korzystali z dużej swobody. Dozorowani byli przez jednego żandarma pełniącego służbę wartownika przed kwaterą plutonu.
Wskutek licznych nalotów na Hel i ognia artyleryjskiego z morza budynek nadleśniczówki z piwnicami stał się mocno zagrożony. Od wstrząsów sypało się ze ścian i sufitu. Obawiając się zawalenia budynku, przystąpiłem do kopania dużego schronu, w którym mogłaby się zmieścić cała załoga plutonu. Jeńcy wykopali w sadzie za budynkiem olbrzymi dół. Zwieziono z dworca kolejowego szyny, leżące tam luzem i nowe smołowane słupy telegraficzne. Na wykopie ułożono pomost, najpierw ze słupów, przysypano je ziemią do wysokości jednego metra, następnie w poprzek słupów ułożono szyny i znów zasypano je grubą warstwą ziemi. Jako trzecią warstwę ułożono znowu słupy telegraficzne, a nad tym wszystkim usypano kopiec do wysokości trzech metrów.
Fachowo oceniał tę budowę kpt. mar. inż. Dobrzyński, który twierdził, że schronu nie przebije nawet półtonowa bomba lotnicza.
Do wnętrza schronu jeńcy przynieśli słomy, na której po zejściu z czujki czy po powrocie z patrolu żandarmi mogli wygodnie położyć się i wypocząć. Teraz wszyscy lekceważyli trzaskające wokoło eksplozje, wierzyli w wytrzymałość schronu i czuli się stuprocentowo zabezpieczeni.
Jeńcy przebywali w plutonie żandarmerii do końca działań wojennych. W dniu kapitulacji razem z nami szli w ostatniej czwórce plutonu do portu wojennego. Na punkcie zbornym w porcie Niemcy zabrali ich z naszego oddziału.
Wojna rozpoczęła się w atmosferze wielkich nadziei polskiego społeczeństwa na pomoc mocarstw zachodnich: Francji i Anglii oraz innych mniejszych państw w Europie, którym faszyzm hitlerowski zagrażał utratą niepodległości. Do państw takich zaliczano:- Belgię, Holandię, Węgry, Jugosławię, Bułgarię i Rumunię! Wprawdzie państwa te, oprócz Rumunii, nie były z Polską związane żadnym sojuszem obronnym, niemniej jednak spodziewano się wspólnego ich wystąpienia przeciwko Niemcom dla zabezpieczenia swego bytu. Tak samo myśleli obrońcy Helu i chociaż przygnębieni byli ciężkimi stratami, poniesionymi w pierwszych dniach walki, przyjęli z entuzjazmem wiadomość radiową w dniu 4 września, że oprócz Francji i Anglii wypowiedziały wojnę Niemcom wszystkie wymienione państwa. Jak wiemy, wiadomość ta nie była prawdziwa, dodała ona jednak w tym dniu wiele otuchy i nadziei żołnierzom walczącym. Brakowało nam lotnictwa własnego, lecz radio z Warszawy codziennie zapowiadało, że wnet przyjdzie z pomocą potężne lotnictwo brytyjskie. Nie pozwoli ono „Stukasom” niemieckim bezkarnie grasować nad Helem.
Takie wiadomości radiowe utrzymywały wspaniały nastrój w załodze helskiej. Ponadto wielką radość wśród braci walczącej sprawiały codzienne biuletyny frontowe, redagowane w sztabie dowództwa obrony Helu przez dwóch oficerów rezerwy, z zawodu redaktorów. Opisywano w tych biu-
296