465
465
KOIłDFJ IA. Nieprzytomny wciąż.
«um ti ;v t-'P, .1 « iriaŁ % ta Md ;*» l«***T* (JooŁ .wid tu iŁ ogoj, do\ ip.oijią
LEAR.
Gaziem bylf gdzież ja jestem? oniaż to światło jasne? v: Jakże mnie krzywdzili, jak Im serca brai;, * ~
Umarłbym z litości, widząc drugich tak.
Nie wiem co powiedzieć. Czy to ręce własne Nie przysięgnę, patrzmy; czaję koląc spllką! ilsbul ®b}m własny stan m°gł rozpoznać tylko, 's w atoddoaM qęlBO*I
-oia i oii oj!'i J s ui § / fer iyJ M łieaiM u^-
KORDELIA.
-\*f s fi«3Biwoq p#n,e» na mn,c patrz, niechaj twoja ręka odoaS i i? i B*°KOsla»ł mule. Niechaj król nie klęka JnuG
r LEAR. a Bini^B cdiinw Mtewnoil -wól Nie chciej zc mnie drwić: js as inaimk ea isoj, ^nasada Biednym, zdziecinniały starzec, z duszą czułą,
_^Siq i owisgło - Ośmdzlesląt lat już ml się przesnnło; efmUs nsJouG linii isŁor Lękam się czy tylko rozum zdrowy mam: ; w i
\ Ciebie i człowieka tego zda się znam, ei'
Chociaż o tern bardzo wątpię; nie wiem Dowiem Co za miejsce to Trudzę nadaremnie Pamięć, zkąd te suknie moje, ani powfeiu Gdziem nocował wczoraj, nie śmiejże się ze mnie,
Bo jak jestem człowiek sądzę że ta pani Córka Kordelia.
doUawofóuldoa. r«wofc*Afo*M \b*l
' kordelia.
Tak jest, córka, córka.
1
LEAR.
Czy ty łzy wylewasz? Ach! tak. Nie ptatz proszę.
Gdy truciznę masz dla mnie, to wypiję, 1 Wiem, nie kochasz mnie: od sióstr twoich znoszę,
Ile przypominam krzywdy wyrz ądzone:
Ty przyczynę masz, lecz nie miały one!
i b«łi4bod3
Lear i Kordelia wpadają w ręce nieprzyjaciół, tymczasem dwie starsze siostry, spierając się o kochanka Edr mnda Glouster giną, jedna otruta przez siostrę, druga z własnej ręki.
Kordelia zamordowaną jest z rozkuzu Edmunda. Król Lear wlecze martwego trupa córki, ale pod wpływem ostatniego nieszczęścia, struny jego serca nazbyt wyciągnięte, pękają. Lear pada i urn. sra.
ś
59