do Lwowa. Ze względu na brak czasu na zebranie większych sil rozesłał wici jedynie do okolicznej szlachty oraz wezwał możnowładztwo, mieszkające przy przewidywanej trasie pochodu, aby gromadziło się i stopniowo dołączało do sił królewskich. Nie mogły to być liczne oddziały, skoro Długosz powiada, że „król zbierał w pośpiechu, z dworzan i panów jakie takie wojsko”. Już 16 kwietnia Kazimierz był pod Lwowem. Pozwala to wnioskować, że na tę pierwszą wyprawę wyruszyła wyłącznie jazda.
Wyprawą dowodził sam król. Lwów, tzn. zarówno miasto, jak i zamek (ten ostatni położony na trudnym do zdobycia wzgórzu), posiadał wówczas drewniane fortyfikacje, w obrębie których zawarła się załoga. Stolica Rusi została oblężona.
W chwili gdy przybyły oddziały piesze wraz ze sprzętem oblężniczym, po niezbędnych przygotowaniach przystąpiono do szturmu. Miasto zdobyto stosunkowo łatwo, natomiast zamek bronił się jeszcze przez kilka dni. Wreszcie i on padł, a król rozkazał go spalić, by w przyszłości nie stanowił punktu oparcia dla obrony.
Zarówno bowiem Kazimierz, jak też jego doradcy zdawali sobie sprawę, że jednorazowe zwycięstwo nie zadecyduje o przyłączeniu Rusi. Wyprawę tę traktowano jako swoisty rekonesans wojskowy i polityczny, oczekując reakcji zainteresowanych stron. Pierwszy zareagował sojusznik węgierski, którego wojska formalnie przybyły pod Lwów z pomocą. W obozie polskim wiedziano jednak, że była to demonstracja obecności politycznej i również węgierskich pretensji do Rusi.
Uroczysty powrót zwycięskich chorągwi polskich do Krakowa nastąpił w pierwszych dniach maja 1340 roku. Szczególnie z obrotu sprawy rade było mieszczaństwo stolicy, gdyż choćby częściowe podporządkowanie Rusi Koronie Królestwa Polskiego gwarantowało swobodny handel przez Lwów i dalej do portów Morza Czarnego.
Kazimierz tymczasem już w drodze powrotnej z Rusi nakazał zwołać ze wszystkich obszarów państwa pospolite ruszenie w celu przygotowania nowej wyprawy wojennej. W maju i na początku czerwca na punkt koncentracji zjechała szlachta z całego kraju. Mieszczanie zaś, zwłaszcza krakowscy, dostarczyli oddziałów pieszych oraz grupy rzemieślników. W ten sposób król zebrał znaczne siły, o których uczestnik tej wyprawy, rocznikarz Tras-ka, powiedział, że dochodziły do 20 000 ludzi. Władca Polski potrafił wykorzystywać nawet najdalsze powiązania polityczne i na przykład jeszcze w czasie kwietniowej wyprawy wysłał poselstwo na Mazowsze. W jego wyniku na wyprawę, która teraz była przygotowywana, przybyły także chorągwie mazowieckie.
Około połowy czerwca armia osiągnęła stan,
101