Skan4

Skan4



Szkice


Balbus .Zagłada ga:un:<aV

A więc gatunek. - Po co interpretatorowi tekstów potrzebna była ta globalizm^! ..    aksonom Li lorm literackich zaczęła przenosić si:; poza sanui lite-

nFOetyka"? Praccicżnicdla ułatwienia syntezy. Potrzebna mu była iiikowskuza:;! ra"j trę, a nawet poza słcrę podporządkowaną estetyce. Ale tuk się stało, na „światopogląd form y". nadrzędny wohec tematu danego tekstu,chr,:'. si? wk nadal. Taksonomie, form literackich (nieważne, czy określać je

Tekście i nigdzie indziej p.y -*..c,:ti:r 11 a d y c y j n y c li zasad gcnologii) nie pozwalają się dzisiaj - jak się


by ów światopogląd przejawiał się tylko w tym oto

sazujc- wyprowadzać z kategoriaiizocji- luóra mogłaby się odnosić do samej literatury- Konstrukcje formalne związane z epiką przestały być epickie, styli-sivc7.ee konstrukcje czerpiące z tradycyjnych zasobóvz liryki - nic muszą być li-


tym. Chodziło zatem o katcgciialnc e i d o z, a nie o wyodrębnienie san, zasady kategorializacyjncj, czyli gcnologiczncj taksonomii.

Tukieł: przykładów znaleźć można zapewne wiele. Wynika stąd, że dwudziesi

wieczny dekret o „zaniku gatunków/* niekoniecznie odnosi się do zasobu aktualjJ |VCZnc! postyckość -.wcale niekoniecznie wyróżnia poezję, a tzw. dawniej powstającej literatury, ale oznacza kryzys jej teorii. Naprawdę chi>;ó:    j wiązana, czyli mctryczność jako istota wierszowości, straciła rację bytu

o to: że to literatura nieustannie rozrywa narzucane jej z z c w n ą t w wierszu wolnym.

przecz teoretyczny umysł porządkujący siatki taksonomiczne, a umysł ow - uzn.iV fuma wszystkiemu w zasadzie prawic- nikt - to znaczy prawie nikt z badaczy li-jakby „poniewczasie" nieadekwatność swoich ustaleń - stale, i licz finalnego skt| lcIatur/ - nie zaprzecza. Krystalizująsię natomiast od około 30 lat wśród nich dwa ku, szuka „coraz to lepszych” rozwiązań.    s|ównc i diametralnie rozbieżne stanowiska teoretyczne.

„Wygląda na to” - ale czy tak jest? Najbardziej pierwotna i fundamentalni pierwsze wydaje się proste ś niepodważalne. Nic magatunków. Są dla rozunńe-Arystotelcsowska taksonomia gatunkowa, nie liyla bynajmniej próbą narzuceń nia i wyjaśniania dzici literackich bytem zbędnym, gdyż niefunkcjonalnym. Są literaturze z zewnątrz opisowo-wy j aśn i a jącyclt kategorializacji form. Była prel icksiy. „Nie nia r.ic prócz tekstów", aby posłużyć się na tę okazję znanym afory-wyprow ulżenia / fakryczności dzid literackich takiej kategorializacji.opartej t zniem Derridy. Słowem - ..brzytwa Ockhatna". Trwając jednak na takim stanowi-prześwindczeniu, że tego redzaju opis potrafi uchwycić istotę, entelccli sku,miesza się taksonomię z katcgoria)izncją,lj. zagadnienie porządkującego opi-konkreinego dzieła jako podstawę jego indywidualności, a więc podstawę wszi su zjawisk z ich opisem ejdctycznym; nie ma powodów, ażeby klasa nie była repre-Idcb indywidualnych wariantów formy gatunkowej, a więc kutego riolnej przyru /cnicwana przez jeden jedyny egzemplarz. Tak jak w rozpoznaniu form artystycz-leżności10.    ny«h Szymborskiej przez Jerzego Kwiatkowskiego, który jeden utwór poetki

Tb, że owa filozofia form stała się w kulturze europejskiej poetyką n« sklenny był potraktować jako unikatowy egzemplarz „formy poetyckiej jednora-m.atywT.ąj to, że poetyce lej z konieczności musiały się ciągle wymykać liczne p: zewego użytku". Nie jednorazowego tekst u.alc właśnie form y -danej za po-niejsze formy nic przystające do pierwotnie ustalonego icli paradygmatu - to sir śreilnictworo jednorazowego tekstu. Gdyby wszakże konsekwentnie przyjąć owo wa oczywista i tutaj nieistotna. Ważny natomiast pozostaje laki, że wszelly „be/gaiunkowe" stanowisko., należałoby wykluczyć z literaturoznawstwa poetykę, ugruntowane w niej propozycje genologiczne posiadały charakter literacką zastępując ją ezystoempatyczną sztuką interpretacji albo przynajmniej idiografi-a w każdym razie estetyczny; były-z pewna licencją mówiąc a u t ot e I i czai zniem pojętym dosłownie i tym samym skrajnie. Santa genologia byłaby tedy w li* (eo nic oznacza, żc chciałbym np. lekceważyć nadrzędną, psychologiczną w 5stoc» terauiroznawstwic współczesnym nauką nic tylko pedantcryjnic formalistyczną, kategorię Aryslutclesowskiej htihunis). I w ramach tego autorclizmu modynla ale i wręcz archaiczną, ^zabytkową".

wały i poszerzały (nieraz bardzo znacznie) swoje propozycje. Ograniczały się ot    Zwolennicy stanowiska drugiego są dociekliwi i uparci. Twierdzą, żc skoro

jednak do konstatacji i opisu postaci wariacyjnych: mieszania, krzyżowania, nul żywą literatura w toku swego historycznego rozwoju konsekwentnie wymyka się t i plikowa nia, a nawet transformacji negatywnej macierzystych form litera: wszelkim stałym typologiom gatunkowym, znaczy to, żc owe typologie są po-k i c h. 1 nawet jeszca; u progu łat pięćdziesiątych naszego stulecia fenomcnolą wierzchniowc (niekoniecznie: powierzchowne) i podstaw ich należy szukać (ale i hermeneutyk przecież, więc „idiografista"), Emil Siaiger wyprowadzał prat, głębiej, u s a m y c h p o d s i a w językowego kontaktu, ponieważ do eicż naczelna zasadę ^etiologiczną z rozgraniczenia pojęć „liryezności", ,.cpic»; tego przecież w ostateczności Sprowadza się byt literatury jako sztuki słownej. In-ści” i „dramatyczności", traktowanych jako estetyczno-egzystencjalne cntclcchią nymi słowy-pt awomocne i adekwatne wabcc dynamicznego obszaru faktycznych wcielające się w różne - i prawdę mówiąc dowolnie zróżnicowane pod względi:’ zjawisk literackich jest takie postępowanie gcnologiczne, które zmierza do ustale-stylistycznym -formy; formy istnienia, poznania i ekspresji zarazem1 ’.    «ia ostatecznych inwariantów gatunkowych, które zwierałyby semontyczne

7. przyczyn czysto praktycznych, a i z braku kompetencji, muszę na bok cl i pragmatyczne jądro form tekstowych i tym samym - acz już nu mniej ważnym sunąć pytanie, dlaczego przynajmniej ud czasu romantyzmu tak się stało, żczę ranie - podstawę ich klasyfikacji, czyli także: opisu ejdetycznego, z tym że owa

_____ struktura ejdelycznu byłaby uchwytna dopiero na poziomie niejako przed-litcrac-

co

CS


o


ta' Per, R. Crnm: The f.nrię.i&fy cfCnacam andd:t .Vfnirtiirruftivo>; Toronto 1953, s,a3-4?. ^"m* poziomie komunikacyjnych prototypów. n/E. SiaigerGruntlbtsiifjidcr l\xtik, Zuricli 194ó.

i


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zaglada2 SzkiceBalbus „Zagłada gatunków co A więc gatunek. - Po co interpretatorowi tekstów potrzeb
Skan9 SzkiceBalbus .Zagłada gatunków" (jak v, przypadku Miłosza)23. Sięgnąłem po takie dość dr
skan4 (3) 50 9 ROZDZIALI dług ich ważności. Kiedy frenetyczni ekolodzy piszą alarmująco: „Natura um
Skan41 12 /. Seminarium w szkole wyższej i przy zachowaniu szacunku dla ustalonych zasad co do licz
Skan49 28    //. Praca dyplomowa. Uwagi ogólne pracy magisterskiej27, Trzeba podkreś

więcej podobnych podstron