Pierwsza próbowała odkryć możliwości uprzywilejowanego dostępu do podmiotu i świata w ograniczeniach własnego autonomicznego statusu: w zakresie ekspresji - poprzez „sztuczność”, pośredniość depersonalizację; w zakresie komunikacji - dzięki „ekskluzywne-r 'i^-mu” charakterowi kodu poetyckiego; w zakresie przedstawienia -^ \Y preferując, miast reprezentacji, „epifanijną” partycypację w rzeczy-^ wistości życia codziennego. Druga natomiast dążyła do przezwyciężenia wyobcowania sztuki w sposób radykalny i bezpośredni. Zatarcie dychotomii komunikacyjnych obiegów próbowała osiągnąć poprzez dezautonomizację literatury z jednej strony, a estetyzację życia codziennego, z drugiej. Do zatarcia opozycji między językiem potocznym a poetyckim dążyła z kolei przez wybór ekspresji bezpośredniej, kształtowanie dykcji poetyckiej wedle zasad języka potocznego a zwłaszcza mówionego, oraz zastępowanie tradycyjnych sposobów przedstawiania - nowymi, opartymi na jukstapozycji i montażu technikami objawiania sensu, jak również przenikania „kawałków rzeczywistości” (tzn. fragmentów autentycznych nieliterackich dyskursów) do dzieła sztuki, f
/ Jak widać, uznanie doświadczenia językowego wyobcowania oraz jego przezwyciężania przez modernistyczną sztukę za kryterium jej elementarnej dyferencjacji prowadzi w efekcie do wyróżnienia tendencji ogólniejszych, przebiegających przez całą formację, ponad podziałami na poszczególne poetyki, kierunki czy okresy rozwojowe, i W ramach pierwszej tendencji bowiem należałoby umieścić nie tylko | na przykład Leśmiana, Czechowicza, nurt klasycyzujący (w poezji polskiej XX wieku), ale też późniejszą twórczość skamandrytów (zwłaszcza Tuwima i Iwaszkiewicza), jak również konstruktywis-tyczny nurt krakowskiej awangardy, w tym przede wszystkim Przybosia. W drugiej zaś, na przykład, futurystów, poetów Nowej Sztuki, skamandrytów z wczesnego okresu (głównie Wierzyńskiego), późnego Peipera, mówiony styl drugiej awangardy, prozaiczną dykcję Miłosza z Głosów biednych ludzi, a potem zarówno Różewicza, jak i Białoszewskiego, w których twórczości najdawniejsze i najnowsze
1
i
biorąc, idące rozważania E. Możejkiw szkicu Modernizm literacki: niejasność terminu i dychotomia kierunku, „Teksty Drugie” 1994, nr 5-6.
wątki awangardowej tradycji spotykają się z wysoce hermetycznymi zasadami organizacji mowy poetyckiej.
Pozycję ośrodkową i dominującą zajmował niewątpliwie nurt pierwszy, akceptujący niewygody i przywileje wynikające z autonomii poetyckiego języka. W tym sensie, rzec można, sprawdziła się przepowiednia Juliana Przybosia: „Jestem przekonany - pisał w szkicu z 1938 roku - że droga mowy poetyckiej wiedzie ku zupełnej separacji od języka prozy i że nie prowadzi ona na szerokie rozłogi «s t y 1 u mówioneg o», a n i w gąszcza retoryki deklamacyjnej. Poezja będzie się stawała coraz bardziej «n i e z r o z u m i a 1 a», to jest coraz bardziej przenośna, coraz bardziej subtelna. Być może, zbliżamy się do takiej specjalizacji jej języka, że te same słowa nabiorą innej treści w poezji, a innej w mowie codziennej [...]”7°.
Przepowiednia sprawdzała się w każdym razie do lat sześćdziesiątych, kiedy to, z jednej strony, rozpoczęła się stopniowa inwazja poetyckich idiolektów wyprowadzonych z praktyk potocznego mówienia na główną pozycję zajmowaną przez klasycznie modernistyczną dykcję poetycką, z drugiej zaś, znajomość „autonomicznych” reguł kunsztu poetyckiego zaczęła znajdować coraz szersze pole do odkrywczej eksploracji dotychczas pozaliterackich dyskursów i obszarów problemowych.
J. P r z y b o ś, Styl „mówiony", [w:] idem, Linia i gwar. Szkice, t. 1, Kraków 1959, s. 43. W tej sprawie por. J. S 1 a w i ń s k i, Koncepcja języka poetyckiego awangardy krakowskiej, Wrocław 1965.