W miarę postępów rewolucji komputerowej / elektronicznej, wylania się pięć paradygmatów, w jakie mogą ułożyć się jej skutki. Chociaż świat elektroniczny ma nie pasować do czarno-białej wizji świata, można jednak wyróżnić pięć zupełnie ' odmiennych kierunków rozwoju Sieci.
Pierwszym, i chyba najłatwiejszym do wyobrażenia, jest obrazpfejwfe^@i^ii^^8. Ogromne firmy w rodzaju Time-Warner, Disney, DreamWorks czy Microsoft mogą sobie z łatwością pozwolić na prezentowania w Sieci najlepszych towarów i usług. Stać je na zatrudnienie najbardziej twórczyph ludzi i reklamowanie własnych produktów rozrywkowych. Tym sposobem Internet starue.się kolejną podporą czegoś, co teoretyk sytuacjonizmu Guy Debord, jeden z inspiratorów wydarzeń paryskich 1968 r., nazwał społeczeństwem spektaklu -przemysłu sportowego, Planet Hollywood, wideoklipów, mody i oczywiście pornografii. Gdzieniegdzie będzie można natrafić na resztki mdłego sentymentalizmu. Wszystko będzie ciągiem dalszym istniejących kierunków rozwoju, takich jak konsumpcja i fetyszyzm przedmiotów. (Guy Debord, w odróżnieniu od wielu innych członków swojej generacji, nie zmienił się w yuppiego, lecz - po szeregu ataków depresji z powodu stanu naszego świata -popełnił niedawno samobójstwo). Panowanie ponadnarodowych korporacji doprowadzi zapewne do powstania świata rodem z Łowcy androidów Ridleya Scotta, Mechanicznej pomarańczy Stanleya Kubricka (na podstawie książki Anthony'ego Burgessa), lub sterylnego, lecz bezdusznego Nowego, wspaniałego świata Aldousa Huxleya.
Wedle drugiej interpretacji będziemy mieli do czynienia z Siecią-Zasiedziałych {Geeks)lTak naprawdę Internet nie przynosi użytkownikom niesłychanych bogactw i potęgi Korzystają zeń przede wszystkim zasiedziali technokraci i miłośnicy mocnych wrażeń, pozostający n^d wrażeniem książek science fiction cyberpunkowego guru, Williama Gibsona (zwłaszcza Neuromancer, Yirtual Light, Idoru), uwiedzeni złudzeniem mistrzowskiej biegłości.
. Poruszają się w środowiskach Wspólnych Halucynacji Wielu Użytkowników, handlują pornograficznymiInterfejsamiGrąfipmymi^óre zajmują mnóstwo miejsca na twardym dysku, w ten sposób określają swą ludzką tożsamość. Znajdująca się pośród nich elita
hackerska uważa, że demonstruje swą siłę.....gdy wpuszcza,wirusy lub włamuje się do mniej
lub bardziej ważnych banków danych. Nasuwa się pytanie, czy taki proces może być źródłem istotnych zmian społecznych. Można by w tym miejscu przywołać stare powiedzenie komputerowców Garhage In - Garbase Out (GIGO - jeśli wkładasz śmieci do komputera to dostajesz śmieci z powrotem) Jeśli użytkownik okazuje się bezmózgim i bezdusznym wytworem dzisiejszej amerykańskiej kultury konsumpcyjnej i systemu szkolnictwa, to nie pomogą mu największe nawet ilości "informacji". Swoje piętno na przyszłości mogą odcisnąć jedynie prawdziwe osobowości - "ludzie duchal,Dopiero wtedy pojawią się szanse urzeczywistnienia wizji Gibsona - z niezbędnymi posłańcami Sieci, choć może bez zanieczyszćżonego i sterowanego przez korporacje świata. Geekowie muszą się w końcu wznieść ponad swój stan "geekostwa".
Trzecia interpretacja przedstawiateggP^M^^BMożna spotkać się z twierdzeniem, że w Mernecie aż roi się od wszelkiego rodzaju prawicowych idei, wypartych z życia publicznego Stanów Zjednoczonych. W Sieci mogą stworzyć się alternatywne, prawicowe "społeczności" i grupy nacisku. Niektórzy zwracają uwagę na konserwatywny aspekt narodzin "elektronicznej chaty". Ludzie będą coraz częściej "prząść kokony" wokół rodzinnego domu,