System szkolny i program nauczania
nych, co znakomicie ułatwiała ich rytmika i melodia. Zachowane ułamki księgozbiorów, w których znajdowały się książki używane w szkołach, niemal wyłącznie dotyczą szkół klasztornych oraz znajdujących się w miastach, i to większych z reguły, szkół przy parafiach, kolegiatach i przede wszystkim katedrach. Powoduje to, że nasza wiedza o sposobie nauczania w szkołach lokalnych, o używanych w nich podręcznikach jest znikoma.
Średniowieczny system kształcenia operował powszechnie w Europie stosowanym i mało zmiennym kanonem książek, za pomocą których nauczano łaciny, arytmetyki czy astronomii. Nawet na uniwersytetach korzystano z wielu z nich, chociaż zarówno dzieła Arystotelesa, jak i uniwersyteckie komentarze decydująco zmieniły technikę wykładu i zakres przekazywanej wiedzy. Brak źródeł tyczących szkolnictwa wiejskiego utrudnia jednak stosowanie analogii — mamy wątpliwości, czy podręczniki używane w szkołach miejskich były stosowane też w małych ośrodkach.
Nauczanie łaciny, czytanie liter i sylabizowanie opierano na gramatyce Donata (Ars minor) i Psałterzu. W niektórych szkołach posługiwano się także niezwykle popularnym, wierszowanym podręcznikiem gramatyki Doctrinale puerorum Aleksandra z Ville-dieu oraz Eberharda z Bethune Graecismus. Zasób leksykalny wzbogacała lektura Dystychów Psc udo- Katona i tzw. Theodulusa. W drugiej połowie XV w. zaczęto używać, zwłaszcza w szkołach kolegiackich, zapewne w nauczaniu retoryki, tekstu Kroniki mistrza Wincentego, po który uczniowie szkoły katedralnej w Poznaniu sięgali być może już u schyłku poprzedniego stulecia, co zdają się poświadczać marginalia zapisane na kartach rękopisu zwanego eugeniuszowskim.
Wiele przemawia za tym, że w średniowieczu techniki nauczania nie łączyły nauki czytania i pisania. Ta pierwsza umiejętność była duchownemu niezbędna, ta druga wymagała i osobnego dla każdego ucznia narzędzia, i takiego opanowania łaciny, by znajomość pisma mogła wyjść poza zdolność podpisania się. Języki narodowe, choć nie były wówczas przedmiotem wykładanym w szkole, były jednak w niej obecne. Wydaje się też, że ta obecność wykraczała poza zwykłą funkcję służebną polskiego i niemieckiego, pomocnych w objaśnianiu reguł gramatycznych, trudniejszych słów i fraz łacińskich. Świadczyłaby o tym nie tylko literatura rozwijająca się w obu językach, ale przede wszystkim produkcja kancelaryjna różnych instytucji. Wiemy, że w szkołach miejskich zwracano uwagę na przygotowanie do tego typu pracy; kaligrafia i stylistyka, znajomość formularza nadawały praktyczny charakter nauce łaciny. Możemy przypuszczać, że w tej fazie nauczania częściej sięgano po język narodowy, w miastach polskich zapewne wcześniej był to język niemiecki. Obok tych „przedmiotów”, w szkołach późnego średniowiecza pojawiły się także elementy wiedzy matematycznej. Rachunków nauczano za pomocą podręczników zwanych algorytmami, a podstawy astronomii, które sprowadzały się przeważnie do wyjaśnienia i nauczenia orientacji w kalendarzu kościelnym, wykładano posługując się szczególnie do potrzeb szkolnych dostosowanymi kalendarzami, niekiedy wierszowanymi, które można było nawet śpiewać.
Szkoły klasztorne i katedralne wprowadzały także przynajmniej elementy wiedzy teologicznej oraz prawnej. Podstawą wykładów były te same teksty, które studiowano na uniwersytetach, omówimy je więc niżej.
Już ten bardzo pobieżny przegląd programów nauczania i szkolnych lektur wskazuje na jedną z głównych cech średniowiecznego kształcenia. Jest nią nieobecność czy niewielka obecność Pisma Świętego oddawanego w całości jedynie w ręce studenta i nauczyciela teologii oraz uczonego mnicha — tych najbardziej wykształconych spośród grona litterati. Do wiernych i niemałej części duchowieństwa tekst Biblii trafiał pokawałkowany na lekcje i ewangelie, kaznodziejskie przypowieści i psalmy — i to komentowany, opowiadany bądź namalowany. Pierwsze tłumaczenia, powielane masowo dzięki wynalazkowi druku, budziły nieufność i podejrzenia o herezję, naruszały bowiem dotychczasowy monopol kleru na lekturę Biblii, groziły odejściem od obowiązującej jej wykładni. Szkolna edukacja zatem nie poszerzała istotnie duszpasterskiego katechizmu udzielanego wiernym podczas nabożeństw. Pomijając przygotowanie do święceń kapłańskich i żyda zakonnego, uczono po prostu więcej modlitw i pieśni, i to we właściwym dla zachodniego chrześcijaństwa języku, łacinie, przybliżano sens pojęć nie
331