92 kikimora, sziszimora
dzając się z nią wszakże), zgodnie z którą Kij był przewoźnikiem na Dnieprze pod Kijowem. Podczas gdy B. A. Rybaków uważał, że tę drugą wersję wymyślili nowogrodzianie w celu zdeprecjonowania konkurencyjnego ośrodka kijowkiego, obecnie (H. Trunte) dostrzega się głębszy i pozytywny sens tej „plebejskiej" wersji podania o Kiju. W jednym z późnych odpisów (Troickij spisok z lat sześćdziesiątych XVI w.) Kroniki nozoogrodzkiej przewoźnik i założyciel Kijowa został postawiony w rzędzie słynnych założycieli miast świata starożytnego (Rzym, Nowy Rzym-Konstantynopol, Antiochia, Seleucja, Aleksandria). Szatan już się cieszył, że na Rusi, dokąd nie dotarł z nauką apostoł Andrzej, znajdzie dla siebie właściwe miejsce. To, że rachuby piekielne się nie ziściły, jest w interpretacji autora tej koncepcji dowodem szczególnej łaski Bożej dla Rusi: gdzie indziej królowie zakładali państwa, na Rusi prosty przewoźnik, gdy inne ludy potrzebowały apostołów, by się nawrócić, na Rusi dokonało się to mimo braku apostołów. - Trunte; Banaszkiewicz 1998,7 nn.
kikimora, sziszimora - w mitologii wschodniosłowiańskiej zły duch domowy w postaci maleńkiej, niewidocznej kobiety (uważanej niekiedy za żonę domowego), wrogiej wobec mężczyzn. W nocy niepokoi małe dzieci, plącze przędzę, sama wszakże lubi prząść lub haftować koronki, odgłosy przędzenia kikimory w domu zapowiadają nieszczęście. Może także szkodzić zwierzętom domowym, zwłaszcza kurom. „Swymi głównymi atrybutami (związek z przędzeniem, wilgotnymi miejscami - piwnicami, ciemnością) kikimora zbliża się do złego ducha mokoszy, będącego kontynuacją pojęcia słowiańskiej bogini —> Mokoszy" (Iwanow-Toporow). W drugiej części imienia występuje słowo „mora" (zob. zmora).
kłobuk - zob. demony domowe.
Kolęda (od łac. Calendae - pierwszy dzień miesiąca) W mitologii słowiańskiej urzeczywistnienie noworocznego cyklu, a zarazem istota z tym związana (Awsień w mitologii wschodniosłowiańskiej, -> Badnjak i -» Bożicz w mitologu południowosłowiańskiej). Dokonana chrystianizacja obrządku zatarła przeważnie wczesne, przedchrześcijańskie jego rysy, zachowując jednak pewne cechy rytuału (snop zboża przynoszony na Boże Narodzenie do izby w Polsce, kukła „kolied" u Chorwatów, pieśni-kolędy, młodzież chodząca od domu do domu i wymawiająca tajemnicze zaklęcia-życzenia pomyślności dla domu i rodziny, a zarazem żądająca podarunków od gospodarzy). Niekiedy same podarunki (obrzędowe wypieki - korowaj itp.) mogły nazywać się kolędami. Kolędowanie mogło przybierać formę przebierania się za konia, kozę, krowę, niedźwiedzia lub inne zwierzęta symbolizujące urodzaj (Iwanow-Toporow).
Kopiec Krakusa - sztuczne wzniesienie (obecnie nieco ponad 16 m) na izolowanej wapiennej wyniosłości (zwanej Krzemionkami) po prawej stronie Wisły, w południowej części krakowskiej dzielnicy Podgórze. Jan Długosz (s. 189-190) podjął pierwszą znaną nam próbę wyjaśnienia tego zjawiska. Otóż po śmierci —» Kraka, „dla uczczenia go pogrzebem pospieszyli najpierwsi panowie polscy i cały lud bez różnicy i zgodnie ze zwyczajem tego dnia pogrzebali go z należnym szacunkiem i żalem na górze Lasoty [Krzemionki tak były nazywane w średniowieczu - J. S.], która zwrócona jest w stronę Krakowa. Mogiłę zaś jego, by była trwalsza i wieczna, i żeby potomni o niej nie zapomnieli, dwaj synowie Kraka, zgodnie ze specjalnym pouczeniem za życia ojca, do takiej wznieśli wysokości, sztucznie i przemyślnie nadsypując, by sam szczyt góry, na którym go złożono, panował nad wszystkimi dokoła wzniesieniami". Istotnie, oba garby Krzemionek dominują nad Krakowem, zarówno południowy, noszący dawniej nazwę Rękawki (271 m), jak również północny, czyli Lasota (235 m). „Grobowiec wzniesiony w ten sposób" - kontynuuje Długosz - „świadczy także, że był on (Krak) Rzymianinem, gdyż Romulus, założyciel miasta Rzymu, miał grób na kształt pagórka tymże sposobem wzniesiony z kamienia". Kopiec Krakusa już od kilku wieków rozpala wyobraźnię zwykłych ludzi i zainteresowanie uczonych. Do końca XIX w. zachował się dawny zwyczaj „Rękawka", polegający na tym, że corocznie w trzecim dniu świąt wielkanocnych zbierali się na wzgórzu krzemionkowskim mieszkańcy Krakowa i rzucali z góry bułki, chleb, pierniki, jabłka i jaja wielkanocne. Zdaniem niektórych uczonych zwyczaj ten jest „pamiątką starożytnej polsko-słowiańskiej stypy pogrzebowej, czyli ugoszczenia ludu, zebranego na obrzęd pogrzebowy Kraka dla usypania mu potężnej mogiły" (Z. Gloger, Encyklopedia staropolska, IV, 161). W latach 1934-1937 przeprowadzo-