20110302 184236

20110302 184236



ni” — ciężkie godziny. Ostatni dzień października 1966. Zimny, wygaszony. Jutro Wszystkich Świętych, w środę Dzień Zaduszny, listopad. A ja, mieszkaniec największego cmentarza w dziejach ludzkości, mam dalej pisać ..komedie” pt. Przyrost naturalny. Wczoraj wieczorem jeszcze raz wypisałenTczarnymi literami tytuł. Tłumaczę sobie, że jestem „literatem”, więc mam prawo do pisania nie tylko dramatów, ale komedii i humoresek.

Aby istniały formy i aby te formy mogły rozwijać się, muszą mieć pewną przestrzeń wolną dokoła. Może to być milczenie. [W sztuce Przyrost naturalny chodzi o operowanie żywą, fósnącą'~masą^u3zką, którą ze względu na ciasnotę niszczy wszystkie formy i przelewa się „z pustego w próżne”TW akcie ni ściany pękają i przez otwory wlewa się potok ludzi. - 5amjpixtGes-pękania, rozpadania .się ścian stanowi .akcie”. Natomiast głosy i słowa Jiie maia nic wspólnego z akcia.

Pierwszy chyba raz — od czasu jak piszę „sztuki teatralne” — odczuwam tak wielką potrzebę rozmowy z reżyserem, scenografem, kompozytorem, aktorami... z całym teatrem. Ale jestem (tu i teraz) sam. Czuję konieczność bezpośredniego kontaktu z tymi ludźmi już w trakcie pisania. Właściwie mógłbym w tej chwili zacząć próby widowiska. Mogę zrezygnować z pełnego tekstu literackiego sztuki na rzecz scenariusza.] Ale jestem sam^i jestem zmuszony do pisania utworu literackiego. Jjo opisywama "tegoT co łatwiej-byłoby przekazać* w bezpośrednim zetknięciu się_zjywymi-ludźmijNie mam ani „swojego” teatru, ani reżysera. Być może za kilka lat znajdzie się przypadkowy reżyser, który weźmie sztukę na swój warsztat, a ja dostanę zaproszenie na „prapremierę”. Bardzo długo ociągałem się z pisaniem tej sztuki. Zacząłem w roku 1958, prawie równocześnie z Karto-

teką. Właściwie nie „ociągałem się", ale nie mogłem się zdobyć na spisywanie i opisywanie tego — ćo już istniało w mojej wyobraźni — w kształcie zmiennym, ale realnym. Co rozrastało się. /Nie mogłem zdecydo-~N wać się na wzięcie do reki sekatora-długopisu. na przystąpienie do przycinania obrazów i pomysłów, do smutnego opisywania widowiska (smutnego i tro-chę nużącego). Wielokrotne próby zapisuTprzerywa-łem, znieHi^briy”swia'dÓmóściąrźe Iepiej tó wszystko im^dwizowac’ raźem~z~żfespólem. Dopiero z chwilą kiedy zdałem sobie jasno sprawę, że jestem skazany wyłącznie na zapisywanie, przystąpiłem do pisania tej sztuki. (Zastanawiam się, czy ograniczyć, się-wy-.. łącznie do tekstu literackiego sztuki, czy też-opisy-wać ,.historię’’_tego widowiska,- jego- biografię^--------

I.

W najwcześniejszym zapisie sztuka miała się roz-yj^l grywać (dziać) w umownym przedziale kolejowym y lub tramwaju, do którego przybywa ludzi. Miało to i być wnętrze urządzone jak przedział kolejowy. Po podniesieniu kurtyny przedział jest pusty. Do przedziału wchodzi młody człowiek, siada w swobodnej pozie, może nawet kładzie się na ławce. Potem do przedziału wchodzi młoda kobieta. Zaczyna się rozmowa, która przemienia się w flirt, wzajemne wabienie. W ciągu sztuki do zamkniętego wnętrza przybywają ludzie. Osobno lub parami. Najpierw panują tu formy cywilizowane. W ogóle formy. Przestrzeń pozwala na zachowanie form, czyli stosunków cywilizowanych (kulturalnych). Ale ludzi ciągle przybywa. Już nie ma miejsca na ławkach. Ludzie siedzą ramię przy ramieniu. Ciągle ich przybywa. Starcy, kobiety i dzieci. Sportowcy, kobiety ciężarne. Ludzie zajmują miejsca na półkach przeznaczonych na bagaż. Stoją w przejściu. Ale jeszcze przepraszają, jeszcze się oburzają, jeszcze trzymają dzieci wysoko

[421]


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SWScan00024 36 KONTRAKTY TERMINOWE I OPCJE Tabela 2.4 Pierwszy dzień dostawy, ostatni dzień dostawy
Obraz0646 GODZINA    TIME DZIEŃ    DAT MIESIĄC    MONT
obraz6 (32) GODZINA    TIME DZIEŃ    DAY MIESIĄC    MO
13067 Wykłady0011 WAŻNE    NOld GODZINA    TlflE DZIEŃ   &nb
10 GAZETA POLITECHNIKIStan na dzień 5 października 2012 r. Kierunek studiów Studia
CZERWIEC BEZ KAR OSTATNI DZIEŃ!

więcej podobnych podstron