zawsze gotowe serca, oddać jój cześć należną: — a to uczucie za prawdę, winno być miłą pociechą dla pracowników w każdym zawodzie sztuki—pociechą, co może nie jedno cierpienie, troski i gorycz, ciernistej drogi życia osłodzić i opromienić!
Święto Bożego ciała obchodzone solennie w kościele Ś-go Karola Boromeusza na Powązkach, uroczysty daje obraz temu cmentarzowi. W ponurych katakumbach zdobne wzniesione ołtarze, i w kapliczkach grobowych przyległych; — lud tłumnie z rozwianemi chorągwiami idąc zwolna od ołtarza do ołtarza, śpiewa owe znane pieśni:
„U drzwi Twoich stoję Panie,
Czekam na twe zmiłowanie”.
albo; „Twoja cześć, chwata, nasz wieczny Panie,
Na wieczne czasy niech nie ustanie!
Tobie dziś dajem z mnóstwem tych ludzi Pokłon i pienie — my twoi słudzy.”
Echo tych pobożnych pieśni, odbija się żałobnie o groby, mogiły—i w długich a ciemnych sklepieniach katakumb piętrowych. Ale żadna z tych pieśni nie wzbudzi tyle smutku, tyle rzewnego uczucia, jak gdy zabrzmi w pośród tego miasta zmarłych, owa pełna prostoty pieśń Karpińskiego, co już przeszła na własność narodu :
„Zróbcie mu miejsce — idzie Pan nieba,
Pod przymiotami ukryty chleba —
Zagrody nasze widzieć przychodzi,
I jak się dzieciom Jego powodzi.
Otocz go wkoło rzeszo wybrana,
Przed twoim liogiem zginaj kolana,
Pieśń chwały jego śpiewaj z weselem;
On twoim Ojcem, On przyjacielem.
On winy nasze przebaczać lubi,
Jego się wsparciem ten naród chlubi:—
W domu i w polu daje nam dary,
Serc tylko naszych żąda ofiary.
Niesiemy ci je Boże, niesiemy!
Dawaj nam łaski — sercać dajemy ;
I tej zamiany między stronami,
Niebo i ziemia będą świadkami:
My niesłyszymy jak nam niebiosy ,
Odpowiadają swemi odgłosy!”
Dzień zaduszny napełnia rojuiej cmentarz Powązkowski, choć to pora ponura, zimna dżdżysta, a często i śnieżna. Dzień to bowiem przeznaczony na żałobne nabożeństwo poświęcone pamięci zmarłych. Krewni, przyjaciele, osierocone rodziny, gromadnie tu schodzą modlić się za zgasłych, odwiedzać ich groby, mogiły, i łzę rzewnego uczucia, ich pamięci poświęcić.
Kilka mamy opisów Warszawy — już całego grodu, (') już pojedynczych świątyń i gma-
(') Z tych Łukasza Gołębiowskiego, i zupełniejsze a czerpane z nieznanych źródeł F. M. Sobieszczańskiego, ogłoszone drukiem. Księdza Kurowskiego dotąd zostaje w rękopiśmie, i w małych tylko wyjątkach znane. 1 my sami przed Ł. Gołębiowskim, wzięliśmy się w roku 1828 do opisu Warszawy — a obszerne wyjątki z tej pracy, znajdzie czytelnik w Dzienniku Warszawskim redakcyi J. K. Ordyuca.
3*