SWScan00768 bmp

SWScan00768 bmp



LĄD POLITYCZNY 60 2003

IIE MA ŻARTÓW z amerykańskim systemem liberal-■ drzemią w nim potężne siły represji i potężne siły azji. Jeśli usłużył mu swoim intelektem ktoś taki jak Rawls, to tym bardziej należy się tej formacji poważ-traktowanie przez filozofów. W ubiegłym roku Ra wis lecz kilka miesięcy wcześniej odszedł również liberał izysłowowy, czyli liberał w tradycyjnym znaczeniu tego j, Robert Nozick. Jestem przekonany, że te dwie wiel-aty amerykańskiej i światowej filozofii przypieczętują k tego typu filozofii politycznej, która koncentruje się adnieniach równości, sprawiedliwości, demokracji oraz izmu kultur i „wizji dobrego życia”. Zniknie wraz z nią spór o polityczną poprawność, dziś już nawet przez traktowany z pobłażliwym sarkazmem. Czy w czasach, en vogue jest obnoszenie się z polityczną niepopraw-, poważny publicysta może więc jeszcze zajmować się matem? Sądzę, że tak.

*

Poprawność polityczna” to sarkastyczne określenie zatonę z języka amerykańskich liberałów, proponujących me reformy lingwistyczne w ramach swojego projektu irnego pokoju społecznego, który w związku z tym przy-ię wśród przeciwników nazywać bardzo nieżyczliwie ogią politycznej poprawności”. W istocie nie ma takiej gii, lecz tylko wiązka pokrewnych sobie pod pewnymi łami poglądów i stanowisk, dość często współwystę-rch z sobą, ale czasami zaznaczających się tylko wybiór-igólny nastrój intelektualny i moralny owej w uprosz-i i zbiorczo tak nazywanej „poprawności politycznej” :st oportunistyczny, relatywistyczny, skrycie nihiłistycz-silną nutą samooskarżycielskiej frustracji, tak typowej kadenckiej i alienacyjnej fazy rewolucyjnego utopizmu. cznienie, a nieraz wręcz gorliwa służalczość wobec iginowanych często pokrzywdzonych („mniejszości”), as kiwanie wszelkim ich obyczajom i poczynaniom, po-le z restrykcyjnością i surowością wobec wszystkich ;eń dominujących i wyposażonych wciąż w polityczne agi grup („białych”, „mieszczan”, „mężczyzn”, „chrzęściło poszanowania ich poczucia słuszności co do prefero-h przez nie wartości i kultywowanych sposobów życia, tu w parze z histerycznym doszukiwaniem się lub, co t, insynuowaniem nieszczęsnym przedstawicielom owej mieszczańskiej większości rasizmu, seksizmu itp. To iry-rwłaszcza elity amerykańskie, bo właśnie w amerykań-iyciu publicznym i w amerykańskim systemie edukacyj-i nowa „liberalna kultura politycznej poprawności” naj-:j się zaznacza. Wspiera ją z różnych powodów wiele or-icji i instytucji tzw. społeczeństwa obywatelskiego oraz my z nimi kapitał. Wspiera ją również dość silnie pań-jako że przynosi ona pewne oczywiste korzyści w wiecznym społeczeństwie, w którym nietrudno o zatargi, le nieostrożne słowo może wywołać agresywną reakcję, ie ten walor rekoncyliacyjny PP spowodował jej import ropy, w szczególności do krajów, gdzie zamieszkują roz-i liczne wspólnoty emigranckie. Złość, jaką wywołuje to izym kontynencie, zwłaszcza w kręgach konserwatywnie cej inteligencji, jest ogromna i tym większa, że podsycona frustracją wynikającą z faktu, że tak liczni reprezentanci środowisk akademickich (a najwięcej w Anglii i w Niemczech) dość kamie podporządkowali się wymogom PR

Świadectwem tej postawy jest pełen pasji artykuł Agnieszki Kołakowskiej w 55 numerze Przeglądu Politycznego. Bardzo sympatyzuję z jego ogólnym nastrojem, podzielając wstręt do rozmaitych zjawisk, jakie zebrano tam pod szyldem politycznej poprawności. Choć miałbym rozmaite wątpliwości co do szczegółów, to jednak właśnie ten artykuł pobudził mnie do myślenia na serio o polskiej scenie publicznej jako obszarze roszczeń i realnego panowania pewnej, naszemu krajowi właściwej, formy poprawności politycznej.

Z genealogii poprawności politycznej

Polityczna poprawność jest jednym ze skutków populi-zacji stosunków wolności, czyli - mówiąc po ludzku - czę- ;j ścią ceny płaconej za demokrację. Jej bożkiem jest równość, | a mówiąc znów uczenie: jej podłożem jest populistyczne, egalitarystyczne pojęcie sprawiedliwości. W rozumieniu lu- dowym równość znaczy tyle, co wyrównanie jakichkolwiek realnych niedoborów danej grupy przez specjalne przywileje. | Posiadanie praw znaczy posiadanie jakiegoś kawałka władzy | dla siebie, wolność zaś znaczy możliwość triumfowania swo- I ich nad jakimiś „onymi” (którzy mają nad nami władzę, czyli I nas niewolą), jak również pewien zakres samowoli lub co najmniej prawo kultywowania bez kontroli i bez świadków f swej obyczajowości (albo nieobyczajności). Amerykańska PP jest protezą kulturalnych stosunków spreparowaną dla ludzi, g którzy są wewnętrznie niezdolni do rozumnego i wolnego | współbytu w wolnym i kulturalnym społeczeństwie, którzy w długim procesie natarczywego uspołecznienia przez edu- f kację i propagandę zdolni są co najwyżej do rezygnacji ze | swego naturalnego roszczenia „my jesteśmy dobrzy i swoi § i wszystko nam się należy” oraz tymczasowego zastąpienia go antagonistycznym pokojem plemion: „wszyscy są absolut- f nie równi i naszym wspólnym wrogiem będzie tylko ten, kto poważy się w czymkolwiek się wywyższyć lub inaczej podwa- | ży nasz rozejm”. Powstrzymywanie się przez ponadczasowy, ludowy ogół od normalnej i zwyczajnej ludziom przemocy I okupione jest tu więc przyjęciem napastliwej, wojowniczej | formy praworządności, czyli praworządności agonistycznej. Bo też tylko takie stosunki „normalna ludzkość”, plemienna i i niewykształcona, zna i może uznać za swoje prawo. Dzia- j ła więc tutaj odwieczna zasada resentymentu i zwykła logika konfliktu. Mamyż liczyć na nową ludzkość, wolną od takich czy innych postaci tej społecznej fizjologii? Próżna i naiwna byłaby to nadzieja. Zachód może oddać się po dobroci albo zostanie zgwałcony; oportunistyczna aż do tchórzostwa strategia amerykańskich liberałów czy europejskiej lewicy, polegająca na oddawaniu innym tego, co przechodziło dotąd na własność kolejnych pokoleń ludzi podobnych (bo białych, bo mieszczan, bo mężczyzn), ma więc w sobie być może pewną dziejową chytrość. Polityczna poprawność jest właśnie, przyznacie, dość sprytna: po to pozwalam ci, „przedstawicielu lub rzeczniku mniejszości”, pilnować, żebym ja był poprawny, abyś ty, ciesząc się przywilejami strażnika, przestrzegał za

to pewnego „kodeksu strażnika poprawności” i dlatego mnie nie zabił. Kto tu jest więc panem, a kto niewolnikiem?

Konserwatywne aspekty PP ukazują dialektyczny dynamizm, jaki steruje tym zjawiskiem: to, co plemienne, pre-modernistyczne i pierwotnie agonistyczne zostaje zniesione w abstrakcji surowej, totalizującej ideologii, którą tak trafnie i malowniczo zobrazowała Agnieszka Kołakowska w swoim eseju. Na poziomie teoretycznej świadomości politycznej dia-lektyka, w którą uwikłane są dyskursywne i społeczne techniki poprawności politycznej, wyraża się w sławnej dwuznaczności terminu „liberalizm”. W obu skrajnych swych pojęciach liberalizm oznacza alienację państwa, zredukowanego do roli strażnika pewnych przywilejów oraz poskromiciela swych wewnętrznych roszczeń do jakiejkolwiek dominacji mogącej zagrozić tym przywilejom. Taki był nasz polski ustrój „szlacheckiej wolności”, ale taki jest też idealny ustrój libertariański (czyli liberalny w jednym ze swych skrajnych znaczeń) i liberalny (w znaczeniu amerykańskim). Ścisły liberalizm w europejskim znaczeniu, posunięty do libertariańskiej skrajności, widzi w państwie wykonawcę usługi publicznej polegającej na strzeżeniu przywileju nieskrępowanej działalności prywatnej (gospodarczej i każdej innej), jakkolwiek ten przywilej podniesiony jest do miary ogólności, czyli postulowany jako równy i powszechny (a więc tym samym zniesiony jako przywilej jednych kosztem drugich). Rozumienie wolności jako przywileju, nawet jeśli ma on mieć postać powszechnych praw ludzkich 1 równościowych reguł demokratycznych, jest w gruncie rzeczy konserwatywne. Paradoksalnie, liberalizm w amerykańskim znaczeniu, odpowiadającym z grubsza europejskiej socjaldemokracji, wyraża tę samą zasadę i dlatego nosi to samo imię. Idealne państwo liberalne w rozumieniu amerykańskim to bowiem właśnie państwo „politycznie poprawne”, czyli strzegące rozlicznych przywilejów wszystkich tych grup, które nie wyłaniają z siebie spontanicznie tejże ideologii stróżowania przywilejów, czyli nie są krytycznym, nowoczesnym, świadomym swej historycznej odpowiedzialności i win mieszczaństwem. To ostatnie sprawuje swą sa-moograniczającą się i służebną wobec cudzych przywilejów władzę na tej tylko podstawie, że wyrzeka się władzy realnej. Uchylanie się od realnego władztwa, egzekwowanego przez nakaz i zakaz, dokonuje się przez władztwo wsobne, przez adresowanie nakazów i zakazów w pierwszym rzędzie i w szczególnie szerokim zakresie do samych funkcjonariuszy państwa. Amerykańskie państwo politycznie poprawne sprawuje więc swą władzę w coraz większej mierze drogą negatywną: poprzez aktywność samokontrolną, na którą kieruje coraz więcej swej energii biurokratycznej. Siłą rzeczy, realna władza schodzi niżej, do organów lokalnych oraz do pozapaństwowych instytucji życia publicznego, a w powstających pomimo to lukach we władaniu kwitnie spontaniczna wolność. Odnosząc oczywiste korzyści z systemu poprawności politycznej, korporacje oraz inne organizacje pozapaństwowej sfery publicznej, samorządu i całego tzw. „społeczeństwa obywatelskiego”, system ten popierają i wzmacniają. Paradoksalnie więc, biurokratyzacja poprawności politycznej prowadzi do urzeczywistnienia tzw. zasady pomocniczości, do decentralizacji władzy, a więc do umocnienia pewnych stosunków liberalnych.

Ceną za rozproszenie władztwa i wzrost ąuantum wolności ogółu jest uniformizacja, formalizacja, a wreszcie wyjałowienie duchowe systemowego i umysłowego centrum państwa Właśnie ten stan rzeczy stanowi głębszy dramat1 amerykańskiej kultury liberalnej, obmawianej słusznie jako „ideologia poprawności politycznej”. Ameryka jest bowiem potężnym państwem, świadomym swej potężnej odpowiedzialności. Mądrość nie-działania tego kolosa, przejawiająca się w swobodnym puszczeniu w ruch mechanizmów populistycznych, takich jak partyjna i medialna technokracja wyborcza, socjotechniczna obsługa publicznych wystąpień władzy albo entropia prawnej substancji państwa i związana z nią anarchiczna wytwórczość symboliczna klasy prawniczej - ta mądrość lub ten bezwład są czymś, na co obywatel Zachodu, pragnący przetrwania swego świata, patrzy i z nadzieją, i z przestrachem: czy oni wiedzą, co robią? Pewnie jednak wiedzą, tak przynajmniej chcemy wierzyć, zwłaszcza my, w Polsce. Gdy jednak fala PP dociera do Europy, to obnaża nihilizm i oportunizm biurokratów, którzy na niej próbują unosić nawy powierzonych sobie państw. Właśnie ta trywializacja i biurokratyzacja PP poróżniła z nią lewicę. Nader kosmopolityczna dotychczas lewica występując dziś przeciwko międzynarodowemu kompleksowi politycznych instytucji demokratycznych, sprzężonych z wielkimi organizacjami finansowymi i gospodarczymi, kompleksowi, który jednoczy wewnętrznie standard dyskursywny i retoryczny PP, ni stąd, ni zowąd zaczęła posługiwać się retoryką antykosmopolityczną („antyglo-balistyczną”), a nawet atakować poprawnościową ideologię, tak wiele przecież z lewicowością mającą wspólnego. Lewicowy internacjonalizm braterstwa i rewolucji ujrzał bowiem swą postarzałą twarz w zwierciadle politycznie poprawnej internacjonalnej biurokracji, wywołując egzystencjalny wstrząs u nielicznych starych wiarusów i całkiem sporej gromady ich nowych słuchaczy. Zdrada pokolenia ‘68 wzburzyła więc młode serca późnych wnuków rewolucji. Symbolem tego pozostanie już zapewne wtargnięcie wielkiego świata (czyli prawdziwych ulicznych zamieszek) do na wskroś prowincjonalnego, lewicowego, poprawnego i bezbronnego Goeteborga. Antygloba-liści pokazali poczciwym i niewinnym dotąd mieszkańcom spokojnego Niedźwiedziowa (tak tłumaczy się bowiem nazwa Goeteborg), co to znaczy globalny proces polityczny: jak międzynarodowe ugrzecznione filisterstwo, drżące na samą myśl

0    jakimkolwiek konflikcie i konieczności zastosowania przemocy, wyłania ze swej politycznej podświadomości brudną szumowinę anarchistycznego lewactwa, w którego zastępach kroczą z kamieniami w rękach własne jego dzieci.

Samoograniczenie i bierność liberalnego państwa poprawności politycznej, przekładające się na biurokratyczną niemoc i małoduszność globalnej polityki Zachodu to (znowu) zjawisko w gruncie rzeczy konserwatywne, bo osadzone w konserwatywnej figurze symbolicznej: rząd strzeże przywilejów, chociaż w zamian za to, że cieszy się swą (negatywną

1    bierną) władzą, musi zrzec się pewnych istotnych i namacalnych przywilejów; tak czy inaczej władza jeszcze raz okazuje się jednak służbą. Ta ascetyczna formuła polityczna znana jest


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
USTRÓJ POLITYCZNY STANÓW ZJEDNOCZONYCH Geneza i kształtowanie się amerykańskiego systemu
SWScan00760 bmp i 60 Dylematy politycznej poprawności «zaledwie preferencji)) i działaniem opartym n
SWScan00758 bmp 13. Dylematy politycznej poprawności Ideologii wielokulturowości towarzyszy ideologi
SWScan00759 bmp 158 Dylemat}- politycznej poprawności przedmiotu badań socjologii.) Z kolei na stan
SWScan00761 bmp 162 Dylemat}’ politycznej popraw ności krzywdzące, upokarzające i niesprawiedliwe. C
SWScan00762 bmp 164 Dylematy politycznej poprawności zasady równości, niszczy stare hierarchie i odr
SWScan00763 bmp 166 Dylematy politycznej poprawności prawne politycznie wypowiedzi profesorów uniwer
SWScan00764 bmp 168 Dylematy politycznej poprawności w nieznośny schemat, wedle którego to, co wcześ
SWScan00765 bmp 170 Dylematy politycznej poprawności nie i politycznie1 (zauważmy nawiasem, że ten b
SWScan00767 bmp 174 Dylematy politycznej poprawności Z pewnością lepiej jest, jeśli zasady, na jakic
skanowanie0024 (60) Ile okien ma dom? A ile desek psia buda? Policz i pięknie pokoloruj obrazek. 17
skanuj0012 9 126 6. Skręcanie Mb - 0,46M = 0,46 • 60 = 27,6kN • m, Ma = M - Mb = 0,54M = 32,4 kN ■ m

więcej podobnych podstron