Święty Piotr.
A czemuś duszo na każdym baliku Była strój niej sza jak jaka królowa?
Wiek już nie młody twa postać i głowa Sztucznemi wdzięki'świeciła bez liku.
Serce twe wtedy było cnót obrazem Jak wszystkie pisma miały krzyknąć razem Miłosiernego czcząc w Tobie Anioła,
Ale się spytaj własnego sumienia •—• Własnego serca, własnego westchnienia,
A fałsz i pychę zobaczysz dokoła!
(okienko się zamyka.)
Wielka pani.
A to gbur, nie święty!
Boże niepojęty!
Dusza już z błękitów Leci na padoły A u niebios szczytów Śpiewają anioły Pokutuj na ziemi !!
Pokutuj na ziemi!!
I ja z wysokości znowu między swemi
Złamane skrzydło.
Kędy Nida, Wisły córa Swe spokojne wody toczy,
Tam ujrzałem ja anioła Na me własne grzeszne oczy.
Anioł klęczał zamodlony Przed krzyżykiem na mogile,
Gdym nań spojrzał z uwielbieniem On uśmiechnął mi się mile.
Był w pół-krótkiej sukni białej, Tak jak wszyscy nieba Stróże,
Nosił długie jasne włosy,
A w twarzyczce kwitły róże.
Lecz, że miał pończoszki czarne, To mi dziwnem się wydało,
Bo sądziłem, że anioły Są ubrane całkiem biało.
I myślałem w noc bezsenną Nad tern dziwem aż do rana I orzekłem, że tam w niebie Pewno w wodach zaszła zmiana.
Od widzenia bjogiej chwili Ubiegł długi czasu kawał,
A aniołek mój z mogiły Coraz mi się droższym stawał.
Więc gdy znowu go spotkałem — Choć co prawda pełen trwogi — Zawołałem: O aniele Wnijdź na zawsze,-w moje progi!
Ja ci stworzę drugie niebo W mojej chatce wśród zieleni, Mnie nawzajem twa obecność Świat w czarowny Eden zmieni.
Anioł odrzekł szeptem cichym: Dobrze, ale cha mnie droga Do twej cl łatki wśród zieleni Przez świątynię wiedzie Boga.
Ja upadłem przy’ tych słowach Na kolana przed aniołem I zadatek mych rozkoszy W pocałunku słodkim wziąłem.
Potem, drogę wprzód wskazaną Przez świątynię my przebyli A aniołek w mojej chacie Bawi stale do tej chwili.
Brd