IMGp50 (5)

IMGp50 (5)



używał po południu. Grube szkło szyby wygina kontur karoserii na podwoziu, za przednim kołem, w szeroki, zaokrąglony łuk. Poniżej, oddzielony od głównego kadłuba płatem kamienistej ziemi, półksiężyc tarczy z malowanej blachy wyłamał się na przeszło pięćdziesiąt centymetrów od miejsca* w którym się naprawdę znajduje. Ta zabłąkana część może zresztą dowolnie się przesuwać, zmieniać kształt i zarazem wymiary; rozszerza się, gdy patrzeć od prawej strony, zwęża się widziana od lewej, rozrasta ku dołowi, a skoro spojrzeć na nią od góry, staje się pełnym kołem lub zaczyna promieniować (ten kąt widzenia jest wprawdzie mocno ograniczony, niemal migawkowy) podwójną aureolą o wspólnej osi. Wreszcie, jeśli się bardziej odsunąć, pogrąża się w macierzystej powierzchni lub kurczy raptownie, znika.

A... usiłuje powiedzieć jeszcze kilka słów. Jednak nie opisuje pokoju, w którym spędziła noc; nic ciekawego, mówi odwracając głowę; każdy zna takie hotele, ich brak wygód i połatane moskitiery.

I właśnie w tym momencie spostrzegła przed sobą stonogę na nagiej ścianie. Stłumionym głosem, jakby nie chcąc jej przestraszyć, mówi:

— Stonoga!

Frank podnosi wzrok, następnie idąc za spojrzeniem A..., które znieruchomiałej

utkwione w jednym punkcie, odwraca głową w pTzeciwną stronę.

Stworzenie spoczywa bez ruchu pośrodku ściany, widać je wyraźnie na jasnym tynku, mimo przyćmionego światła. Frank, który nie odezwał isię słowem, znowu patrzy na A... Potem bezszelestnie wstaje. A... jest równie nieruchoma, jak stonoga na ścianie, podczas gdy on, trzymając w ręku serwetkę, zwiniętą w supeł, zbliża się do muru.

Ręka o smukłych palcach zaciska się na obrusie.

Frank odrywa serwetkę od muru i nogą rozgniata do końca coś, co leży na kamiennych płytach tuż przy listwie. Wraca, znowu siada na swoim miejscu, na prawo od lampy, która pali się za nim na kredensie.

Kiedy przechodził przed lampą, jego cień omiótł powierzchnię stołu, pokrywając ją w pewnej chwili całkowicie. Boy wszedł właśnie przez otwarte drzwi od kuchni i zaczął w milczeniu zbierać ze stołu. A... zleciła mu, aby jak zwykle podał kawę na tarasie.

A... i Frank, siedząc w swych fotelach, wciąż rozmawiają urywanymi zdaniami o tym, jaki dzień nadałby się najlepiej na ich krótką wyprawę do miasta, projektowaną od wczoraj.

Temat szybko się wyczerpał. Są nim nadal zainteresowani, lecz nie znajdują żadnego nowego ożywiającego go elementu. Zdania są coraz krótsze i przeważnie ograniczają

69


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Piątek, po południu E tam. spokojnie, mam jeszcze cały weekend na naukąSobota, po południu Może wiec
21 Tablica I.1) podaje a) średnie ciepłoty miesięczne 0    godzinie 7 rano, o 2 po po
57 giczne, etnograficzne Tatr. Otwarte od godz. 2—5 po południu, prócz niedzieli i świąt. Opłata&nbs
52 Poczta otwarta od godz. 8 rano do 12 w południe i od 2 do 6 po południu, w niedziele od 8 ‘/a ran
62 godz. 9 — 12 przed południem i od godziny 3 — 6 po południu. Komisja klimatyczna, obok
skanuj0016 (164) 242 Homa Hoodfar o wschodzie słońca, a wracały po południu; spędzały czas na dziele
IMG82 18. Miejsca na obrzeżach zwartych grup drzew i krzewów Po południowej stronie zwartych grup d
49265 S5001367 96 kiem i pyta: „Naprawdę tak było?” Liza przytakuje. „Mam zadzwonić dzisiaj po połud
S5001367 96 kiem i pyta: „Naprawdę tak było?” Liza przytakuje. „Mam zadzwonić dzisiaj po południu do
172 URANIA 6/1994 Następnego dnia po południu Carolyn 1    David zajęci byli żmudnym

więcej podobnych podstron