296
Bez zabiegów ptaszek żyje Pod skrzydłem Bożej opieki,
On z ciężką pracą nie wije Gniazda, coby trwało wieki.
W nocy drzemie w cienia drzewa A z pierwszym słońca promieniem Bozkim zbudzony natchnieniem, Wstrząśnie piórkami i śpiewa.
Za wiosną, ziemi ozdobą,
Następują letnie znoje;
Potem mgły 1 deszczu zdroje Późna jesień niesie z sobą.
Człowiek tęskni w mglistej porze; A wolny ptaszek radosny,
W ciepły kraj, za sine morze Leci szukać nowej wiosny!
Jak ptak bezpieczny i wolny, Posłuszny swemu losowi,
I on, tułacz w życia kwiecie Dotąd, nie znalazł na świecie Serca, które byłby zdolny Pokochać miłością stałą;
Miejsca, coby tułaczowi Spokojny przytułek dało.
Gdzie spojrzał, wszędztó mu droga, Gazie zaszedł, tam dach gospody, Rano wstając dnia przygody,
Polecał opiece Boga.
Powszednich' potrzeb udziały Nigdy myślą kłopotliwą,
Ciszy serca nie rozchwiały. Niekiedy w chwilę szczęśliwą, Spotykał rozkosz zabawy;
Niekiedy ku gwiaździe sławy Tęsknił tęsknotą przelotną;
Nieraz nad głową samotną Srożyły się burze, grzmoty,
A on drzemał, drzemał obojętnie, Równie słodko, równie chętnie W czas pogody i w czas słoty.