o
ma) wypowiedzi l logicznie Prsekroh Zbigniewa Dolińskiego. które
14 ortrym wyrazem as ud dotlonego roJeflcrpllwienla wobec utartego zwyczaju roboty „wedle starych kw.ucji' (KG 7J)‘. Książka TnynadłowiMego jnieeierplJ-wisoM to uwzględnia, merytoryczni1 je podziela (acz osobno go n!c wyraża) i jest jui próbą zmiany owego Kolus (jud pnfe: nie jest „nowym opracowaniem tej samej tematy1T CtO Si. chociaż w wyJlcwnłu odmian rękopisów 1 druków, w wyllc»nlu ktenrtbil podstaw wydsois", w typologii działań edytorskich I wyników tych fri.bn Uj>, Hfctcje Md mocno utrwalone yr tradycji edytorskiej i dobrze znane. 2rentę wobec zupełnego a maskowania — przez brak przypisów — wszystkich iródeł Informacji oraz i.isj.iracjl koncepcyjnych trzeba by na te książko spojrzeć (bodaj na gniocie polskim) porównawczo, przez pryzmat różnych koncepcji edytorskich (Górski, Plgoó, Polisie, Zgorzelskl i inni), wydobytych — także — z prak-tyki edytorskiej uczonych, i w taki sposób umiejscowić fdyiorsiwo no mapie poi-,k:1j mj£i cdjKrsMej. Ale wprzód należy dokonać gruntownej analizy imajanent-uj omego £d|1or1ttae t artykuł niniejszy objęty jćst tym przedsięwzięciem.
IdytorssiM jest wyraźnie próbą rewizji stereotypu tcmatyczno-probJemowcgo, Bi-tyJc staooweią. że to, co nowe, góruje w niej waincdclą (a przynajmniej la-ttnojt ważnojd) nad tym,, ćó' musiało zostać ze stereotypu przyjęte I zachowane, rakt ów zadtcydowal o kompozycji ealoicL Już mówiłem, to Inicjatywa ta nic ma ehronotogleinego pierwszeństwa. Myć wyprzedził ją zwrot, jaki dokonał zlę w re-edytorskiej Konrada Góhfcugo:od Sanki edytortkle! (JMó) do Tekiloloall (197}), w której (wybieram jeden 1 .wariantów ujęcia!) odwrócony zestal stosunek miedzy edytorstwem ą tekstetegią. ta osutnia problemowo wysunęła się na czoła U IłzynodtowiHego uwidocznia się dalsza faza tego samego procesu, radykalniej-sd: Mirto logia (Inaczej Już rozomiaaal) przytłacza edytorstwo (takie inaczej po-jęto)), chociaż to Górski w tytule na pierwszym miejscu położył słowo „teksto-
‘.Nie Jest jednak bezpieczne — narzekać na cudze galimatiasy i jałowizny, bo wtedy nam ił« Inni przyjrzą tym baczniej (i sam o tym paralelom): Doliński petętak przesada, twierdząc, te drlsnnikarsko-reklamowe nadużycia „nie są bez macza~1« dła kształtowania się1 same] dyscypliny edytorskie] I to „zwroty z ta-kreza edytorstwa w języku sprawozdań a piłki nożnej1 mają stanowić bod (lec do nfłeksji nad tekslołogią (ZG 6. »—»X Wywód Golińskiego toż nie jest bez-błędny 0 będzie tO omówione szerzej). Czytamy np.: pojęcie to (l1 krytykę tekstu) zbudowane zostało równolegle do terminu „krytyka literacka'1 (ZG 31) Przede1 ten typ błędów tropił Go liński u Górskiego I Wyki (nlooilrći nianie pojęcia od odpowiadijące] mu naswy). Gollńskl używa wymlennlo (a niepoprawnie) stów zjawiska1 — „celo" (ZO 33), „funkcje'' — „zadania" (ZG 07): mówi o mapcjl tekstu (ZO 88) zamiast: recepcji dstela; posługuje się ryzykownym racuj okreltsnUm leoretycznoUteracklm „struktura artyslycino-ldeowa" (ZO 83); bez .sastruteń referuje, że Wyka I Górski rozumieją dzieło literackie jako docelową strukturo I niezmienny kształt artystyczny (ZO 82), acz rozwinięcie krytyki tekłego okrgflnlka mogłoby zająć całą stronicę. Słusznie utrzymuje, że w stoso-TMg i do zrcydztel kryterium waloru artystycznego tkwi błąd peililonii prluclplf, pjt (4 ora ustanawiają ważną epolecznio normę artystyczną (ZO 83): przooer■ jedmk, te racja czysto logiczna nie jest „dostateczną1 racją hermenoutyesną (problem Joęgu besmcncutyczoegor), skoro racja bermeneutyczna uwzględnia m. In.
5gta1. 3 Trzynadtowskl — „edytorstwo”. Mówić też przyjdzie I o tym, Cr u tskstotogSa jest już Inna. Tetutologla Górskiego ma grunt emptryetny, a jaj blMnlą siostrą jest hermeneutyka, natcolau tekstologja Trzynadlowiklego ma grunt law- ' retyczny (spekulatywny). a je) bliźnią siostrą jest fenologia. Ten moment Was uwyraźnia kontury pokoleniowego rytmu refleksji naukowej. wf<fcwn« nadto w odmlennofcl ukształtowania stylistycznego (1 materiałowego) obu książek.
Ale pora na pytanie o trafnołć tytułu. Czyż rzeczywistej zawartoócż książki Trzynadlowiklego nie odpowiadałby wierniej tytuł: „Otwór (eparaUteraAW1 Jogo tekst, język I opracowani# edytorskie"? Czyż nie taka włsinla Jast proporcja I kcmpozyeja materiału książki? Pytanie to urasta wtolclwte do zarzutu „nlesto-sownotet korelacji między działam a tytułem” (JT JM), ale zmierza do wskórania „nfestmownoief między gatunkowoioą dzieła a jego rawartołclą. Autor pddrąrran. len dla redaktora wydawniczego nie ma obowiązku (co wiąeaj; nie powt&Mąy tworzyć dla swego „podopiecznego" — arsenału wazalktago tradycyjnego uzbrCe-nia" (JT 04), bo ant ów „redaktor,-który ma przecież dorównać edytorowi" Mając się nim), nie powinien być czytelnlczó Aono urthu Ubri. ani podręcznik nie powieka gatunkowo rywalizować z encyklopedią, która (chyba jedyna Jest z przyczyn gatunkowych „wszelkiej scgencjl pełna”. Jak to powiedział Trzynadiowskl w swym postulacie autorsko-wydawniczymi „nte (jałeży Ignorancji" (JT 02) redaktora. Tymczasem zań sam go przecenia (powiem o tym)
I zarazem nie docenia, wyręczając go w „spojrzeniu pota krąg faktów prc£cs?> oainysb" (JT 94). Podręcznik usiłuje być omnibusem. Jakby „krótkim kanwa" przeróżnych rzeczy, w których niejakie rozeznania mieć powinien radaktt wydawniczy: poprawnołć stylu (cały rozdział), zasady rozumowania 144-145) łtp.
Błędu tego nie popełnia Ędgtortttoo pubiikeep naukowych (Warszawa 1074), także mająca charakter podręcznikowy kzlątka-skrypt. która skądinąd (jako tekst wykładów kursu szkoleniowego) ma w znaczne1 rater kompllacyjny i elementarny w swej InforroacyJnoicL Termin _ wcale nie oznacza wszystkiego, co powinien znać edytor. GeopuGę i cztogr .(Tą powinien znać dyplomata, ale one bynajmniej nie należą dp teorii dypkeac1 Geti taka Istnieje). Jak pizze Górski, zdana się „komentarz pisany na W da jego zadań ule należą" (KG 1701
Twierdze la ktiąłka Trzynadlowsłdcgo zawiera (przenikająca etę »a> różna i ża szkoda. U zamiast „podręcznika teuziUiiaa iHTrakm
(JT 03) nie powstały osobno: zbiór studiów teorctycmjcb I po1ęera» talowy1.
i Pad
Zaclorana-odróżnlanla
Chodzi o odróżnienia adytora od wydawcy. Wytontwe te1» waap g17a» charakterze filologicznym. Kdytec to osoba dastanaojąca e-tewuM
Problematyce teoretycznej „wtłoczona)" w Mytarażwo omówienia (m. In. „Teksty im, ar 0: „Kwartalnik llteWrt MMb » ttiUMF 1070, ar 1 (w druku)1