21
i wiódł go w niewolę. To jest, w swoim \ kraju obsadzał nim ziemię pustą i obcko-dził się z nim, jaky z bydłem roboczym. 1 Ci co pozostali, ciężćj pracować musieli, j ażeby ziemia pustką nie leżała. Trafiło się na wojnie wziąść niewolnika, to go osadzo-no na pustce. I znowu niewolnik taki mu- \ siał na pana swojego pracować jak bydle. \ Zrazu pomiędzy tym niewolnikiem, a kra-jowym wolnym wieśniakiem, wielka zacho-dziła różnica. Lecz gdy późnićj dzieci ta- \ kich cudzoziemców, ich wnuki zapomnieli ^ swojego ubioru, swojćj mowy, zrobili się j zupełnie podobni do krajowców, a powin- \ ności włożone na ich dziadów, zostały też j same; włość zaś przez nich obrabiana, mia- \ ła większą wartość jak inna, która miała tylko pracę wolnych wieśniaków do obro- j bienia swoich gruntów. Widząc to właściciel wsi sąsiedniej starał się coraz to zwięk- j szać powinności swoich wieśniaków. A przy ich bojaźliwości, a swojćj odwadze, łatwo \ z czasem zrobił co chciał. Potem to weszło i w używanie, w przedawnienie, i zostało j prawnym. Wnuk tego co takie bezprawia j zaprowadził, albo ten co kupił póżnićj włość \ taką, był już zupełnie niewinnym i prawo- \ mocnym panym tychże praw. s
Bart. To już rozumię. Pierwszym po- i czątkiem naszój biedy byli przyczyną ci, co przymusili naród do obrony, do wojny.
Stan. Tak jest ojcze chrzestny. Oni to j przymusili naród do podzielenia się na uzbrojonych i bezbronnych, na wojaków i rolników. A konieczność prowadzenia woj-ny trwała długie wieki. Więc i różnica ta, i musiała coraz to stawać się wydatniejszą. j
Bart.‘A stan nieszczęśliwy kraju z powodu ucieczki Ryksy trwał długo.
Stan. Aby zakończyć nieszczęścia kraju, J podniósł się Arcybiskup Gnieźnieński w ro- j ku 1040. Zwołał wojewodów, kasztelanów 1 i wszelakich panów, i przedstawił im, iż i wszystko co naród ucierpiał od Czechów, j Moraweów, Rusinów i Prusaków, powinno \ ich przekonać, że lepićj mieć nawet złego \ króla, jak żadnego. Dla tego radził im wy- j szukać Kazimierza, któren ma i tak prawo \ do tronu. Jest już wieloletnim, posadźmy go na tronie. Niech się tak stanie! Zawołało zgromadzenie, i uradzono wysłać poselstwo do zbiegłego z kraju następcy tronu. Posłowie nie wiedząc, gdzie się Kazimierz znajdował, musieli się udać do kró-lowćj Ryksy. Od niej dowiedzieli się, że królewicz się znajdował we Francyi w Klu-ny pomiędzy mnichami. Pojechali do Francyi i ztaintąd króla przywieźli. A dla tego, że przebywał pomiędzy mnichami nazywano go: Kazimierzem mnichem. Zasłużył on sobie późniój na miano wskrzesiciela Polski.
Bart. Aha! Widzisz Stanisławie ta to w Polsce się zdarzyło, źo nie król biskupa, ale biskup króla ma tronie osadził!
Stan. To się w Polsce, bardzo -wiele razy zdarzało ojcze chrzestny!
Bart. A ty nam powiedziałeś, że księży na wyższe stopnie posuwa władza?
Stan. I tak jest. Lecz to niema związku jedno z drugim. Polska, jak każdy naród Słowiański po wszystkie czasy wiele przejmowała od cudzoziemców; ale pomimo to, kształciła się, choć często na obcych wzorach, zupełnie odrębnie i odmiennie, jak inne narody. Duchowieństwo Polskie w rzeczach wiary, szło za przewodem Rzymu, lecz po wszystkie czasy czuło się Polskim, i przeważny wpływ wywierało na losy kraju.
Bart. No, i jakże tam rządził ten Kazimierz? Czy nauczyły go mnichy rozumu?
Stan. W samój rzeczy Benedyktyni w o-wym czasie byli ludźmi najświatłejszemi. On zaś przechowywał się i uczył u Benedyktynów. Poznał wkrótce, że nie można było myśleć o wojnach za granicą, ale najprzód potrzeba było przywrócić porządek w kraju. Dla tego szukał przyjaźni z ościennemi mocarstwami. Ożenił się z Rusinką Maryą Dobrogniewą, córą księcia Jarosława. Wziąwszy za nią posag i posiłki, uderzył na wojewodę Masława, któren już był sobie z Mazowsza utworzył księstwo niepodległe. I choć się Masław z Prusakami zbratał — pobił ich Kazimierz. Prusacy mszcząc się klęski zabili Masława. Ponieważ to był najsilniejszy ze zbuntowanych, drudzy sie uko-