Państwo
I to:
D Dom ten ludzi i bogów przeraża. Taki jest straszny. Pleśnią cuchnie wilgotną. Bogowie tego nie znoszą.
I:
Strach pomyśleć, że jakaś nawet i w domu Hadesa Siedzi dusza i widmo, a serca nie ma we środku.
I to :
Być przytomnym samemu, a tam się cienie miotają.
I:
Dusza zaś z ciała jak ptak wymknęła się w bramy Hadesa Zgon opłakując co krok: tam męstwo zostało i młodość.
87 I to:
Dusza jak mamy dym pod ziemię poszła,
Tam zniknęła i piszczy.
I:
Jak nietoperze pod sklepem w niesamowitej jaskini Piszczą i cicho latają, a gdy który spadnie z pułapu,
Stado się gęściej zgarnia, bo jeden się ciśnie przy drugim,
Tak one tam piskały gromadą.
Te i wszystkie podobne miejsca będziemy skreślali i poprosimy B Homera i innych poetów, żeby się na nas o to nie gniewali, bo to nie dlatego, żeby one nie były poetyczne i niemiłe szerokim kołom do słuchania, ale im bardziej są poetyczne, tym mniej się nadają do słuchania dla dzieci i ludzi dojrzałych, którzy powinni być wolni i więcej się niewoli bać niżeli śmierci.
— Ze wszech miar.
li — Nieprawdaż, jeszcze i te nazwy wszystkie, takie straszne, trzeba będzie wyrzucić: ten Kokytos — rzeka skarg i lamen-c tów, i Styks — rzeka obmierzła, i „dusze zgasłe”, i „cienie bez krwi”, i inne w tym rodzaju nazwy, które dreszczem przejmują każdego, kto je słyszy. To może nawet dobre dla innego celu.
Ale my się o strażników boimy, żeby się nam przez te dreszcze nie stawali zbyt wrażliwi i mniej twardzi niż potrzeba.
- I słusznie się — powiada — boimy.
- Więc to zabrać.
-Tak.
- A według przeciwnego wzoru i mówić, i pisać wiersze.
- Oczywiście.
- I skargi też wyrzucimy, i lamenty mężów znamienitych.
- Koniecznie — powiada — jeżeli już i to, co przedtem. d
- A zastanów się — powiedziałem — czy my to słusznie wyrzucimy, czy nie. Zgodzimy się, że człowiek przyzwoity nie będzie uważał za rzecz straszną śmierci drugiego przyzwoitego człowieka, chociaż to jest jego przyjaciel.
- Zgodzimy się.
- Zatem i nie będzie za nim lamentował, jak gdyby go jakaś straszna rzecz spotkała.
- No, nie.
- A to też powiemy, że taki człowiek najbardziej sam sobie wystarcza do szczęścia i w przeciwieństwie do innych ludzi e on najmniej potrzebuje kogoś lub czegoś drugiego.
- Prawda — mówi.
- Więc dla takiego też najmniej straszną rzeczą będzie stracić syna albo brata, albo majątek, albo coś innego w tym rodzaju.
- No, najmniej.
- Zatem i najmniej będzie lamentował, a zniesie to jak najłagodniej, kiedykolwiek takie go nieszczęście przychwyci.
- O wiele łagodniej.
- Zatem może my słusznie wyrzucamy płaczliwe skargi wybitnych ludzi, a oddamy je może kobietom i to nawet i kobietom nie co najdzielniejszym — w ogóle typom lichszym, 388 aby się brzydzili robić podobne rzeczy ci, których mamy wychowywać na strażników naszej ziemi.
107