morzu rozpocznie swoją służbę oficerską, śpiewaliśmy chórem i piliśmy dużo. Było późno po północy, kiedy się rozeszliśmy. Spałem bardzo mocno i obudziłem się nazajutrz bez żadnej gorączki — tak mi pomogła ta zabawa. Byliśmy wdzięczni dowódcy naszego kursu, który nas prowadził przez 6 lat. Zapewne dzięki niemu dano nam spokój i żaden z oficerów wychowawców nie zajrzał do nas — byliby inaczej w kłopocie.
Egzaminy trwały długo, gdyż przedmiotów było dużo. Należało je składać z kursu trzyletniego, z niektórych tylko przedmiotów — dwuletniego. Przerwa między egzaminami trwała od jednego do dwóch dni, zależnie od przedmiotu. Stopnie uzyskane na egzaminach dodawano do średnich stopni rocznych, z tego wyprowadzano średni stopień ostateczny, który decydował o lokacie ukończenia Korpusu. Miało to znaczenie, bo zależnie od tego wybierało się służbę po awansie na stopień oficerski. Do wyboru mieliśmy służbę na Bałtyku, na Morzu Czarnym lub na Dalekim Wschodzie. Najwięcej było amatorów służby na Bałtyku. Najbardziej awanturniczy z nas myśleli o Dalekim Wschodzie. Ci, który mieli rodziny na południu, przeważnie synowie oficerów Floty Czarnomorskiej, pragnęli służyć, jak mówili, u siebie.
Brat mój był zdolniejszy ode mnie, ale ja pracowałem więcej, toteż mój stopień średni był o parę jednostek wyższy i odpowiednie do tego zająłem na ogólnej liście miejsce o parę osób wyższe od niego. W ten sposób stałem się potem na liście oficerów floty Stankiewiczem Mamertem I. Znaleźliśmy się w pierwszej połowie listy, co nam zapewniło dostanie się do Floty Bałtyckiej, czego pragnęliśmy obaj.
Po skończonych egzaminach, które złożyliśmy wszyscy dobrze, zebrano nas w sali. Przybył admirał — dyrektor Korpusu — złożył nam życzenia i powinszował awansu na gardemary-nów okrętowych. Staliśmy w szeregu jak zwykle, ale mieliśmy na sobie nowiutkie uniformy, które jeszcze niewiele się różniły od naszych gardemaryńskich. Czapki mieliśmy oficerskie, inne naramienniki oraz zamiast pałaszy gardemaryńskich mieliśmy teraz złocone pałasze oficerskie. W dni powszednie nosiliśmy sztylety. Dostaliśmy teraz kilkanaście dni urlopu, po czym musiał się dla nas zacząć okres życia inny i nowy.
76