488
J< rfnwt łl ętli
<, afga *q oyoin
Któremu wdzięczni rzekną bez obłady:
Nech żyje wiecznie, bo on dla nas żyje; Który jak drzewo, wśród burzy otnll Sknploną trzodę, liści swych ramieniem. Biegną śpiewając tam pasterze czuli: Cieszmy się pod tym dobroczynnym cieniem.
Daremnie cnota tor podając chwały Roznieci światło i ogniem zapali,
Potrzęsle głową ród zapamiętały,
Niech ginie wszystko, byleby my cali.
Za nic im przykład , i ów zapał święt; Co swoję widzi nagrodę śród nieba, Gdzie ziarna sypią, gdzie na lepie nęty Ślepa na zgubę, pędzi ich potrzeba.
- T Q
Tak orzeł w górą bystry lot pospiesza, Kiedy słoneczna twarz jerna zaświeci; Zdziwi się ptastwa poziomego rzesza, Ale nikt za nim kn słońcu nie leci!
it
n<l'
'O
Kniaźnin nakoniec zachęcał księcia do czuwania nąd losęm nieszczęśliwego ludu, którego dola spoczywała w jego ręku:
jih isl) mowisdjlrfDoq J* ioskj
Książę! rzuć okiem: czołem tobie biją;
Rzuć okiem na tych, co dla ciebie żyją Szukając w tobie za pracę i plony Własnej ochrony. -Trzoda to bliźnich co się dla nas znoju,
/ Przez których państwa i narody stoją.
■
óla
sin >iq ito oiił l»
urnin oęusnJew etnJęnoę
Miłował Kniaźnin ów lud poczciwy i pracowity, i nieraz opiewał jego trudy i znoje, a mimo błędnych ówczesnych wyobrażeń o poczyi, zapomniał na chwilę o gracyach i skrzydlatym amorku, owych strupiałych bożyszczach Olimpu, przeniesionych zponad Lety na piasczyste wybrzeżu Wisły, i nastroiwszy swą lutnię na top świeży i żywotny, zanucił nadobną wieśniaczą piosnkę:
j n b i (Tniobj t
Wsi spokojna, wsi wesoła Śpiewać ciebie kto wydoła?
Kto pożytków, kto twej pracy Czaję rozkosz? wy wieśniacy.
: iiobiw efeidoi-
I