raczej echem naszym nie był, zostawał ogłoszony za buntownika. Zaprowadziliśmy władzę najsmutniejszą... Tę władzę chcieliśmy uprawnić, spajając ją z władzą duchową. Dlatego powtarzaliśmy, że mówimy, że rozkazujemy z ducha... Braci straszyliśmy co chwila karami bożymi, wywoływaliśmy te kary, cieszyliśmy się, gdy brata ból lub nędza dotknęła, odpychaliśmy go, deptaliśmy. Stawaliśmy się podobni trzodzie wilków... Woleliśmy... zostać w Kole... i w nim jak w dziedzicznej wiosce panować, choć nad niewolnikami, byle po pańsku” ,4. Ten rozpaczliwy krzyk udręczonego serca nie oznaczał zresztą potępienia nauki Towiańskiego. Więcej nawet, był jej obroną i próbą oczyszczenia. Buntownicy chcieli nadal „przy Sprawie trwać . wszystkimi siłami” (Słowacki) i działać „z ducha Mistrza, pomimo osoby Mistrza” (M.^ Chodźko). Pragnęli tylko „służyć w wolności’", dążyć do celów formułowanych przez Towiańskiego „drogami i sposobami, wynajdowanymi trudem własnym" (Mickiewicz), w imię własnej wiary, w zgodzie z własnym sumieniem i własną wolnością. Tak zaś poczęła się pogłębiać świadomość rozdżwięku pomiędzy Sprawą a osobą jej pierwszego rewełatora.
Dramatyczność listu Mickiewicza, którego obszerne fragmenty wyżej przytoczyliśmy, polegała nie tylko na bolesnym wyzwoleniu się od niewolącego autorytetu Mistrza i konieczności przewartościowania jego nauk. Również na poczuciu własnej odpowiedzialności za zło istniejące w Kole. Wszak Mickiewicz był namiestnikiem Mistrza i on współtworzył formy organizacyjne oraz reguły nowego kultu. Dlatego w liście Mickiewicza krytyka przeplata się z samokrytyką. Samokrytyce tej dał zresztą wyraz Mickiewicz nie tylko w sferze deklaracji także w praktyce, organizując nowe Koło z’braci
M A. Mickiewicz: Dzieło, t. XVI, s. 130—132.
odłączonych”. Powstało ono *30 listopada 1840 roku. Nowe Koło respektowało niezawisłość i integralność indywidualną, wolność sumienia i przekonań, znosiło hierarchiczną strukturę i zasadę autorytetu. Podział na „siódemki", którym przewodzili „Stróże”, komunikujący się x namiestnikiem Mistrza, a przezeń z samym Mistrzem, zastąpiony został zgromadzeniem wszystkich członków, z których żaden nie pełnił ja-kowejś wyróżnionej funkcji, lecz na poszczególnych zebraniach — stosownie do kolejności alfabetycznej — prezydował.
„Rozryw” Mickiewicza z Mistrzem dotyczył jednak nie tylko kfwestii wolności, ale także, i to przede wszystkim, problemu „realizacji”. Prawda, postulat „realizacji” obecny był w nauce Mistrza. Ale Towiański obwarował go tak licznymi zastrzeżeniami, że pełnił on rolę mizerną i nieistotną. Wszak uważał, iż dla dziejów świata sprawą najistotniejszą jest praca wewnętrzna nad doskonaleniem własnym. Dlatego Towiański polecał swoim zwolennikom separować się od świata i politycznych batalii, nakazywał zamykać się we własnym kręgu „wybranych i powołanych”. I jeśli w 1842 roku głosił, że „jeszcze pora nie przyszła zamknięcia Zastępu Pańskiego”, to przecież już wtedy zapowiadał, iż „przyjdzie pora i zamknięcia, i podziału na stopnie, podług istotnej wartości każdego”, aby ogłosić w roku następnym: „jest liczba pańska dostateczna w Kole”. Od tego też czasu — jak pisze W. Wielogłowski — „Towia-nie cofają się z pośrodka wrzawy emigracyjnej i równie myśl przyniesioną, jak i stosunki osobiste w ścisłości tylko Koła swego zamykają.
Od tej chwili publiczność tylko przez szpary przyglądać się może...”*® Ten zaś programowy izolacjonizm począł wywoływać protesty.
wielogłowski: Emigracja Polska wobec Boga
105