Obraz0 (152)

Obraz0 (152)



26 Em ile M. Cioran

Jakaż radość z chwilowego pokonania smutku, z poczucia pustki graniczącej z niematerialnością! Pustki, która nie upaja i nie wywołuje halucynacji, lecz mnie unosi, porywa i czyni tak lekkim, jak ciężkim byłem w smutku.

Należy ustalić reguły nowej ascezy, która nie unosiłaby nas ku Bogu, lecz ku naszym własnym wyżynom, od których oddaliła nas otchłań naszego smutku. Absurdem jest rezygnacja z pokarmu, lecz jest nim również wyrzeczenie się czasowego doświadczenia głodu, wraz z tym, co należy do jego rozkoszy i niematerialności. Tak jak w muzycznej ekstazie, opanowuje nas podniecenie wysokością, radość wypływająca z wiedzy, że nie istnieje już nic poza zachwytem i uniesieniem. Podczas gdy w stanie ekstazy muzycznej pełnia wewnętrzna rozprzestrzenia się w nas wewnętrznym przypływem, w doświadczeniu głodu rozpiera nas pustka z braku substancji i oporu — to ta nieobecność zawartości chłoszcze nas spazmami i nerwowym zesztywnieniem, w absurdalnym i nieokreślonym porywie. Jeśli smutek ściąga nas ku ziemi, ku temu, co podstawowe, materialne, ciemne i głębokie, niematerialność głodu unosi nas w sferę całkowitej przypadkowości, naginając nas do swej wyobraźni i fascynujących zabaw, w ocza-rowującej nieodpowiedzialności. Cóż za przyjemność bycia na takich wysokościach — tam, gdzie nie trzeba już myśleć o niczym; niepodobna opisać większej rozkoszy niż możność zapomnienia o wszystkim w upojeniu szczytów; cóż to za zachwyt nad tym, że podczas tego wzlotu oszczędzono nam cierpienia. Tam właśnie zaczyna się szczęśliwość człowieka nieszczęśliwego: nie jest on już sobą i zapomniał o smutku. Całe drżenie jednostkowości wydaje się przechodzić od niepokoju i udręki do ekstatycznego dreszczu, pełnego spazmów i rozkoszy, dotykającego innego szaleństwa jednostko wo-śei, której radości głębiej tylko ugruntują smutek.

Pożerający głód, żywiony uniesieniami i wizjami — oto czego pogrążony w smutku człowiek nie może sobie odmówić jako chwilowej rozkoszy, głód, który pozwała nam pokonać ciążenie materii i zapewnić przyjemności lotu, przyjemności zanikające, zwiewną i eteryczną samotność, samotność lotu. Trzeba wypróbować każde doświadczenie, jeśli nie chcemy się zapaść zmiażdżeni bólem, smutkiem i chorobą. A nasza walka niech będzie naszym bohaterstwem.

Raduj się w wewnętrznym pomieszaniu możnością bycia całkowitego, możnością urzeczywistnienia w jednej chwili wszystkich planów ducha i wszelkich przeciwieństw. Te niezwykłe stany, które nie pociągają za sobą pomieszania myśli, są bliższe naszego podmiotowego centrum niż wszystkie zmiany planów, w których zwykliśmy żyć. Czemu trzeba być raz smutnym, raz wesołym, zmartwionym, a potem radosnym, zrozpaczonym i zachwyconym. Czemu musimy żyć zaledwie we fragmentach czasu, okruchami doświadczeń, gdy w każdej chwili zdolny jestem do obłąkańczego wysiłku bycia całym w całości, zaktualizować wszystkie moje rzeczywistości i możliwości. Rozkoszne jest to pomieszanie, łączące smutek i radość, tym bardziej, gdy zroszone jest łzami. Wykrzywiać raczej twarz w grymasie ogarniającego nas bólu i przyjemności niż pozostać na nie obojętnym. To wewnętrzne zmieszanie nie ma nic wspólnego z tym rodzajem całkowitego doznania, którego głębia zanurza nas w istocie jakiegoś zjawiska; kiedy na przykład staramy się przeniknąć istotę


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
59378 Obraz5 (33) 174 Em ile M. Cioran Abstrakcyjne pasje: w delikatnych dłoniach, bladych dłoniach
19929 Obraz3 (50) 130 Em ile M. Cioran Czy nie odczuwaliście nigdy, jak czas w was się skupia, rośn
Obraz5 (33) 174 Em ile M. Cioran Abstrakcyjne pasje: w delikatnych dłoniach, bladych dłoniach, któr
Obraz1 (19) 286 Em ile M. Cioran Nie ma chwili, która nie wyrwałaby mnie czasowi, jeśli nie wypełni

więcej podobnych podstron