»\\hi\itifv nonnohic il:ic\ięci<tłniki, /sv \Uuhtw ztiburwn
runuftuhilnu h czy psychicznych.1 ‘
Oczywiście, z wyników badań potwierdzających ograniczony wpływ rodziców nic płynie mmiii, /c powinniśmy trzymać nasze d/icci w ciemnych kipnęli, zaniedbywać jo lub stosować wol>cc nich przemoc-o ile bowiem nas/e zachowanie nu niewielki wpływ na przyszłe życie d/icci, z. pewnością wpływa na to. jiik szczęśliwo są dzisiaj. Morał jest rac/ej taki, że skoro nawet pow.i/no dysfunkcje w rodzinie lut* skrajne zaniedbanie nuj;j zadziwiająco niewielki wpływ na funkcjonowanie d/icci w życiu dorosłym, to szukanie źródła mlhiegająccgo «h1 normy zachowania w trudnym dzieciństwie jest |>o piostu nieilorzecznc.
Osoby sceptycznie podchodzące sio tnoicli wniosków zapewne wskażą na liczne badania pokazujące, ze rodzice uuj.| ogromny wpływ na zachowanie swoich d/Icci. Jednak ci sceptycy powinni przeczytać niedawno opublikowany artykuł Johna Paula Wrighta i Kcvma Iłcaser.i. Studiując literaturę z zakresu socjologii, ci dwaj naukowcy zauważyli, że wiele badań dotyczących wpływu, jakie porażki rodzicielskie mają na niską samokontrolę dzieci (co stanowi czynnik ryzy ka problemów życiowych i przestępczości) jest błędnic skonstruowanych. Aby sprawdzić efekt tych błędów, Wright i Itcaecr najpierw sprawdzili dane dotyczące 1000 tl/icci, używając standardowych metod socjologicznych i stwierdzili występowanie silnej zależności pomiędzy stylem rodzicielstwa a stopniem samokontroli d/icci Następnie, korzystając z lepszych metod analizy danych oraz uwzględniając rolę genów (rzadko spotykane w pracach socjologicznych), ponownie przeanalizowali te same dane i otrzymali następujący wynik wpływ rodziców na samokonliolę dzieci hyl bardzo niewielki, a kiedy badacze wykorzystali dane «nI nauczycieli, okazał się wręcz bliski zeru.1' Rezultaty ich badań okazały się /gminę z wnioskami, ilu jakich doszła Judilli l ich Harris po przeanalizowaniu wielu badań socjologicznych, a mianowicie, że „dowmly, na jakich opierają się socjologowie, udowadniając* potęgę wychowania, nie są tym, czym wydają się być nic pi dwie rdza ją tego, co zdają się potwierdzać."1'’
Jeśli jednak tml/icc nie są mlpowicd/ialui za epidemię dys logiki, czy możemy obarczać winą Inne czynniki społeczne na przykład ubóstwo lub zle szkoły? Ib również rzekome dowmly nie
11 Zacytowane pr/e/ len I w /nuwii lo łhvi£ntg ('[• Ifoby, llmc. Octt4vr I»AU
NVri/.ln. J t* i tk-awr. K M (2005>. matur m. rrońni; »W/«to t/in>
iliMmi' A tyiHtUalk m/mmii/ tut <■/ Gottftt\Uon atut lilnthCi Ihatry of W iW/ <vntn»l, CnmliM^liigy 45, 4 tW> 202
^ ll.idiy I It Vtc Sttrtuu Ni w York 1'nt Plew. Ml. • są przekonywujące. O ile ulnYsiwo samo w sobie nie jest czymś dla dzieci dobrym, o tyle prognimy walki z ulróslwcm nic zmniejszyły z.uhirwań dysfunkcyjnych. W czasie czterech dekad „wojny z ul»ós|wern" Lyndona Johnsona zastosowano wiele zachwalanych liberalnych I konserwatywnych interwencji społecznych, którym płwarzys/yly wielkie nadzieje, l'o kilku latach okazało się jednak, źc spowodowały znikomą poprawę wskaźników przestępczości w ogóle. przestępczości wśród nieletnich, nadużywania alkoholu i narkotyków, analfabetyzmu i porażek szkolnych.
Próby poprawy sposobu działania szkól poprzez zwiększenie nakładów finansowych przyniosły równie znikome efekty jak próby zmian programów szkolnych W ciągu kilku ostatnich dekad przeprowadzono setki reform szkolnych . Jednak wyniki testów jedynie minimalnie się |>oleps/yly (w najlepszym wypadku), a liczba dzieci / zaburzeniami umiejętności szkolnych, nadaklywnycli i z zaburzeniami zachowania nadal rośnie - kolejny dowód, że w epidemii dys-logiki chodzi o coś więcej niż tylko „wychowanie".
PRZESAD NR 2;
WYCHOWANIE JEST WAŻNIEJSZE NIŻ CHARAKTER
len mil, następstwo mitu nr I, mówi. że geny nic mają prawic żadnego wpływu na to kim jesteśmy i czego dokonujemy, /godnie 7. tym mitem, nie ma najmniejszego znaczenia, czy twoim ojcem jest Albert Schweitzer, czy morderca, który zarąbał kogoś siekierą. Zaczynasz z czystą kartoteką w dniu swoich narodzin i masz. nieograniczony potencjał, by ml nieść sukces lub ponieść pora/kę.
ló bardzo mila teoria i chciałbym, by była prawdziwa. Niestety, nic ma on nic wsjtólncfnt ze stanem rzeczywistym.
W dodatku juz instynktownie o tym wiemy. Właściciele psów wiedzą, że większość pitbuli jest bardziej agresywna niż. przeciętny cocker spaniel. I:arnter/y wiedzą, że świnie hodowane na chude mięso często są tak nerwowe, że mają skłonność do doznawania ataku serca podczas transportu. 11 od owcy bydła stosują selektywne rozmnażanie w celu wyhodowania zwierząt / o łagodnym charakterze. W każdym z tych przypadków czynniki środowiskowe mogą wpływać na zachowanie zwierzęcia na przykład pithulla można wyszkolić na zawziętego /alwSjcę lub na względnie spokojnego psa - jednak środowisko nie zmieni zasadniczej natury zwierzęcia.
To. co jest [irawdą w przypadku zwierząt, dotyczy też ludzi: badania dowodzą, ze twoje DNA odgrywa znacznie większą rolę w tym, jaką masz. osolrowość i jak się zachowujesz niż. wszystko, co robią twoi rodzice, /nasz zapewne historie o bliźniętach, które rozdzielone tuż jh> urodzeniu i wyciu rwane w całkowicie innych Warunkach spotykają się po latach i odkrywają, że wyznają te same