PODZIEMNA ROSJA
Dwanaście lat minęło od dnia, kiedy do cara strzelał Karakozow. Czas najwyższy! Jednakże „chłopomani" żarliwie protestowali - doprowadzi to jedynie do nowych, bezwzględnych represji.
Gdy w Petersburgu spierano się, na prowincji powzięto już decyzję. Wiosną 1879 roku do Petersburga przyjechał z prowincji niejaki Aleksandr Sołowjow.
Aleksandr Sołowjow był synem biednego pomocnika lekarza w majątku „rodzinnej uczonej białogłowy" - oświeconej wielkiej księżnej Heleny Pawłownej. Księżna szczodrze pomagała rodzinie Sołowjowów. Wszystkie dzieci otrzymały wykształcenie na koszt Jej Cesarskiej Wysokości. Sam Aleksandr pobierał nauki w gimnazjum na jej koszt, a potem, także dzięki niej, mógł studiować prawo na uniwersytecie. Porzucił jednak uczelnię. Następnie „wędrował w lud", wreszcie został członkiem partii „Ziemia i Wola".
Miał trzydzieści trzy lata. I oto w wieku Chrystusowym „uświadomił sobie swoje przeznaczenie".
Udał się do Petersburga.
W Petersburgu odnalazł jednego z głównych przywódców „Ziemli i Woli", Aleksandra Michajłowa, człowieka, którego ziemlewolcy porównywali do Robespierre'a.
Aleksandr Michajłow pochodził, oczywiście, także ze szlachty i również był prowincjuszem, z miasta Pskowa, jak Aleksandr Barannikow. Przyjaźnili się jeszcze w latach gimnazjalnych.
Aleksandr Michajłow należał do owych pojawiających się licznie młodzieńców - „wielkich krytyków", których zrodziły czasy wolności. Dostojewski o nich powiedział: „Jeśli rosyjskiemu uczniowi dać mapę gwieździstego nieba, niezwłocznie ją poprawi". Już w gimnazjum Sasza Michajłow zaraził się ideą przebudowy niedoskonałego świata. Natychmiast poczuł, jak sam pisał, że „góruje nad swymi rówieśnikami". Rówieśnicy zaś uznali to. Gruby, niezgrabny krótkowidz Michajłow pierwszy zaprzyjaźnił się z przystojnym siłaczem Barannikowem. Ten przyczynił się znacznie do jego rewolucyjnej edukacji. Michajłow, rzecz jasna, wziął udział w „wędrówce w lud", ale wnet się w niej rozczarował. Wrócił do stolicy jako zwolennik bezwzględnego terroru. I oto przypominający Pierre'a Bezuchowa, którego okrągła, nalana twarz dosłownie promieniowała dobrodusznością, Aleksandr Michajłow został przywódcą „polityków" - czyli terrorystów.
Pewnego dnia w jego nielegalnym mieszkaniu zjawił się Aleksandr Sołowjow.
320