od kawy, i z mąki robi się zupę na rosole, lub na wodzie, a najlepiej na mleku. Kleik jęczmienny i owsiany jest ponad wszystko najlepszym, gdyż jęczmień i owies mają w sobie wiele pożywnych części, i łatwo są strawne. Zupę chlebową zalecam także, szczególniej z chleba razowego, gdy do rozczynu nie dano dużo kwasu.
Dziwna rzecz, że suchotnicy szczególniejszy mają pociąg do niektóych potraw; a zwykle dać im ich nie chcą. Zdaniem mojem organizm zazwyczaj pociąg ma do tego, co mu jest potrzebnem; byle nie przesadził miary, wyjdzie mu to na pożytek, do czego jednakże ma wstręt, tego nie może spożytkować. Zdarza się też często, że gdy pożądaną gwałtownie potrawę dano nareszcie choremu, szybko polepszyło mu się i wyzdrowiał.
Znałem wieśniaka, który chętnie jadał kwaśną k a-pustę. Gdy raz zachorował, zakazaną mu jej; i on sam nie chciał jej jeść, gdyż, jakto się u chorych przydarza, nie smakowała mu codzienna potrawa. Choroba trwała długo, pogorszyło mu się tak, że obawiano się śmierci. Naraz zażądał kwaśnej kapusty, ale mu jej nie dano w przekonaniu, że mu zaszkodzi. Pragnienie stawało się coraz większem, tak że zapytany o radę, kazałem mu dawać często dobrze ugotowanej kapusty, ale w małych dawkach. Chory chciałby był pięć razy tyle na raz, taki miał apetyt. Dostał jednak co godzinę łyżkę. Zaraz poczuł się lepiej, polepszyło mu się i wyzdrowiał.
Podobnie dzieje się z palaczami tytoniu. Gdy zachorują, palić nie mogą, gdy jednakże poczują apetyt i kurzyć zaczną, niebezpieczeństwo zazwyczaj minęło.
Przy zwykłym wikcie, do którego przyzwyczaiłeś się pozostań w słabości, jadaj tylko mniejsze porcje i to tak ugotowane, aby żołądek mógł łatwo trawić.
Suchoty, porywające dziś tak wiele ofiar, rozpoczynają się tworzeniem tak zwanych tuberkuł. Ta sama choroba zdarza się i u zwierząt domowych; lud nazywa ją także tuberkułami lub gruźlicą. Gruźlica taka rozpoczyna się w płucach i rozszerza się na inne części ciała, tak, że jakto może widział niejeden u zwierząt domowych, nie ma wewnątrz ani jednej części ciała zdrowej; wszędzie znajdują się gruzełki. W początkach choroby, gdy w płucach mało takich gruzełków chorobowych, łatwo jeszcze dopomódz. Skoro jednak gruzełki *zuciły się po całem ciele, a w kupkach potworzyły kawerny, wtedy krew i soki są całkiem zepsute, upadek sił jest zupełny, a wówczas nie ma już ratunku. Gdy choroba nie zrobiła jeszcze postępów, wówczas łatwo zapobiedz można szerzeniu się jej. Gdy dzieci wątłe na świat przychodzą, ale dobre otrzymują pożywienie i hartuje się je wodą, wtedy odziedziczone po rodzicach gruzełki nie rozwijają się i zostają stłumione, gdyż wzmocniony ustrój, wszelkie niepotrzebne mu rzeczy precz ze siebie wyrzuca.
Gdy suchoty są odziedziczone, albo organizm przez słabość osłabł o tyle, że mogą się w nim bujać suchotnicze gruzełki, wtedy ratuj go zabiegami wodoleczniczymi, a wyrzucisz ze siebie materję chorobotwórczą. Każdemu więc gorąco zalecam, aby od młodości hartował się, i aż do późnej starości pamiętał o hartowaniu. Ważnem jest także, mieć dobry wikt, bez sztucznych przypraw, i bez środków drażniących a w dostatecznej ilości; nie za mało, ale i nie za dużo. Przekonałem się, że w ten sposób suchoty początkowe wypędzić można. Że zaś gruźlica zdarza się tak często, wina tu przewrotnego sposobu życia, rozpieszczenia i odmiennego żywienia się, aniżeli je nam przyroda przeznaczyła. Także i ciasne, wilgotne, nie przewietrzane mieszkania przyczyniają się do powstawania suchot, dlatego też w miastach przydarzają się tak często.
Skoro więc suchoty są tak wszędzie rozpowszechnione, i pochłaniają tyle ofiar, nasuwa się pytanie, czy są one dziedziczne, czy nabyte, czy tylko w pewnych występują miejscowościach? Że suchoty w pewnych miejscowościach i okolicach stale grasują, o tern wątpić nie można. Znam miłe miasteczko, które każdemu podoba się przybyszowi, a jednakże w niem bardzo wielu umiera na suchoty. Przyczyna tego zjawiska, jak sądzę, jest taka: miasto zasłonięte jest od zachodu, tj. od strony wiatrów górą, która ponad nie wyrosła wysoko, i dlatego wiatry nie mogą je i domów przewietrzyć dostatecznie. Dalej płynie przez miasto potok; że jednak wiatr tu nie dochodzi, więc nie może jego wyziewów rozpędzić. Skutek jest taki, że powietrze jest wilgotne i niezdrowe. W bardzo blizkich sąsiednich wioskach suchoty znów są rzadkością, ale też