393
^akże i światło, rozprószone po wyjściu z ich .wnętrza. Dokładniejszy wywód teoryi tego wspaniałego zjawiska na niebie, tłumaczącej też owe uboczne wstęgi, które się zawsze w poblisko-ści jasnej tęczy głównej pokazują, znajdzie czytelnik w tomie dodatkowym. Tu wspomnę tylko, że o jej prawdziwości nietrudno się przekonać, obserwując podobne zjawisko na szklanych kulkach wodą napełnionych i białem światłem słonecznem lub światłem Drummonda stosownie oświeconych, tudzież na sztucznych i naturalnych wodospadach, rozsypujących znaczną ilość kropel w powietrzu atmosferycznem, jeśli te krople są od słońcu oświecone, a patrzący na nie zajmie stosowne miejsce między słońcem a kaskadą.
Pryzmy i soczewki, załamujące białe światło, t. j. sprawiające Pewno odchylenie białych promieni światła od ich kierunku padania, nie rozkładając go przytein na barwy tęczowe, wskutek czego obrazy widzianych przez nie przedmiotów zostają wolne °d zabarwienia, wynikłego zrozpraszania barw, zowiąsię achro-
tycznemi. Sławny Newton *) był tego zdania, że óchromn-łyzm soczewek, t. j. sprowadzenie ognisk różnobarwnych promieni w jedno miejsce i uwolnienie przez to obrazów od zabarwienia na brzegach, jest rzeczą niepodobną, gdyż opierając się aa mylnem spostrzeżeniu, że białe światło po załamaniu się w Pewnych ciałach tylko wtenczas nie ma się rozpadać na różnobarwne, jeśli promienie jego, wychodzące z nich, są równo-k-głeini do wpadających, mniemał, iż rozpraszanie barw w kai-
ciele musi być proporcyonalne do jego mocy załamywania. ailer zaś, opierając się na budowie oka i na tej okoliczności, źe patrząc na białe przedmioty nie widzimy barwnych brzegów do koła nich, przeczył powyższemu zdaniu, nie znając nawet jeszcze wynalazku Helia, który już w r. 1733 istotne dało widy nchromatyczne bez żadnego rozgłosu sporządzał. Dollond jednak, optyk londyński, zaczął w r- 1757 wyrabiać prawdziwe soczewki achromatyczne do praktycznego użytku, dowiedziaw-Szy się p0 pięeio-letniem zaniechaniu pierwszych prób swoich,
i Obacz o achromatyzmie tom dodatkowy-
Fizyka T. II, 50