31 sierpnia
Powszechna mobilizacja w kraju! To już wojna nieunikniona. W radio przemówienia do narodu Prezydenta i Marszałka Rydza-Smigłego. Jesteśmy przygotowani do odparcia napadu niemieckiego. Wreszcie! Napięcie nerwowe doszło do zenitu. A co nam da ta wojna? Moi rodzice w Toruniu, Nastka w Borach Tucholskich, bracia i szwagier już od kilku dni zmobilizowani w głębi kraju.
Coraz częściej latają zwiadowcę niemieckie. Szpital przygotowany na medal. Sale operacyjne wyposażone pierwszorzędnie, ustawieni jesteśmy organizacyjnie. A jak to wypadnie w rzeczywistości! To nie my będziemy decydować, lecz my będziemy musieli przystosować się do rzeczywistych potrzeb, może improwizować. Wiem tylko i wierzę, że cały sanitariat stanie na poziomie, że wspaniałe wyposażenie i zaopatrzenie — jak na szczeblu dywizji — będzie właściwie służyło potrzebującemu.
Dzisiaj był próbny alarm. W szpitalu również zaimprowizowaliśmy naszą pracę — pozorowany napływ rannych po nalocie. Czy to tak będzie, jak sobie teraz wyobraziliśmy? Rano szczepienia ochronne żołnierzy. Może to już w nocy, może jutro lub pojutrze wykazać będziemy musieli nasze przygotowanie, nasze poświęcenie, naszą sprawność organizacyjną.
1 września
Wojna! O świcie dochodzą do nas odgłosy jakby burzy z prawej strony od Pucka, od morza z Gdańska. Radio polskie zapowiada głosem męskim, spokojnym, nieco drżącym, przekroczenie naszej granicy przez wojska hitlerowskie, bez wypowiedzenia wojny. Pierwsze bombardowania. Drugie radio wrzeszczy po niemiecku, histerycznie o sprowokowaniu przez nas wojny. Wkrótce dowiadujemy się, że to lotnisko puckie zostało zbombardowane, a odgłosy od Gdańska, to bombardowanie Westerplatte przez najcięższą artylerię pancernika „Schleswig-Holstein”.
A więc to już wojna. Co nam ona przyniesie? Zniszczenie? Ciężką i bezsilną walkę? Tak. Ale także ostateczne zwycięstwo.
Około godz. 8 pierwszy ranny przywieziony z Pucka do naszego szpitala. Opowiada, że w nalocie o godz. 5 zginęło kilku z załogi lotniska, kilku rannych odwieziono do Gdyni. Samoloty nasze zostały zniszczone. Pierwsze podniecenie nasze ustępuje. Wsłuchujemy się w radio. Przekroczyliśmy granicę Prus Wschodnich, wszędzie odparliśmy szalone ataki teutoń-skie. Nasza flota panuje w zatoce, „Gryf” minuje ważne miejsca, „Wicher” i kilka mniejszych jednostek osłania akcję naszego minowca, nasze okręty podwodne czyhają na jednostki niemieckie.
Komandor Steyer wizytuje szpital. Jego męska postawa i spokój udziela się nam wszystkim. Na co mamy być przygotowani — na rannych z morza, o ile tam dojdzie do jakichś starć, na rannych z Helu, o ile nastąpi jakieś bombardowanie z powietrza; od Pucka ewentualni ranni przewie-
260