Polowania Antonińskie miały swą renomę. Były dobrą szkołą jeździecką, gdzie wyrabiała się dzielność osobista, sprawność i temperament indywidualny. Wyrabiała się tężyzna.
Gdy nadeszły łowy jesienne, a barwny orszak gnał na wiatronogicn biegunach, wtedy w krajobraz wstępowała inna dusza.
Ożywiały się nizinne łany, rozlegały się po jarach echa za echami, migały barwne grupy, a stary gaj, w odzew na trąby, grał poszumem na zielonym teorbanie wiekowych dębów i śpiewał niby dumę o hetmanie. Echa leciały i zlewały się w jakiś ton nieuchwytny, w jakiś akord przestrzeni, czasu.
Należą Antoniny do sukcesorów hr. Józefa Potockiego, zasłużonego kuratora Warszawskiego Towarzystwa Naukowego.
SŁAWUTA.
Na Wołyniu, na obu brzegach Horynia, między Zasławiem a Ostrogiem, leży Sławufa.
Swego czasu z Zasławiem i Ostrogiem stanowiła jedną całość.
Zasław miał zamek murowany, wzniesiony na wyniosłej górze nad Horyniem. Aczkolwiek kilkakrotnie przerabiany, zachował jednak cechy stare. Był rozległy, ponury, majestatyczny, trochę ciężki.
Z dwóch stron oblany Horyniem, z dwóch drugich otaczały go fosy i mury, znacznie potem zniżone.
Od strony rzeki miał jeszcze stare strzelnice, część murowanego wału i obszerne lochy.
Wjazd do zamku prowadził przez długą krytą bramę murowaną, z mostem niegdyś zwodzonym. Brama ta, niepopsuta odnawianiem, stanowiła najpiękniejszą część całej budowy.
Wewnątrz był zamek starannie utrzymany, było w nim dużo ciekawych zabytków. Kilka ścian przyozdobionych portretami familijnymi, trofea wojenne i dużo starej broni.
Był kiedyś zamek zasławski fortecą obronną, wzniesioną jeszcze za czasów książąt dzielnicowych.
Miał swe podania ciekawe.
Ongiś, jeszcze za życia Janusza Sanguszki, za wskazówką żebraka, poszukiwano skarbów. Gdy się już zbliżano do celu, wybuchł pożar, co pogrzebał poszukiwaczy i żebraka. Odtąd z miejsca, gdzie się odbywało poszukiwanie, w noc ciemną, słyszano nawoływania głuche i jęki.
Drugi zamek Sławutę okalający, to Ostróg.
94