uroczyste posiedzenie tamtejszej masonerii, którym Marian, będący pod urokiem Popiołów Żeromskiego, cieszył się jak dziecko”. Żeromski umożliwiał również malkontentom ironizowanie tworząc obrazki przewrotne, jak ten o hulance u Kaczorosia, gdzie mówi się o kimś „kto trafił na zebranie niby masonów [...] a te farmazony zaczęły go wodzić po piwnicach... Kazali mu [...] dotykać z nabożeństwem głów kapuścianych i wymawiać przy tym jakieś głupie słowa, zanurzać ręce po łokcie w garnkach kwaśnego mleka i rysować końcem palca krzyże na połciach słoniny”. Ten motyw powieściowy ma swe antecedencje w rzeczywistości pamiętnikarskiej. Tak, na przykład, Anna z Tyszkiewiczów Potocka, synowa Stanisława Kostki Potockiego pisze w swym pamiętniku: „wiedząc, że mój teść był wolnomularzem, i że uczęszczał do wielkiego wschodu, do loży bardzo znanej, istniejącej wówczas w Warszawie, nabrałam nadzwyczajnej ochoty przeniknięcia tajemnicy, której ważność przeceniłam. Paliła mnie ciekawość, gdy mi drżącej z trwogi, opowiadano o ciemnościach i płomieniach, przez jakie trzeba sobie było torować drogę, o oknach, przez które trzeba było rzucać się w przepaść... o gwoździach, po których zmuszano stąpać! Na próżno starałam się wyciągnąć mego teścia na słówko, śmiał mi się w oczy i pozostawał nieprzeniknionym, co mnie doprowadzało do rozpaczy. ” Wreszcie, przyszły Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Polskiego, nazbyt nagabywany przez synową o swe wolnomularskic tajemnice,
9