na porządku dziennym. W Hiszpanii uznano ją nawet za chorobę narodową numer jeden wśród dziewcząt. Ale jeszcze raz powtórzę - osoby z zaburzeniami łaknienia mają niesłychaną wolę. Muszą się tylko ponownie nauczyć, jak ją wykorzystać do osiągnięcia sensownych i realnych celów.
- A jak się tego nauczyć? - spytała Maja drżącym głosem.
- Trzeba zrobić pierwszy krok - stwierdziła rzeczowo tera-peutka. - Poprosić o pomoc. Im wcześniej, tym lepiej. Dlatego że u młodych pacjentów cierpiących krócej na anoreksję szanse wyleczenia są większe.
W tym momencie do rozmowy wtrąciła się Ella Mattro-witch.
- Może obejrzymy jakiś film na wideo? Myślę, że wszystkie trzy zasłużyłyśmy sobie na chwilę rozrywki.
Wybrała Buntownika z wyboru z Robinem Williamsem i Mattem Damonem. Początkowo Maja wcale nie miała ochoty na film - w jej uszach dźwięczały jeszcze słowa terapeutki -jednak trzymająca w napięciu akcja wciągnęła ją szybko i bez reszty. Przez półtorej godziny z wielkim zaangażowaniem śledziła losy młodego Willa.
- Uff - odetchnęła z ulgą Ella Mattrowitch, ocierając oczy.
- Pierwsza klasa! - podsumowała Gudrun. - Dla mnie Robin Williams jest bez dwóch zdań najlepszy! Po prostu niewiarygodne, jak on się wciela w te swoje role. Pasują do niego jak ulał!
Maja nie odezwała się ani słowem. Na niej ten film również wywarł duże wrażenie. Zwłaszcza scena, w której młody Wili uprzytamnia psychologowi, że ten od czasu śmierci żony ciągle ucieka przed życiem.
- Pójdę już spać - oznajmiła po chwili.
Jak na nią było tego trochę za wiele! Za wiele uczuć, za wiolo psychologii, za wiele terapii! Dlaczego wszystko musi być ' w I akie skomplikowane? Pomyślała o swoim wujku miesz-i.n|i|< , ni w Kelp,ii Tak powinno się żyć - w prosty i nieskom pili "" m , ipoMub! Kilka kóz, gęsi, a oprócz tego spokój, ra i!" ■ i "inlH\ h.i iii.idanio. 'Trzeba być naiwnym, żeby w to 11 \v li ’ i .• yel
IOO
- Miałaś jeszcze zadzwonić do swojej mamy! - przypomniała jej Ella.
Mama, no tak, jeszcze to! Na pewno czeka na telefon od niej. Maja nie potrafiła sobie przypomnieć, żeby kiedyś była sama poza domem. Ach tak, oczywiście, pojechała raz na wycieczkę klasową, ale wtedy jeszcze żył tata. Poza tym nie zdarzyło się dotychczas, żeby wyszła z domu bez słowa. Na dodatek pokłócona z mamą.
Maja zamknęła za sobą drzwi do pokoju. Usiadła na taborecie obok telefonu. Dlaczego nagle zaczęła jej drżeć noga?
Wystukała znajomy numer. Matka niemal natychmiast podniosła słuchawkę.
- Cześć! - rzuciła na powitanie.
- Cześć, Maju! - głos mamy brzmiał całkiem zwyczajnie. -Co słychać? Wszystko w porządku?
- Tak, super!
Ponieważ nie wiedziała, co powiedzieć, żeby uniknąć dwuznaczności, zaczęła opowiadać o filmie i o tym, że dziś wieczorem była na kolacji jeszcze przyjaciółka Elli Mattrowitch, prawdziwa pisarka i psycholog.
- Psycholog? - zdziwiła się matka. - Lekarz od czubków?
- Tak - przytaknęła Maja. - Lekarz od czubków. Pisze też książki.
- O czym?
- Ach, o wszystkim i o niczym - rzuciła wymijająco. Nie miała ochoty opowiadać matce treści Za kratami. Ta bowiem jasno dała do zrozumienia, co myśli o terapeutach. „Lekarze od czubków!”
Rozmowa urwała się.
- Naprawdę chcesz zostać u tej nauczycielki przez całe ferie? Czy to dla niej nie za dużo? To znaczy, masz w końcu dom!
- Tak, mam - potwierdziła Maja.
Dom! To znacznie więcej niż mieli Will Hunting albo Ella Mattrowitch. Czy Gudrun Gunther miała dom? Maja przypomniała sobie, że terapeutka napomknęła kiedyś o swoich rodzicach.
101