PWyl 8* dp' [JdXaTO hyo; ccpoypÓ7jXov,
KAsto 8s ot: •:?j7rvpMV rf/.v-i-:ł'),;iłv, '.toliiToy alsb
A cóż czyni Homer, abyśmy mieli pełniejszy i dokładniejszy obraz lego ważnego berła, nazwanego tu jedynie ojcowskim, wiecznotrwałym berłem, tak samo jak podobne temu berło na innym miejscu określone zostało jako vpuoHou; r^-sAoi 7W7c«(.>(j.ćvov? nabite złotymi gwoździami. Czy odmalowuje nam poza złotymi gwoździami także drzewce, rzeźbioną głowicę? Tak jak gdyby opis miał znaleźć się w dziele heraldycznym, aby kiedyś w przyszłości można było wykonać dokładnie według niego drugie berło. Jestem wszakże pewien, że niejeden nowszy poeta uczyniłby z tego taki właśnie heraldyczny opis w naiwnym mniemaniu, że sam stworzył dzieło malarskie, ponieważ malarz może go naśladować. Cóż jednakże obchodzi Homera, jak daleko pozostawił za sobą malarza? Zamiast wizerunku daje nam on dzieje berła: najpierw jest ono w robocie u Wulkana, a oto błyszczy w rękach Jowisza; oto oznacza godność Merkurego, oto zostaje buławą wojowniczego Pelopsa; oto kijem pasterskim spokojnego Atreusza, itd. 75:
— Zxvj"“pov £XU')' "Hąouo-roe v,X[is tsÓ^w
"ILcpatacoj [,>£v Sćoxs Ati KpovUovi ććvaxxi*
Au-rap apa Zsu? 8£>xs 8iaxTÓpeo 5AcyeltyÓMTT) •
'Eppteiaj 8s ććvccS Stoxev HśXot:i ■
AOrap ó aox£ IJśaoó 8<5x’ ’ATpśi, 7toiuśvi Xaóiv.
'Arpsuę Ss ł)v7j(T7.6jv 2Xl-s 7COAuapvt (ruśc/Ty ‘
AuTap 6 aii-re ©'Actt’ ’Aya[i.śjJ-vov(. asiks (popami,
HoXXyjcri yrjffoitf!, xal S/Apys'i TiavTl dvac?cjsLV (3).
Tak, poznaję wreszcie to berło lepiej, aniżeli gdyby malarz ukazał je przed moimi oczami lub gdyby drugi Wulkan włożył je do moich rąk. — Kie zdziwiłbym się wcale, gdybym wyczytał, że któryś z dawnych interpretatorów Homera podziwiał ten fragment jako najdoskonalszą alegorię początków, rozwoju, utwierdzenia i ostatecznej dziedziczności władzy królów nad. ludźmi. Uśmiechnąłbym się wprawdzie czytając, że Wulkan, który sporządził berło, symbolizujący ogień., a więc to, co jest człowiekowi najpotrzebniejsze do utrzymania się przy życiu — że ten Wulkan oznacza w ogóle zaspokojenie potrzeb, pragnienie którego skłoniło pierwszych ludzi do poddania się władzy jednego człowieka; uśmiechnąłbym się czytając dalej, że pierwszy król był synem Czasu (Zsuę K?ovUov) (4), pełnym godności starcem, który chciał władzę swoją podzielić z człowiekiem wymownym i rozumnym lub całkowicie mu ją przekazać; tego człowieka oznacza Merkury (Atocy.TÓpw 'Aoysioov-r/;) (5); że ten rozumny mówca w czasie, gdy młodemu państwu zagrażał nieprzyjaciel zewnętrzny, oddal władzę zwierzchnią najdzielniejszemu z wojowników (UsAom tcAt^Cts-co) (6); że dzielny wojownik, poskromiwszy nieprzyjaciół i zabezpieczywszy państwo (Udał je w ręce swego syna, który jako miłujący pokój władca, jako dobroczynny pasterz swych ludów XaSv) (7), za
pyział je był z dobrobytem i zbytkiem, przez co po jego śmierci .ostała utorowana droga najbogatszemu z jego krewniaków i rc'j/,uapvL ©uhrefl) (8) do zdobycia tego, co dotychczas zdobywano .irugą zaufania i co uważano raczej za brzemię niż za zaszczyt, (•rczentami i przekupstwem, aby ten jak gdyby zakupiony i o; i jatek swej rodzinie na zawsze zapewnić. Uśmiechnąłbym się, o mimo to pogłębiłby się mój szacunek dla poety, któremu tak