Polska Oficyna Wydawnicza „BGW"
opracowana przez doktorów: Christiane Verdoux Jeana Cohena Jacqueline Kahn-Nathan Gilberta Tordjmana
Tego dnia Amelka i Florek nie mogą usiedzieć w miejscu. Florek bez przerwy wierci się i wygłupia. Amelka zaczyna różne zabawy, ale bardzo szybko je zostawia i co trochę uchyla wejściowe drzwi, w nadziei, że coś ciekawego zobaczy.
- Czy mama szybko wróci? - pyta.
- Już niedługo, kochanie, niedługo - odpowiada tata, który od dłuższego czasu krząta się po kuchni. - Wiesz dobrze, że ma teraz dużo pracy. A w ogóle, co wam się dzisiaj stało?
- Nie...nic...- mówią cichutko dzieci.
„Udaje, że nic nie wie”, szepcze do
siostry Florek. Ale przecież tatuś doskonale wie, że dzisiaj są ich urodziny i że oboje kończą 7 lat. To zupełnie normalne, skoro są bliźniakami. Zresztą Anielka widziała w lodówce olbrzymi tort z mnóstwem świeczek. Zagadką są prezenty. Zwykle tatuś i mamusia chowają je w swoim pokoju, pod szafą. Korzystając z nieobecności rodziców, dzieci miały zwyczaj oglądać paczuszki, macać je, ważyć, potrząsać nimi i zgadywać, co też może być w środku. Ale tym razem niczego nie znalazły. A jednak szukały wszędzie.
- Może o nas zapomnieli!-wzdycha Florek, który ma talent do wyobrażania sobie jak najgorszych rzeczy.
- Chyba żartujesz - odpowiada natychmiast Amelka. - Nigdy o nas nie zapomną, bo nas za bardzo kochają.
Niemniej sytuacja jest dosyć dziwna. Sprawdzają nawet w kalendarzu, lecz nie ma wątpliwości: to właśnie dzisiaj są ich urodziny. Dochodzą do wniosku, że mama kupi im prezenty w ostatniej chwili. Dlatego niczego nie znaleźli.
Mama wraca do domu dość późno. Ręce ma pełne pakunków i dzieci rzucają się, żeby jej pomóc.
- Jak to miło, że chcecie mi pomóc - mówi mama, podejrzewając, że za tą gorliwością coś się kryje.
Amelka i Florek myślą tylko o swoich prezentach. Wykładają wszystko na stół: mięso, warzywa, owoce, różne pu-
szki, ryż, makaron i znowu owoce. Kiedy już wszystko poukładali, zaczął się dramat. Nic nie przypominało prezentów.
- A nasze urodziny! - wykrzykuje Florek ze łzami w oczach.
- No właśnie, nasze urodziny.... i nasze prezenty? - wzdycha Amelka. (Wie, że to nieładnie tak się upominać, ale niepokój nie pozwala jej milczeć.)
- Tak! No rzeczywiście... wasze prezenty. To już dzisiaj? - pyta mama.
- Ojej!... prezenty! - mówi rozbawiony tata. - Chyba gdzieś w domu je widziałem, ale nie pamiętam dokładnie gdzie.
- Może są pod naszą szafą?-podpowiada mama, robiąc oko do taty.
- Nie, tam ich nie ma, sprawdzaliśmy - zgodnym chórem wykrzykują dzieci i od razu milkną. Głuptasy, wyjawiły swój sekret.
- No proszę, już żeście sprawdzali? - śmieje się tata.
- Skoro nie ma ich pod naszą szafą, to może są... pod waszymi łóżkami.
Coś podobnego! To jedyne miejsce,
0 którym nie pomyśleli. Amelka i Florek szybko znikają i dają nurka pod łóżka. Wracają z dwiema olbrzymimi paczkami, tak wielkimi, że aż nieprawdopodobne, że ich wcześniej nie zauważyli. Amelka dostała dom dla lalek, a Florek strój magika z przyborami do robienia czarodziejskich sztuczek. Wszyscy się całują
1 wesoło tańczą wokół otwartych podarunków.
- Wydaje mi się - mówi mama - że
zapomnieliście jeszcze o jednym prezencie. Ale ten jest dla was obojga.
Florek leci z powrotem do swojego pokoju i wraca z maleńką paczuszką, którą wręcza siostrze. Amelka ją rozwija i wyjmuje książkę z kasetą.
- Och, jak fajnie! Kaseta z Perlinpin-pinem! - wykrzykujądzieci. Perlinpinpin jest ich ulubionym bohaterem. To taki mały człowieczek okrągły jak kuleczka,
z wielkimi zielonymi oczami i melonikiem na głowie. Dzieci już dostawały nagrania z książeczkami, gdzie Perlin-pinpin uczył ich gry w szachy, tłumaczył, jak zrobić latawiec lub prawdziwy bumerang.
Florek szybko idzie po magnetofon i wkłada kasetę. Perlinpinpin wita się przy dźwiękach dobrze im znanej melodii, która zawsze ich rozśmiesza.
- Dzień dobry, dzieci. Jestem szczęśliwy, że mogę z wami porozmawiać. Dzisiaj powiem wam o bardzo poważnych sprawach. Jeśli się zgodzicie, opowiem wam o narodzinach dziecka.
Bliźniaki spoglądają na siebie ze zdziwieniem. Zabawny prezent! Tata i mama siadają obok nich i wszyscy słuchają Perlinpinpina, przewracając strony książki.
- Zapewne przechodząc koło pani z dużym brzuchem, która „oczekuje dziecka”, zastanawialiście się, jak to się dzieje. Jak dziecko może żyć w brzuchu mamy i jak się stamtąd wydostaje? No więc ja wam to wytłumaczę. Może już wiecie, że maleńkie dzieci są wytwarza
ne, tak, wytwarzane przez tatę i mamę. Używają oni do tego tych części swojego ciała, które nazywamy narządami płciowymi. Te narządy, tak samo jak serce, płuca czy mózg, pracują bez przerwy, ale my tego nie widzimy.
To trochę tak jak z samochodem waszych rodziców. Gdy na niego patrzycie, nie dostrzegacie tego, co mu pozwala się poruszać. Aby zrozumieć mechanizm jego działania, trzeba unieść maskę i zajrzeć do środka, przyglądając się poszczególnym częściom silnika. Niektóre są tak małe, że można je dostrzec jedynie przez szkło powiększające.
Tak samo, aby opisać działanie narządów płciowych, należałoby unieść skórę i mięśnie. I tu również pewne części ciała są tak małe, że można je zobaczyć jedynie pod mikroskopem, który jest rodzajem bardzo silnie powiększającej lupy. Narządy te są częścią niezwykłego, pasjonującego i bardzo skomplikowanego świata!
Mikroskop będzie konieczny do obejrzenia tego, co jest niezmiernie małe. Za każdym razem, kiedy będzie nam potrzebny, ujrzycie przy rysunku mikroskop.
A teraz, nie zwlekając, będziemy porównywać mężczyzn i kobiety, chłopców i dziewczynki...
Spójrzcie na rysunek nagiego mężczyzny. Mężczyzna ma szerokie ramiona, wąskie biodra, owłosioną klatkę piersiową i dół brzucha. Mali chłopcy nie mają jeszcze owłosienia, ale tak jak ich tata i jak wszyscy mężczyźni mają rodzaj rurki, która nazywa się członkiem i przez którą robią siusiu. Ale jak później zobaczymy, służy również do kochania się. Pod członkiem, w czymś w rodzaju małego woreczka, znajdują się dwie kuleczki: to są jądra. Chłopcy często mówią na to jajka, ale prawidłowa nazwa to właśnie jądra.
Jądra i członek są tylko częścią narządów płciowych. Teraz zajrzyjmy we wnętrze mężczyzny. Widzicie na rysunku dwie wygięte rureczki, które odchodzą od jąder. Te dwie rurki spotykają się ze sobą powyżej, w brzuchu, i wpadają do innej rurki. To tędy przez członek przepływa mocz, bo tak się również nazywa to, na co wy mówicie siusiu. Mocz jest jedynym płynem, jaki wypływa z członka małego chłopca.
Kiedy chłopiec trochę dorośnie, to zauważy, że od czasu do czasu wytrys-kuje z jego członka jeszcze inny płyn. Płyn ten nigdy nie miesza się z moczem. Pochodzi z jąder i nazywa się spermą. Jeżeli przyjrzycie się pod mikroskopem kropli spermy, to zauważycie w niej mnóstwo poruszających się komórek
z dużymi główkami i falującymi ogonkami. To są plemniki. Słowo Perlinpin-pina! No więc, żeby powstało dziecko, plemnik musi spotkać inną komórkę płciową, która znajduje się u mamy, a którą nazywamy komórką jajową.
Teraz przyjrzyjmy się nagiej kobiecie. Z reguły jest mniejsza od mężczyzny, ma węższe ramiona, ale szersze biodra. A jej piersi nie są płaskie jak u mężczyzny, lecz nabrzmiałe i mięsiste. W dole brzucha kobieta jest owłosiona jak mężczyzna i ma niewielką szparkę, która nazywa się szparą sromową. Wewnątrz brzucha przechodzi ona w pochwę. Pochwa zaś łączy się z macicą - rodzajem kieszeni o kształcie odwróconej gruszki: to tu właśnie rozwija się dziecko. U góry macicy, z każdej jej strony, są długie i wąskie rureczki zwane jajowodami. Na każdym końcu jajowodu, w jego szerszej
części, jest kuleczka: to jajniki.
Gdy obejrzycie jajnik pod mikroskopem, zauważycie dużo małych punkcików wielkości główki szpilki. Te kropeczki to przyszłe komórki jajowe. Komórki te, jedna po drugiej, dojrzewają jak owoce. I każdego miesiąca jedna dojrzała komórka jajowa opuszcza jajnik, schodząc małą rureczką aż do macicy. Aby powstało dziecko, taka komórka musi spotkać się z plemnikiem.
A teraz zobaczymy, jak plemnik mężczyzny spotyka się z komórką jajową kobiety po to, by powstało dziecko. Potrzebne jest do tego miłosne złączenie się kobiety i mężczyzny. Jest to zupełnie normalne i ludzie, którzy naprawdę się kochają, uwielbiają to robić. Rozbierają
się, całują, głaszczą się, przytulają i nadchodzi taki moment, kiedy chcieliby być jeszcze bardziej ze sobą złączeni, żeby doznać jeszcze większej radości. Członek mężczyzny twardnieje i powiększa się,
aby móc wejść do pochwy kobiety. Często jest to chwila wielkiego szczęścia. Rodzice odczuwają tak zwaną radość zmysłową, która może trwać długo i której można doświadczać kilka razy pod rząd.
Plemniki wydostają się z członka mężczyzny w momencie, kiedy radość staje się najsilniejsza.
Wchodzą do pochwy kobiety, następnie do jej macicy, po czym wędrują do jajowodu, gdzie raz w miesiącu jeden z plemników będzie mógł napotkać dojrzałą komórkę jajową, która wydostała się z jajnika. Z tego spotkania narodzi się dziecko.
Kobieta i mężczyzna nie mają dziecka po każdym miłosnym zbliżeniu. Najczęściej decydują się na dziecko, kiedy są pewni, że się bardzo kochają i kiedy posiadanie dziecka staje się dla nich najważniejszą rzeczą na świecie. Dlatego muszą się lepiej poznać. Chodzą więc często razem potańczyć lub do restauracji. Wyjeżdżają razem na wczasy i często mieszkają w tym samym pokoju, aby się upewnić, że są stworzeni do wspólnego życia.
Na początku, kiedy jest jeszcze za wcześnie, żeby mieć dziecko, kobieta i mężczyzna przy miłosnym zbliżeniu stosują różne zabezpieczenia. Kobieta każdego dnia zażywa pigułkę, która nie pozwala mieć dzieci, albo mężczyzna nakłada na swój członek rodzaj woreczka z bardzo cienkiej gumy. Taki woreczek nazywamy prezerwatywą. W ten oto sposób mogą odczuwać radość bez ryzyka, że będą mieć dziecko. A radość jest tym, co się ciągle odkrywa i co się odczuwa przez całe życie. Niemowlaki i małe dzieci lubią się głaskać i bawić swoimi narządami płciowymi. Chłopcy i dziewczynki w waszym wieku też lubią się głaskać oglądać nago w lustrze i bawić się w odkrywanie swojego ciała.
Dopiero w okresie dojrzewania młody chłopiec i młoda dziewczyna mogą się razem kochać. Ale ponieważ są jeszcze nastolatkami, nie chcą mieć dzieci.
Dziewczyna zażywa pigułkę albo chłopiec stosuje prezerwatywę.
- A teraz wróćmy do naszego małego plemnika i komórki jajowej - mówi Perlinpinpin. - Kobieta i mężczyzna kochali się. Teraz leżą przytuleni do siebie. W tym czasie plemnik spotkał komórkę jajową w brzuchu kobiety. Przyjrzyjcie się uważnie rysunkowi: właśnie zaczyna się tworzyć dziecko. Plemnik przykleja się do komórki jajowej. Mieszając się ze sobą, tworzą małą kuleczkę, która nazywa się jajem.
Jajo dzieli się na dwie części, potem na cztery, następnie na osiem i tak dalej. Ale poszczególne części są ze sobą złączone; teraz wyglądają jak nieregularna kulka mniejsza od główki szpilki.
Następnie jajo jeszcze rośnie i przesuwa się w rurce w stronę macicy. Tata i mama stworzyli przyszłego małego chłopca lub małą dziewczynkę.
W macicy jajo przykleja się do ścianki i już się nie porusza. Mamy krew krąży po ściance macicy, dostarczając jaju niezbędne składniki, które pozwalają mu się rozwijać. Jajo cały czas rośnie i zmienia swój kształt. Powoli staje się maleńkim człowiekiem. Będzie się powiększa! w cieple swej wygodnej „kieszeni”.
Dziewięć miesięcy od spotkania plemnika z komórką jajową, dziecko jest już gotowe do narodzin. Ten okres dziewięciu miesięcy jest dla mamy czasem ciąży.
Dziecko kształtuje się przez cztery pierwsze miesiące ciąży. Ale jest jeszcze bardzo małe. Mama zachowuje „linię”, czyli że nic się nie zmieniło w kształcie jej ciała.
Po czterech miesiącach dziecko już urosło i macica, która jest elastyczna, zaczyna się stopniowo poszerzać. W tym okresie mama zauważa lekkie uwypuklenie u dołu brzucha.
Pod koniec szóstego miesiąca dziecko waży około kilograma i ma od 20 do 30 centymetrów. Teraz mamy brzuch staje się zdecydowanie okrągły. Mama trochę to ukrywa, nosząc obszerne ubrania.
Dziecko, aby zajmować jak najmniej miejsca, zwinięte jest w macicy w kłębuszek, jak śpiący kotek. Często się porusza, ale prawie zawsze główkę ma w dole.
- Kiedyś - mówi Perlinpinpin - rodzice nie mogli się dowiedzieć przed narodzeniem dziecka, jakiej będzie płci. Nie wiedzieli, czy będą mieć dziewczynkę czy chłopca. Ale dzisiaj, jeśli tylko chcą, mogą się o tym dowiedzieć wcześniej. A to dzięki USG, które pozwala zajrzeć do mamy brzucha. W ten oto sposób, już w czwartym miesiącu ciąży mogą się dowiedzieć, czy będą mieć chłopca czy dziewczynkę.
Od samego początku ciąży dziecko ma już swoją płeć. Zależy to od plemnika, który napotyka komórkę jajową: bo połowa plemników może ukształtować chłopca, a druga połowa dziewczynkę.
Chłopiec czy dziewczynka, dziecko jest już gotowe do samodzielnego życia. Teraz w macicy będą następować skurcze, wypychające dziecko na zewnątrz.
Mama od razu to poczuje. Na początku następują rzadko i są bardzo lekkie. Mama od razu rozumie, że zaczyna się poród, narodziny dziecka. Od dawna była na ten dzień przygotowana.
Przy pomocy taty ułożyła w walizce rzeczy dla swojego dziecka. Następnie oboje rodzice idą do szpitala. Tutaj pani, którą nazywa się położną i pomaga dzieciom w przychodzeniu na świat, przywita mamę i będzie się nią opiekować, aż do urodzenia się dziecka.
Mama nie boi się porodu, ponieważ od kilku miesięcy chodziła na zajęcia dla
przyszłych mam, prowadzone przez położną lub lekarza. Tam pokazywali na obrazkach, w jaki sposób przebiega poród, i powiedzieli co robić, aby odbył się normalnie.
Mama zrozumiała, że przy porodzie musi być w doskonałej formie, a więc ćwiczyła. Najpierw nauczyła się bardzo głęboko i regularnie oddychać, tak aby tlen dochodził do wszystkich mięśni. Uprawiała również gimnastykę. Jest to gimnastyka specjalna, bardzo łatwa, ale jednocześnie taka, która czyni ciało giętkim. Bardzo szybko mama potrafiła wykonać wszystkie ruchy bez najmniejszego zmęczenia.
No i jak wszyscy sportowcy, zrezygnowała z jedzenia tego, co jej mogło szkodzić. Jadła posiłki lekkostrawne, bez żadnych sosów, żeby nie przybrać na wadze. Piła jak najmniej kawy i wina, i oczywiście rzuciła palenie, ponieważ alkohol, kawa i papierosy mogły dziecku zaszkodzić.
- A teraz, dzieci - mówi Perłinpin-pin - proszę o uwagę. Będziemy świadkami niezwykłego i wspaniałego momentu: rozpocznie się poród. Mama leży na łóżku, obok stoją tatuś i położna. Mama wcale się nie boi; wręcz przeciwnie, jest szczęśliwa.
Najpierw, bardzo wolno, macica się kurczy i poszerza. Potem kurczy się coraz mocniej i częściej. Dziecko zmierza do wyjścia, ale ponieważ otwór powiększa się wolno, posuwa się z trudem. Kiedy otwór już jest duży, mama przy każdym. skurczu macicy również pcha dziecko, żeby pomóc mu się wydostać na zewnątrz. A ponieważ nauczyła się oddychać spokojnie, nie dostaje zadyszki.
Dziecko cały czas się przesuwa, aż wreszcie jego głowa pojawia się w otworze pochwy, między mamy udami. Ponieważ skóra jest rozciągliwa, otwór się rozszerza. Kiedy główka dziecka pojawia się w otworze, położna lub lekarz pomagają mu wyjść.
No i wreszcie dziecko jest na zewnątrz! Od jego brzucha odchodzi sznureczek, łączący go jeszcze z macicą mamy. To pępowina, która przez dziewięć miesięcy dostarczała mu niezbędny pokarm.
Położna przecina pępowinę. To nie boli ani mamę, ani dziecko. Dziecku pozostanie tylko blizna. Tą blizną jest pępek.
Dziecko, oddychając pierwszy raz w życiu, krzyczy. Położna pokazuje go mamie - zmęczonej, ale zarazem szczęśliwej. To już koniec, teraz mama z dzieckiem tuż przy sobie będzie spać. A tata jest tak dumny i szczęśliwy, że musi się przejść, aby się trochę uspokoić. Miałby ochotę głośno śpiewać i wszystkim mówić, że właśnie urodziło mu się dziecko.
Teraz, już w świecie ludzi, dziecko jest maleńkie i delikatne; nie potrafi sobie samo radzić. Jest mu zimno. Położna je ubiera i wkłada do kołyski. Jest też głodne, ale nie umie jeść. Jego mama zaraz da mu mleka, które od razu po porodzie zaczęło się gromadzić w jej piersiach. Jeśli chce, może karmić je smoczkiem, i wtedy czasem i tata podejmuje się tego zadania.
W nadchodzących tygodniach i miesiącach mama i tata będą bardzo zajęci. Będą musieli dziecko ważyć i mierzyć, aby mieć pewność, że rośnie i tyje, a ponieważ się brudzi, będą musieli je myć i zmieniać mu pieluszki. Ile to roboty! Ale również ile szczęścia! Dzięki dziecku, rodzice stają się sobie jeszcze bliżsi i jeszcze bardziej się kochają.
33
Trochę później będzie już siadało na nocnik i nie będzie się brudziło.
Dziecko czuje się kochane i bezpieczne. Zaczyna uważać, że życie jest przyjemne. Śledzi wzrokiem rodziców i uśmiecha się do nich.
Wkrótce dostrzega, że ma ręce, i ogląda je. Lubi być nago, trzepotać rączkami i nóżkami, i bawić się nimi!
Teraz już dziecko nie spędza całego dnia w kołysce. Godzinami siedzi pośród zabawek. Zabawa sprawia mu dużą przyjemność. Czy uda się ustawić klocek na klocku? Albo nałożyć kolorowe kółka na patyk?
Kiedy zabawka wypada mu z rąk i turla się daleko, szuka jej na czworakach. Robi to bardzo szybko. Ale niedługo dostrzega, że potrafi stać na nogach, tak jak mama i tata. I pewnego pięknego dnia, oczywiście przy dużym wysiłku, zaczyna chodzić samo! Rodzice mu gratulują i są zadowoleni, że radzi sobie bez nich. Mama uczy dziecko samodzielnie jeść i ubierać się. Ale jest ono jeszcze bardzo małe i potrzebuje pieszczot. Naprawdę szczęśliwe jest jedynie z mamą i tatą.
- Już wiecie, jak powstaje dziecko
- mówi Perlinpinpin. - Ale niektóre rzeczy mogą wam się wydawać dziwne. Na przykład to, że istnieją bliźniaki.
Amelka i Florek, którzy od początku słuchali tej historii z zapartym tchem, teraz nagle wykrzykują:
- Och, tak! Bliźniaki! Wytłumacz nam, Perlinpinpinie, jak powstają bliźniaki?
- No więc - ciągnie Perlinpinpin
- może się zdarzyć, że pewnego dnia znajdą się w brzuchu mamy niejedna, ale dwie komórki jajowe, które wyszły z jajowodu w tym samym czasie. I każda z tych komórek napotka plemnik. W rezultacie powstały dwa jajka. Takie bliźniaki nazywamy rzekomymi (dwuj aj owymi). Zdarza się również, ale bardzo rzadko, że nie tylko dwie, ale więcej komórek jajowych znajduje się w macicy. I wtedy powstaje kilka jaj. Ale kiedy są zbyt liczne, nie mają dość miejsca, żeby się rozwijać, i takie dzieci rodzą się zbyt małe i zbyt słabe, żeby żyć. Jednak niektórym rodzicom udało się mieć pięcioro dzieci urodzonych w tym samym czasie.
Ale jest jeszcze inny sposób na zostanie bliźniakiem. Gdy bliźniaki pochodzą z tej samej komórki jajowej, która napotkała plemnik, nazywamy je prawdziwymi. Jajo, w momencie tworzenia się, przedzieliło się na dwie części i powstały w ten sposób dwa jaja zupełnie identyczne, które będą się rozwijać oddzielnie. Takie bliźniaki są tej samej pici i są do siebie bardzo podobne.
Urodzenie bliźniaków trwa dłużej niż normalny poród. Zdarza się również, że dziecko nie wychodzi głową, lecz pierwsze pojawiają się pośladki.
A kiedy dziecko naprawdę nie może wyjść na zewnątrz, wówczas trzeba mamę uśpić i zrobić jej operację, którą nazywa się cesarskim cięciem. Dziecko wychodzi wtedy przez otwór zrobiony w brzuchu. Operacja taka przebiega bardzo szybko i nie jest niebezpieczna.
Niekiedy główka nie chce wyjść. Wówczas lekarz bierze narzędzie podobne do dwóch wielkich łyżek i ciągnie nim głowę dziecka.
Zdarza się, że niektóre dzieci rodzą się za wcześnie, po siedmiu lub ośmiu miesiącach ciąży. Takie dzieci są jeszcze bardzo delikatne i należy je umieścić w czymś w rodzaju gniazda. To gniazdo nazywa się inkubatorem. Tutaj jest im ciepło jak w brzuchu mamy i nie grożą im zarazki. Po kilku tygodniach będą już mogły spać w swoich łóżeczkach.
- No, dochodzimy już do końca naszego opowiadania-mówi Perlinpinpin. - Widzicie, że dziecko już urosło. Stało się prawdziwym małym chłopcem, czy też małą dziewczynką.
I pewnego dnia rodzice postanawiają zaprowadzić swoje dziecko do przedszkola. Pierwszego dnia może być bardzo smutne, że jest bez swoich rodziców. Ale szybko przyzwyczaja się do innych dzieci. Są tu bruneci i blondyni, są czarne dzieci i mali Arabowie, i jeszcze inne, ze skośnymi oczami, które pochodzą z Azji. Dziecko bardzo lubi obserwować wszystkie te różnice.
Podczas zajęć dzieci się bawią, uczą się rozpoznawać przedmioty, posługiwać się nimi bez robienia sobie krzywdy. Wymyślają różne nowe gry, opowiadają historie i zadają pytania.
Nauczycielka uczy je rysować i pisać litery. Podczas przerw organizuje im zabawy, śpiewa piosenki i z każdym z nich rozmawia. A wieczorem, w domu, tata z mamą pytają małego ucznia, co robił w ciągu dnia. I każdego wieczora ma im mnóstwo do opowiadania, bo ciągle się czegoś nowego uczy i bez przerwy robi postępy.
Perlinpinpin żegna się z dziećmi. Opowiadanie skończone. Florek i Amel-ka chowają kasetę.
- To było super - mówi Florek przytulając się do mamy.
- Ekstra - mówi Anielka, która woli uwiesić się na szyi taty... - Ile ten Perlinpinpin wie.
Mama i tata uśmiechają się. Są szczęśliwi, że prezent się dzieciom spodobał.
- No tak, wszystko to bardzo piękne
- mówi tata - ale ja jestem głodny. Przygotowałem kolację, która już pewnie wystygła. Nigdy się nie domyślicie, jakie wspaniale zrobiłem danie, palce lizać!
- Na pewno kurczak z krewetkami!
- wykrzykują razem mama, Amelka i Florek.
- Jak żeście na to wpadli? - pyta tata i śmieje się z całego serca.
Nie było to trudne, bo tata nic innego nie umie gotować. Ale kurczak z krewetkami wychodzi mu doskonale. Nawet mamie nigdy taki dobry się nie udaje. Wszyscy wesoło siadają przy stole. I dalej rozmawiają o sprawach płci. Dzieci mają mnóstwo pytań. Gdy już nakładają sobie na talerze, widzą, jak w ich stronę posuwa się wolnym i niezgrabnym kroczkiem Juliusz Cezar, żółw Anielki i Florka.
- Biedny Juliusz Cezar, zapomnieliśmy o tobie - mówi Amełka, kładąc go na stole i podającmu na talerzyku trochę sałaty. Żółw sprawia wrażenie zadowolonego. Przesuwa główkę to w prawo, to w lewo, a robi to zawsze wtedy, gdy jest zadowolony, i pożera swoją porcję sałaty.
- A zwierzęta? - pyta Florek. - Co one robią, żeby mieć dzieci? Czy też kochają się ze sobą?
- Wszystkie zwierzęta się kochają - mówi mama. - Ptaki i psy, i koty, wszystkie.
- Czy one też mają ple...ple...
- Plemniki. Tak, oczywiście. Plemniki samca, przechodząc do pochwy samicy, kształtują dziecko w brzuchu mamy. Kiedy zwierzątko będzie dostatecznie duże, mama je wyda na świat. Na przykład, suczki mają sutki do karmienia swoich szczeniaków.
- No a w takim razie kury, ptaki, jak to jest, że znoszą jajka? - pyta Florek.
- U ptaków dzieje się podobnie, z tą tylko różnicą, że ich dzieci rodzą się zabezpieczone skorupką.
Kogut ma jądra i mały narząd, który pozwala mu złożyć plemniki w organizmie kury. Ona zaś ma jajniki. No i kiedy kogut łączy się ze swoją samiczką, jego plemniki również podążają na spotkanie z jej komórkami jajowymi. Kura ma dużo dojrzałych komórek jajowych i dlatego tworzy się dużo jajek. Ale kura znosi swoje jajka, zanim jeszcze ukształtuje się wewnątrz kurczątko.
Jajka zabezpieczone są skorupką i kura cały czas na nich siedzi, żeby miały ciepło. Mówi się, że je wysiaduje. Kurczak rozwija się w jajku, a kiedy ma już dostatecznie twardy dziób, przebija skorupkę i z niej wychodzi. Jest już na tyle silny, że może biegać i szukać ziarenek do jedzenia.
- A czy Juliusz Cezar też mógłby mieć dzieci? - pyta Amelka.
- Oczywiście, gdyby chciał, mógłby je mieć - mówi Florek. - Tylko że do tego musiałby mieć swoją kobietę.
Mama i tata śmieją się z entuzjazmu swoich dzieci.
- A kwiaty - mówi tata - też są męskie i żeńskie. Niektóre znajdują się na tej samej łodydze, tak jak w przypadku kukurydzy, a inne na oddzielnych łodygach, tak jak na daktylowcu.
Weźcie kwiat i przetnijcie go wzdłuż. Znajdziecie w nim mnóstwo małych elementów: tutaj pręciki, a tu słupek. W słupku są takie same małe główki szpilek, jak w jajnikach kobiety: to są komórki jajowe. Ten żółty puder, który pokrywa pręciki, to pyłek kwiatowy.
Kiedy nasiona pyłku kwiatowego wchodzą do słupka, mieszają się z komórką jajową, z czego tworzy się ziarno. Ziarno w owocu to pestka. Wokół tego ziarna powstaje owoc, który jest już nowym osobnikiem: „dzieckiem” rośliny. Niektóre owoce mają po kilka małych pestek.
Ogrodnik sieje ziarno w ziemi. A kiedy nie ma ogrodnika, wiatr unosi ziarna, które same przedostają się do ziemi. Po kilku dniach lub tygodniach ziarno powiększa się i powstaje nowa roślina, która rośnie i wydostaje się z ziemi. Po jakimś czasie ta roślina zakwita i wszystko zaczyna się od początku.
Florek i Amelka aż zamarli z zachwytu. Jaki ten świat jest wspaniały! Perlinpinpin miał rację.
Kolacja kończy się ogólną wrzawą. Wszyscy mówią jednocześnie, śmieją się i śpiewają piosenki. A na zakończenie tata robi zdjęcie Amelce i Florkowi, którzy z całych sil zdmuchują świeczki z urodzinowego tortu. A jest ich aż czternaście!
43