Jednym ze sposobów, w jaki dyscyplina naukowa może dokonać oceny swego stanu, jest refleksja nad jej własną historią. W takiej sytuacji trudno jednak o obiektywizm, gdyż jeżeli historyk sam daną dyscyplinę praktykuje, to jako przedstawiciel jednej określonej orientacji nie zdoła uniknąć stronniczości, jeśli zaś nie ma z nią nic wspólnego, to brak mu kompetencji niezbędnej dla odróżnienia zdarzeń nieistotnych od tych, które na rozwój dyscypliny miały wpływ istotnie znaczący. Jakkolwiek można by przypuszczać, że problemy te nie dotyczą samej historiografii, dzieje się tak i w tym przypadku, i to nie tylko z wyżej wymienionych powodów. Aby napisać historię jakiejś dziedziny, czy to nauk humanistycznych, czy ścisłych, należy być przygotowanym do stawiania pytań, jakie niekoniecznie nasuwają się w związku z jej uprawianiem, trzeba bowiem wykroczyć poza presu-pozytje, na których opiera się dany typ badań, i zadać pytania, które w praktyce badawczej dają się ominąć, a które pozwalają na ustalenie, dlaczego ten właśnie rodzaj badawczego postępowania rozwinął się w odpowiedzi na problemy, jakich dotyczy. Tym zajmuje się metahistoria, a zakres podejmowanych przez nią problemów obejmuje kwestie następujące: jak wygląda struktura specyficznie historyez-
nej świadomości? Jaki status epistemologiczny mają wyjaśnienia historyczne w porównaniu z innymi typami wyjaśnień, jakie mogą pojawić się w odniesieniu do materiału, z którym ma na ogół do czynienia historyk? Jakie możliwe formy przybiera historyczne przedstawianie i jakie są jego podstawy? Do jakiego rodzaju autorytetu mogą rościć pretensje opisy historiograficzne, pojmowane jako przyczynki do pewnej wiedzy o rzeczywistości w sensie ogólnym oraz do nauk humanistycznych w szczególności?
W ciągu ostatniego ćwierćwiecza na wiele spośród tych pytań kompetentnych odpowiedzi udzielali filozofowie zajmujący się związkami historii z innymi dziedzinami wiedzy, w szczególności z naukami fizycznymi i społecznymi, oraz historycy oceniający postępy swej dyscypliny w tworzeniu mapy przeszłości i określaniu związków łączących przeszłość z teraźniejszością. Istnieje jednak pewien problem, któremu nie przyjrzeli się poważnie ani filozofowie, ani historycy a któremu tylko nieco uwagi poświęcili teoretycy literatury Chodzi mianowicie o status narracji historycznej rozpatrywanej wyłącznie jako werbalny artefakt stanowiący model struktur i procesów dawno minionych, a co za tym idzie, nie podlegających kontroli na drodze eksperymentu bądź obserwacji. Rzecz nie w tym, iż historycy i filozofowie historii nie dostrzegli z istoty swej prowizorycznego i przygodnego charakteru historycznego przestawiania, podatnego na nie kończące się rewizje w świetle nowego materiału dowodowego i coraz bardziej wyrafinowanych ujęć danego problemu. Jedną z cech wyróżniających dobrego profesjonalnego historyka jest konsekwencja, z jaką przypomina on swoim czytelnikom o czysto prowizorycznym charakterze ujęć opisujących wydarzenia, postacie i czynniki sprawcze, odnajdywane w zawsze niekompletnych materiałach źródłowych. Nie uważam też, że teoretycy literatury nigdy nie zajmowali się strukturą narracji historycznych. Jednak ogólnie race* ujmując, niechętnie rozważano dotąd narracje historyczne
£