Myśl mityczna... buduje swoje pałace ideologiczne z gruzów dawnego dyskursu społecznego.
Claudc Lćvi-Strauss, Myśl nieoswojona.
Jak to widzieliśmy, psychoanaliza, będąc ponownym odkryciem wagi symbolu, jednocześnie ograbiała to, co oznaczone, na rzecz indywidualnej biografii i przyczyn libidinalnych. W swoim aspekcie freudowskim oczywiście zarysowała ona pewną archetypologię, ale taką, która była opętana seksualnością, sprowadzając symbol do wstydliwego pozoru odepchniętego libido, zaś libido do wielokształtnego imperializmu popędu seksualnego.
Ten właśnie podskórny monizm, ten imperializm seksualności, a szczególnie uniwersalizm sposobów jej wypierania, bywał słusznie krytykowany. Zwłaszcza etnografowie idący w ślad za Malinowskim 12 i jego fundamentalnymi studiami na temat tubylców z wysp Trobriandzkich, zakwestionowali uniwersalność sławnego kompleksu Edypa13. Badania etnograficzne pouczały, iż symbolizm Edypa, na którym zasadza się cały system freudowski, jest jedynie kulturowym epizodem ściśle zlokalizowanym w przestrzeni, a prawdopodobnie i w czasie. Antropologia kulturalna w swojej całości zakwestionowała jedność sposobów tłumienia, jedność pedagogii rodzicielskiej. Pierwotna redukcja do trau-matyzmu Edypa, zwornik freudowskiej psychoanalizy, nie daje się już podtrzymywać. Szczególnie książka, w której Freud zapuszczał się na tereny etnologii — Totem i tabu, i w której posunął się aż do tego, że sprowadzał społeczeństwo, więź i umowę społeczną do pierwotnego wydarzenia Edypa, została osądzona przez etnologię jako powieść całkowicie fantastyczna14. Jakże społeczeństwo pierwotne mogłoby mieć za źródło wszystkich swoich symboli, wszystkich więzi społecznych wydarzenie Edypa, skoro w swych zwyczajach, w żywych obyczajach, społeczeństwo to nie ukazywało żadnych śladów, żadnych możliwości sytuacji Edypa?
A przecież etnografowie czy etnolodzy nie mogli pozostawać nieczuli na inflację mitologiczną, poetycką, symboliczną, która panowała w społeczeństwach zwanych „prymitywnymi”. Te społeczeństwa, pod nieobecność postępu technicznego, pod nieobecność zainteresowań technokratycznych wydawały się wypełniać tę lukę fantastyką rozpasanej wyobraźni. Najbardziej codzienne działania, obyczaje, stosunki społeczne przeładowane są symbolami, są podwajane w najmniejszych szczegółach przez cały korowód wartości symbolicznych 1S. Do czego odsyłają te wybujałe symbole, które zdają się spowijać zachowanie i myśl „ludzi prymitywnych” ?
Językoznawstwo, we wszystkich swych formach, będzie zawsze modelem dla myśli socjologicznej. W istocie język jest zjawiskiem dającym świadectwo — i to uprzywilejowane — obiektowi socjologicznemu. Ustanawia on ten różnicujący pluralizm, który tworzy właściwości antropologii społecznej, w przeciwieństwie do monizmu ludzkiej natury postulowanego w większym lub mniejszym stopniu przez antropologię psychologiczną, a zwłaszcza przez psychoanalizę. Bowiem języki są różne, a wielkie grupy językowe niesprowadzalne
61